Ten manifest użytkownika Omatic przeczytało już 507 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Mijała 85 minuta meczu na Old Trafford, sensacyjny beniaminek Premier League, Bristol City wygrywało 1:0 z "Czerwonymi Diabłami" po samobójczej bramce Darrena Fletchera. Czułem, że możemy przetrwać oblężenie i zapewnić sobie w dalszym ciągu szansę na utrzymanie w najwyższej dywizji. Ja tym samym mógłbym pokazać się na oczy prezesowi, bo do tej pory unikałem z nim kontaktu. Bądź co bądź, oczekiwania na sezon były zgoła inne i seria 5 porażek z rzędu nie wyglądała dobrze. Ah, jak pięknie byłoby wywieźć taki rezultat z Manchesteru. Rozmarzyłem się na chwilę, ale powrót do rzeczywistości nastapił już po kilkunastu sekundach, Nani przedarł się lewą stroną którą z konieczności zabezpieczał Evander Sno. Zmęczony po ostatnim meczu Holender nie miał najmniejszych szans go dogonić, Portugalczyk to wykorzystał i huknął nie do obrony z 20 metrów.
Spojrzałem na tablicę świetlną, 1 : 1, do końca meczu minuta plus czas który doliczy sędzia.
Zachęceni zdobyciem gola gospodarze ruszyli na naszą bramkę z jeszcze większym animuszem. My raz po raz wybijaliśmy piłkę w trybuny, kiedy tylko była taka możliwość. Do końca meczu około minuty czasu. Damy radę! - pomyślałem.
***
Jest 20 czerwca. Leżałem na kanapie w malutkim mieszkaniu na obrzeżach Liverpoolu. Nie daliśmy rady. Przez wiele dni oglądałem na YouTube jak pieprzony makaroniarz, Macheda wbija nam bramkę w 93 minucie gry. Nie było mi smutno z powodu tego, że w momencie kiedy piłka przekroczyła linie bramkową już nie byłem menedżerem Bristol City. Żał było mi piłkarzy. Zdolnych, młodych piłkarzy, którzy w pierwszej połowie sezomu potrafili zremisować bezbramkowo z Chelsea, albo wygrać z Arsenalem 4:1
A więc byłem bezrobotny. Straciłem pracę w swoim pierwszym klubie jaki kiedykolwiek prowadziłem. Zaledwie po 3 latach w Anglii, zostałem trenerem klubu z Championship, wprowadziłem go do najwyższej klasy rozgrywkowej i tam też skończyła się moja przygoda. Już dwa tygodnie szukam zatrudnienia, bez efektów.
25 czerwca, dzwoni do mnie John Vaughan, trener bramkarzy Huddersfield.
- Witaj Miłosz, słuchaj nie mam za wiele czasu, TAK wiem, że dawno nie gadaliśmy i TAK wiem, że szukasz pracy oraz wiem, że jako polaczek nie masz pojęcia gdzie leży New Yorkshire. Przyjedź do Leeds, za dwa dni. Miejsce spotkania wyśle Ci na skrzynke mailową. Narazie.
- H..he..Hej.
Przez 3 minuty stałem ze słuchawką w ręce próbując rozszyfrować w myslach monolog Johna. Zapamiętałem najważniejsze. Leeds. Za dwa dni. Pamiętam, że w meczu kontrolnym Bristol City przejechaliśmy się po nich jak po dywanie. Hm, czyżbym miał dostać pracę w Leeds? Ale zaraz.. John nienawidzi Leeds, wkońcu jest trenerem w Huddersfield. Czyżby zmienił klub? Wszystko wydawało się totalnie zagmatwane, ale jedno było ważne. Coś ruszyło do przodu. Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem szukać połączeń autobusowych.
_________________________________________
zachęcam do komentowania, z góry dziękuję za konstruktywną krytykę oraz prosze o wyrozumiałośc racji tego, że to mój pierwszy manifest :)
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Budżet płacowy to podstawa |
---|
Jeżeli po zamknięciu okienka transferowego na Twoim koncie pozostał zapas gotówki, wejdź do siedziby zarządu i zmieniając proporcje "przerzuć" część kasy do budżetu płacowego. W trakcie sezonu możesz nie potrzebować pieniędzy na transfery, a zarząd spojrzy na Ciebie przychylniejszym okiem, jeżeli zostawisz duży zapas budżetu na wynagrodzenia. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ