Ten manifest użytkownika Kolazontha przeczytało już 824 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Minuty do meczu Paragwaj - Włochy.
Gdy wszedłem do szatni moim oczm ukazał się obraz nędzy i rozpaczy. Wszystkie Patałachy jak jeden mąż klęczały nad gustownymi miskami w pozycji na samuraja, a dookoła walały się puste opakowania po kefirkach, sokach pomarańczowych i innych środkach łagodzących uczucie przepicia. Wychodzi na to, że piłkarze zabalowali lepiej ode mnie.
- Panowie, widzę, że też daliście czadu. Gdzie byliście?
- To szef nie pamięta? - wydusił z siebie Buffon - Przecież zadzwoniłeś po nas w środku nocy i kazałeś nam jechać na urodzinową imprezę Padre. I nadawałeś takie tempo picia, że postanowiliśmy wynieść Cię na plażę.
- Fakt, nie pamiętam. Ale przynajmniej będzie co wspominać na kolejnych zgrupowaniach. Dobra, misie, zbierać dupy i idziemy na boisko.
- Szefie, a nie moglibyśmy pójść do hotelu, wytrzeźwieć a meczu oddać walkowerem a potem sobie spokojnie pyknąć meczyk o 3 miejsce? - zapytał De Rossi - Bo jak teraz wyjdziemy grać, to będzie tragedia.
- Tragedię będziecie mieli, jak będziecie musieli wracać do Włoch wpław. Przestańcie pierdolić takie głupoty! Nie jestem jakiś tam Schlierenzauer, żeby walczyć o brąz. Mnie interesuję tylko złoto. Więc wyjdziecie na murawę i wygracie ten jebany półfinał. Za 2 minuty macie być na korytarzu! - wyszedłem, trzaskając drzwiami.
27 czerwca 2013 Paragwaj - Włochy.
Do 80 minuty byłem zadowolony. 2:3 dalej nas urządzało. Ale minutę później Mauro musiał mnie przywiązać do ławki, bo chciałem wbiec na boisko i jebnąć paru jełopom z bani. Trudno, jeszcze jest dogrywka. Pierwsze 15 minut nic nie wniosło do naszej gry. Powoli dopuszczałem do siebie myśl o karnych. Ale moje kochane Patałachy skutecznie wybiły mi to z głowy. Akcja taka z dupy, podanie do Pepe, który kopnął piłkę tak na odwal się. I co? I gol. Nie zmienia to faktu, że niektórym chciałem nogi z dupy powyrywać, szczególnie De Rossiemu. Po kiego chuja naśladował Roya Keane'a?
Okazało się, że większość ekspertów również bawiła się imprezie urodzinowej, więc trudno było o jakąś sensowną opinię. Ale zgodzili się zaryczeć jedno zdanie.
Chór ekspertów, na wysokim C
Kiedy w Rio wstają zorze, nawet Apap nie pomoże.
I solo Radka M.
Spirytus to napój boski, po nim zawsze mam sztywne włoski.
Wieczorem Mauro przyniósł nam radosną informację - finał Pucharu Konfederacji gramy z Portugalią. Czas najwyższy, pomyślałem, żeby pokazać płaczkowi, gdzie jest jego miejsce.
29 czerwca 2013, ostatni wieczorny trening.
- Panowie, na ten mecz mam dla Was jedno dodatkowe zalecenie - zacząłem - macie tak uprzykrzyć życie Krysi, żeby bał się dotknąć piłki.
- Czyli co? - Chiellini podrapał się po głowie - Z łokcia w zęby i po sprawie.
- Misiu, jak chcesz dołączyć do Daniela, który właśnie zamiata parking przed stadionem to droga wolna. Tu chodzi o to, żeby zrobić to z finezją i wyczuciem.
- Czyli jak?
- Normalnie. Trzeba mu nadepnąć na stopę, pociągnać za suta albo zapytać czy nie potrzebuje chusteczki do wytarcia łez. A teraz koniec gadania. 20 kółeczek dookoła boiska i jazda spać.
30 czerwca 2013, finał Pucharu Konfederacji, Portugalia-Włochy.
To jest klimat prawdziwego futbolu. Maracana i 92 tysiące gardeł, których nie sposób uciszyć. Portugalczycy atakowali jak szaleni. I to się na nich zemściło - cztery szybkie kontry kończyły się bramkami dla nas. Ich było stać na jednego gola, po rozpaczliwym strzale z dystansu kapitana Lwów z Lizbony. Tak więc kolejne trofeum wylądowało na naszym koncie. Czas na świętowanie sukcesu - bez alkoholu, bo nikt nie byłby w stanie wlać w siebie choćby kropelki.
Delikatnie zdenerwowany Wacek Zmoch
Chciałbym z tego miejsca stanowczo zaprotestować przeciwko podpierdalaniu mi flamastrów przez tych wszystkich Zwołkoni, Tworków i inne Platyny. Jak Endżel je bierze, to przynajmniej odkłada na miejsce. Grzesiu, weź coś z tym zrób!
Radek M.
Jaka szkoda, że turniej się już skończył. Mam nadzieję, że wrócę tu za rok jako naczelny gazety "Bansuj zdrowo", w której dziś rozpoczynam pracę. A tymczasem raz dwa trzy, tany tany, sambę gramy.
Kilka dni później, po powrocie na Sycylię.
- Carlo, będzie awans na Mundial? - zapytał Padre przy kolacji.
- Szefie, nie widzę innej opcji. Zostały cztery mecze z leszczami, więc nawet jakbym wziął chłopaków z U19 to i tak wygramy te spotkania
- Oby tak było. Musimy sobie powetować ostatnie mistrzostwa. Gdyby nie Twoja przygoda z Witalijem to pewnie teraz byśmy myśleli o obronie tytułu.
- Co się odwlecze, to nie uciecze - powiedziałem dopalając cygaro - jeszcze przegonimy Brazylijczyków. Mam na nich sposób gry, więc już mi nie podskoczą.
Otworzyły sie drzwi i do salony wparował Luigi, gumowouszny kamerdyner, i swoim przesłodzonym głosem powiedział:
- Carlo, przyszedł do Ciebie telegram. Napisany jakimś dziwnym alfabetem. Trzymaj.
Rzucił kartkę na stół i wyszedł. Wziąłem ją do ręki. o, to od Mashkowa. Jak zwykle nadziergane ruskimi bukwami. Z każdą chwilą przypominania sobie ichniego alfabetu ogarniało mnie dziwne uczucie. Nie wiedziałem czy to żal czy ulga.
- Carlo, coś się stało? - spytał don - Jakoś tak dziwnie pobladłeś.
- Sophie nie żyje - odpowiedziałem - próbowała uciec i jeden ze strażników wpakował jej serię z kałacha.
- Chyba nie będziesz z tego powodu płakał?
- Nie, ale chciałem pojechać na Ukrainę i z nią porozmawiać. Szkoda, że nie zdążyłem.
- Carlo, nie przejmuj się tą dziwką. Lepiej pomyśl o Nicole. Odzywała się do Ciebie ostatnio?
- Nie. A ja obiecałem, że nie będę się jej narzucał.
- Jak sobie chcesz. Słyszałem, że znowu wydumałeś chłopakom ciekawy sparing. Z kim tym razem?
- Z Marianami Północnymi. Ale to ostatni taki ogórkowy mecz towarzyski. Na listopad mam już zaklepanych fajfokloków. Zobaczymy czy poprawili formę od Euro w Polsce.
Początek kolejnego zgrupowania.
- Szefie, słyszałem od Alexa, że znowu gramy z ogórkami - powiedział Robert i kopnał piłkę w kończącego pedicure Giorgio - Carlo, jak oni się nazywają? Stefany Zachodnie, tak?
- Kurwa misiu, jak Del Piero coś do Ciebie mówi, to przynajmniej słuchaj go uważnie. Nie Stefany Zachodnie, tylko Mariany Północne. I jak zwykle macie wygrać do zera i pociągnąć ich przynajmniej trójeczką.
- Trenerze, a czemu nie gramy z normalnymi zespołami? - zapytał De Rossi.
- Spokojna Twoja rozczochrana. Na jesieni gramy z Angolami. Ich menago twierdzi, że finał Euro to był tylko wypadek przy pracy i teraz nam pokażą prawdziwy, wyspiarski futbol.
- Eee tam, pierdolą jak zwykle - skwitował Chiellini - na naszą ekipę nie ma mocnych. Nie ma, nie było i nie będzie.
- Nie? A mam Wam przypomnieć jak przejebaliście z Norwegami?
- Oj Carlo, nie czepiaj się. To był tylko wypadek przy pracy.
Co racja to racja. Nie licząc meczu z łososiami nie przegraliśmy żadnego spotkania. I oby tak pozostało.
- Dobra, koniec pierdzenia w ławkę. Jazda na boisko. Mauro z Alexem przygotowali dla Was nowy program treningowy.
14 sierpnia 2013, Włochy - Mariany Północne.
Naprawdę dobry mecz w wykonaniu Patałachów. A co najważniejsze - zupełne przeciwieństwo meczu z Reunion. Wtedy wykorzystali 3 z 7 setek. A dzisiaj? 6 z 3. Mam nadzieję, że tak już im zostanie do końca eliminacji.
- Panowie, o to mi chodziło. Bez pośpiechu i napinania się na wynik pociągneliście ich szósteczką. Robert, chyba nie wystrzelałeś się do końca? Zostało Ci coś na eliminacje?
- Jeszcze się szef zdziwi - uśmiechnął się Acquafresca.
- Liczę na to. A teraz zmykać do hotelu. Najlepiej frontowym wyjściem.
- Szefie, oszalałeś? Przecież tam jest mnóstwo pismaków i innych sępów - zdziwił się Verratti.
- Spokojnie, przed meczem powiedziałem im, żeby czekali pod tylnymi drzwiami. Więc nie masz sie czego obawiać, misiu. Widzimy się na następnym zgrupwaniu. Macie być w formie - rzuciłem i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Tak jak myślałem - te dziennikarzyny nie mają ani trochę rozumu. Przed głównym wyjściem było tak cicho, że słyszeliśmy jak skrzypi żel na włosach Gigiego.
A w wieczornym serwisie informacyjnym ukazało się takie oto oświadczenie:
My, niżej podpisani, oświadczamy, że nie mamy nic wspólnego z zaginięciem przyborów wskazująco-kolorujących należący do szanownego Wacka Zmocha. Jeśli jednak Pan Zmoch ma problemy z pamięcią i nie pamięta gdzie chowa swoje zabawki, to może lepiej, żeby odszedł z tego biznesu i zajął się uprawą rzeżuchy i szczypiorku.
Gdzieś na Sycylii.
Siedziałem na werandzie, ćmiłem fajeczkę i rozkminiałem. Puchar Konferederacji za nami, ostatnie mecze eliminacyjne przed nami. Nie spodziewam się, żeby nastarczyły one nam jakichś trudności. Więc chyba będzie awans. A potem może uda się wywalczyć mistrzostwo świata. I uznanie w oczach wszystkich Makaronów. Byłoby zajebiście. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Kurwa, kogo tam niesie. Ku mojemu zdziwnieniu był to sms od Nicole: "Carlo, musimy poważnie porozmawiać..."
CDN.
W następnym odcinku:
- ostatnie mecze eliminacyjne
- spotkanie z Nicole
- duchy przeszłości.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Odbiór piłki |
---|
Można zdefiniować sposób, w jaki nasi zawodnicy będą odbierać piłkę przeciwnikowi. Odbiór delikatny ogranicza liczbę fauli i dzięki temu liczbę kartek. Odbiór agresywny sprzyja zastraszeniu rywali, zmuszeniu ich do błędu i szybkiemu przerwaniu akcji. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ