Ten manifest użytkownika Ceyvol przeczytało już 1208 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Wiosna na dobre zagościła za naszymi oknami, słoneczko grzeje, trawka zielenieje, Dżejkob odpicował mi logo bloga w bardziej rewolucyjne klimaty - tyle stanowczo wystarczy, by spłodzić swój jubileuszowy, dziesiąty manifest. O czym będzie? Jeszcze dwa zdania temu sam nie byłem pewien, gdy nagle przypomniało mi się, że kończący się właśnie czas żałoby zmusił polskie rozgrywki piłkarskie do organizacji prawdziwie abstrakcyjnego maratonu, trwającego nieustannie przez dziewięć dni, od jutra włącznie.
Napisałem 'abstrakcyjnego', bo wiadomo, że konieczność zmiany rytmu treningowego oraz rozgrywania meczu co trzy dni, może okazać się dla naszych polskich klubików wyzwaniem porównywalnym z próbą przebrnięcia Levadii Tallin. Skoro jednak mamy liczyć się Europie i walczyć nie tylko z estońskimi ogórkami, ale również z Barcelonami i Manchesterami, jeśli nie chcemy się potem tłumaczyć, że oni to, panie, co trzy dni grają, terminatory jedne, a my, biedactwa nizinne, płuca gubimy po kwadransie i trzeba za nami latać z respiratorem, bo mecze co tydzień mamy i jak tu w ogóle kondycję budować - trzeba wykorzystać najbliższe dni i sprawdzić swoje możliwości w chwilach zagęszczenia terminarza. Zwłaszcza, że zapala się zielone światło do ryzykowania i kombinowania, skoro walka o mistrzostwo okrojona została już do dwóch drużyn - bo ani Dongi z Legii, ani zamaskowane Niedzielany z Ruchu nie odrobią raczej strat dzielących ich kluby od prowadzącej dwójki.
I szczerze mówiąc, całkowity szlag mnie trafi, jeśli majstra w tym roku nie zdobędzie zespół Kolejorza - czyli ten z najsolidniejszą kadrą, grający najefektowniejszy, najefektywniejszy i najnowocześniejszy dziś w Polsce futbol. Jedyny, który jest aktualnie zdziałać cokolwiek w europejskich pucharach, nie drżąc przy każdej okazji o niekorzystne losowanie i konieczność walki z pierwszym lepszym Udinese. Po prostu zajoba dostanę, jeżeli trzeci rok z rzędu przyfarci grupka trzynastu piłkarzy Wisły, która przy kontuzji jednego Marcelo na środku obrony wystawi jakiegoś Mączyńskiego albo innego Papieża, i znowu odpadnie w drugiej rundzie po efektownych paradach Pawełka, niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu. Lech ma szansę jak nigdy, bo w przeciwieństwie do braci Mroczków Brożków rozegra jedynie dwa spotkania w przeciągu najbliższej, potrójnej kolejki. Jeśli nie uda mu się w tym roku, odejdzie Lewandowski, ktoś upomni się o Peszkę, a Kriwiec usłyszy jakieś ploty od zainteresowaniu Celtiku i analogicznie do swojego kolegi Semira, przez cały kolejny sezon zaniecha jakichkolwiek starań na boisku. Z planów zawojowania Europy zaś wyjdzie to samo co zawsze, czyli ogólnonarodowa deprecha, arcyeksperckie pokrzykiwania frustrata Tomaszewskiego i "jutro będzie lepiej" śpiewane przez sen pod nosem.
Miejmy więc nadzieję, że w przyszłą sobotę Kolejorz pokona Wisłę - od źródła, aż po ujście, po czym wypłynie na szerokie, europejskie wody. Co by się w sumie zgadzało, bo pewnie na dzień dobry dostanie w przyszłym sezonie jakiegoś skandynawskiego "hegemona". Ot, choćby naszą ulubioną Valerengę Oslo.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Budżet płacowy to podstawa |
---|
Jeżeli po zamknięciu okienka transferowego na Twoim koncie pozostał zapas gotówki, wejdź do siedziby zarządu i zmieniając proporcje "przerzuć" część kasy do budżetu płacowego. W trakcie sezonu możesz nie potrzebować pieniędzy na transfery, a zarząd spojrzy na Ciebie przychylniejszym okiem, jeżeli zostawisz duży zapas budżetu na wynagrodzenia. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ