Informacje o blogu

Z notatnika drewniaka

Stabæk Fotball

Eliteserien

Norwegia, 2010

Ten manifest użytkownika cammilly przeczytało już 1887 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

OMG, moja głowa!  Pomyślałem sobie w czwartek, a może piątek, kiedy to obudziłem się piekielnie zmęczony po całonocnej przygodzie trunkowej z moim sztabem szkoleniowym. Właśnie w taki sposób zakończyliśmy nasz obóz przygotowawczy w Polsce. Jan, Pal, Jorn, no i oczywiście Alex nie wynurzali się ze swoich pokojów do wczesnych godzin popołudniowych, ja natomiast w momencie lekkiego dojścia do stanu przeciętnej sprawności fizyczno-psychicznej zabrałem się do pakowania siebie i moich roztargnionych zawodników. Wszystko (całe pakowanie, upychanie i "sprzątanie") zrobiło się prawie samo, więc ja mając odrobinkę czasu do wyjazdu ze Szklarskiej Poręby, a nie będąc sadystą, poszedłem na kawkę do hotelowej restauracji. Oczywiście sam. Moja spec-ekipa jeszcze chorowała.

Moim zadaniem na dzisiejszy dzień była analiza rozegranych tutaj sparingów. Nuda? Owszem, nuda. Tylko jest mały problem: to również za to mi płacą, więc w moich papierach musi być porządek. Zacznijmy od początku:

1. Mecz z KSZO. Pojedynek wyrównany. Zdecydowała lepsza skuteczność pod bramką.

 

2. Spotkanie z GKS Bełchatów. Słabe. Zwyciężyliśmy po mękach 1:0. Strzelał coraz lepszy Vegar Edden Hedenstad. Szaleństwa nie było. Bełchatowianie nastawieni na kontrataki i walkę! Niesamowite, przecież to nasz styl! Dlatego mecz bardziej przypominał walkę Predatora z Terminatorem (czyli i tak nikt nie wygra), niż pojedynek czwartej drużyny norweskiej Tippeligaen z siódmym obecnie zespołem Ekstraklasy.

 

3. Sztabek kontra KaGieHaeM Zagłębie Lubin: Już odrobinkę lepiej. Wikingowie prą cały czas do przodu i się starają! To najważniejsze. Ustawienie z dwoma defensywnymi pomocnikami zaczyna przynosić efekty - strzelamy ale nie tracimy bramek. Tym razem ukłuliśmy dwukrotnie. Naszym boChaterem dnia został Daniel Nannskog, który zdobył obie bramki.

 

4. Ostatnim meczem podczas biało-czerwonego Tournee była konfrontacja ze Śląskiem Wrocław. Plan ziścił się tylko w 40 %, ale w objętości 3 x 0,7 litra. Wystarczyło by uśmiercić czasowo pięciu dorodnych samców, ale o tym już wspomniałem. Co do meczu, znowu na zero z tyłu. Jestem zadowolony z postawy Magnusa Eikrema w bramce, bo jednak miał co robić podczas tej rozgrywki. Z przodu też chyżo. Tym razem o poprawienie mi humoru postarali się: Hauger, Hoseth (ściągnięty już w trakcie ekskursji do Polski z Molde, 29-cio letni Norweg) oraz Gunnarson.

 

Plan wykonany w całości. Cztery mecze na przestrzeni 14 dni i wszystkie zakończone naszym zwycięstwem. Bilans bramkowy 8-1. Przyjemny.

Teraz powrót do domu i Turniej o Zimowe Mistrzostwo Norwegii. Pokazowe zawody w których wezmą jednak udział najsilniejsze zespoły z kraju: Brann, Rosenborg, Tromso i my.

Kończąc bazgranie w moim kajeciku kupionym specjalnie do takich pierdołowatych rozmyślań na szklarskim ryneczku po cichutku podszedł do mnie Alessandro. Przestraszył mnie tym swoim mocnym "Cześć, szefie" tak, że prawie spadłem z krzesła.

- Alex! Psia jego jucha! Ty plugawy zasmarkańcze, ty pchło kąśliwa! Czemu mnie straszysz!
- Wujku ciszej, mój łeb... - zaskomlał rodzony siostrzeniec. - Przyszedłem powiedzieć Ci, że czas się już palować do autokaru.
- Już idę tylko dopiję kawusię. Swoją drogą, to nie to samo co nasza, włoska, ale całkiem zacna...

Wpierdzieliwszy się do autokaru, podziękowawszy moim chłopakom zasnąłem snem błogim. Obudziłem się na moment przy przesiadce do samolotu odlatującego z Wrocławia do Stabaek. Później dalej brnąłem w krainę snu nieskończoną. Jak zwykle nie wiem co było później, chyba Alex mnie wpakował do taksówy i podrzucił do domu. Ocknąłem się rześkinastępnego ranka w swoim łożu.

Ten styczniowy dzień w norweskim mieście był cudny. Mróz szczypał w oczy, światło słoneczne odbijające się od śniegu raziło w oczy, a małe i pulchniutkie dzieci z czerwonym od chłodu noskami zapierniczając maciupkimi nóżkami szły do szkoły. Ja popierniczałem razem z nimi. Niestety nie do pełnej zabawek i kolorowych ścian szkółki lecz do klubowego biura. Na co? Na zaplanowany wywiad do ogólnokrajowej gazety sportowej.

Wszedłem, rozebrałem się i bez żadnych ceregieli musiałem rozpocząć pogaduchy. Dziennikarz uprzejmie przedstawił się, powiedział również z jakiej jest gazety. Następnie przeszedł do meritum.

- Zapytam Pana o najważniejsze rzeczy związane pańską osobą oraz z przygotowaniami do sezonu.
- Ależ proszę...
- Tak więc jest Pan pierwszym Włochem na stanowisku trenera Stabaek Fotball. Czy wie pana już jak będzie grał pański zespół? Albo raczej czy wie pan jak chciałby pan żeby grał?
- Oczywiście, że wiem. Powtarzałem to już wielokrotnie. Czasem w żartach, czasem bardziej poważnie. Moja drużyna ma grać twardy, dojrzały i fizyczny futbol. Wiem, że dużej części kibiców to się nie spodoba, bo oczekują finezji i zabawy. Jednak nic z tych rzeczy. Tylko fighterzy zostają zwycięzcami. I już nie chodzi wcale oto, że jestem Włochem i defensywną grę mam we krwi. Chcemy stworzyć silny zespół, w którym każdy będzie równy i każdy będzie bronił każdego jakby od tego zależało jego życie. Tak ma być na boisku i poza nim. Tylko współpraca, bezgraniczne zaufanie i więź emocjonalna przynosi chęć bycia najlepszym i daje motywację. Ja daję z siebie wszystko, bo wiem że inni dają tyle samo - na tym właśnie ma to polegać...
- Chce Pan zbudować drużynę niepokonanych gladiatorów i niesamowicie ciężko pracujących muszkieterów gotowych poświęcić wszystko dla ratowania króla?
- Właśnie tak. Wyjął mi to pan z ust.
- Bardzo się cieszę. Jak twierdzą specjaliści ma pan w sobie wspaniały dar. Dar, który może sprawić, że pana słowa przemienią się w czyn. Potrafi pan z przeciętnej ekipy stworzyć drużynę grającą o coś. Walczącą, a jednocześnie czerpiącą niesamowitą przyjemność z wylewanego potu.
- Powiem tak: nie nazywam się Mourinho. Nie będę wychwalał ani piłkarzy, ani tym bardziej moich umiejętności interpersonalnych. Ma pan jednak rację. Chciałbym stworzyć tu taką małą komunę. Chciałbym aby cała drużyna począwszy od sztabu szkoleniowego, przez piłkarzy, skończywszy na wspaniałych kibicach stała się jednym dobrze funkcjonującym organizmem, którego każdy narząd jest w pełni zdrowy i sprawny. Na tym chciałbym zakończyć...
- Dobrze. Dziękuję za ten wywiad. Mam nadzieję, że pana założenia staną się wkrótce rzeczywistością.
- I ja mam taką nadzieję. Dziękuję...

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.