- Dobra Lipiec koniec cyrków! – usłyszałem nad sobą słodki wrzask prezesa – za godzinę masz być na konferencji prasowej.
Podniosłem zaspany czerep, słońce Zaj… mi w oczy, więc zamknąłem je ponownie.
 - No wstawaj wreszcie! Konferencja jest za 59 minut! Musisz się przygotować!
 - Szefie…
 - No…
 - Spierdalaj pan – odrzekłem odwracając się na drugi bok.
 - Ja Ci dam spierdalaj… - mruknął Silvio, po czym wyciągną jakiś pilocik i nacisnął guzik. Przez moje ciało przeszło jakieś 20000V (mniej więcej) i lepszej pobudki nie mógł wymyśleć.
 - Co to miało być?! Kolejne pieprzone niespodzianki?! – wykrzyczałem
 - Nie, to tylko Twoja obroża. Masz się słuchać synek, inaczej koniec imprezy, dobranoc! 57 minut! Tracisz czas, a czeka Cie jeszcze trening z grajkami!
 - No bez jaj szefie… Jedna pieprzona sprawa, zaraz druga, może jeszcze kible pomyć i trawę skosić?
 - Jasne, że tak – krzyknął rozradowany Silvio – przecież masz 100 godzin prac społecznych, które odpracujesz na stadionie! Piękne dzięki za przypomnienie, a teraz zbieraj się masz 55 minut – po tych słowach zabrał się i wyszedł. No dobra, więc trzeba ruszyć dupsko. Podniosłem się i zobaczyłem całkiem gustowny garnitur, wyglądający naprawdę na drogi. Spojrzałem na metkę i… „Armani”. O kuźwa, niby takie oszczędności, a tu mi fundują taki gajerek… Nagle drzwi otwierają się z hukiem i znów wpada prezes:
 - Zapomniałem Ci powiedzieć. Dziury na klacie musisz sobie pocerować, albo czymś zakryć, z resztą możesz powiedzieć, że mole wyżarły. Rób jak chcesz. Ema – dodał kulersko szef.
„Jakie k… dziury?” przemknęło mi przez myśl. Pomyślałem, co tam, można przymierzyć i rzeczywiście, na klacie widniały 4 dziury, jakby po pociskach. Po takim widoku (oraz, żeby pozbyć się tremy) musiałem zasięgnąć do barku. Otworzyłem, małe dębowe drzwiczki do lodówki i wyciągnąłem Kubusia Play. Ten towar, zawsze działał! Pijąc po drodze, doszedłem do Sali konferencyjnej i zobaczyłem ich… Stado czyhających, obślinionych mord, czekających na zwierzynę… „Pomyślmy… Wiem!”…
Po 5 minutach na salę wszedł woźny:
 - Drodzy państwo konferencja została odwołana, ze względu na złe samopoczucie pana Lipca.
 - Że co? – odparł dziennikarz z gębą neandertalczyka.
 - To co słyszałeś! Wypierdalać! Wszyscy! – po czym zaczął rozganiać tłum. Zebrani niechętnie wychodzili do wyjścia, lecz po opuszczeniu przybytku mogłem odetchnąć z ulgą. Przynajmniej tak myślałem…