Segunda División B
Blog użytkownika Drinkwater przeczytało już 42925 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Początek sezonu nie należał w naszym wykonaniu do najlepszych. W trzech meczach zgromadziliśmy ledwo cztery punkty, choć inauguracja wypadła obiecująco to później nie potrafiliśmy zagrać tak samo. Musiałem znaleźć też przynajmniej dwóch nowych zawodników do zespołu. Obrońcę, który mógłby grać na lewej stronie, jak i w środku. Przydałby się też jeszcze jeden napastnik. Przekazałem moje wytyczne naszym scoutom, po czym sam zająłem się przygotowaniem zespołu do kolejnego spotkania.
******
Rywal wydawał się być w naszym zasięgu, a po pechowym remisie z Dover chciałem aby chłopaki sobie odbili stratę dwóch punktów. Najwyraźniej moje chęci to za mało, i zaczynam powątpiewać w moje umiejętność zmotywowania ich do dobrej. W całym spotkaniu zdołaliśmy oddać tylko jeden celny strzał, nasza gra naprawdę zaczyna źle wyglądać. W drugiej połowie zachęciłem zawodników do większego angażowania się w poczynania ofensywne. Niestety, skończyło się źle. Jedna kontra Eastleigh i od 69 minuty przegrywaliśmy po bramce Gillespiego. Na nic się zdały zmiany, do końca rezultat nie uległ już zmianie.
Blue Square Bet South [4/42], 27.8.2011:
[9] Eastleigh - Bromley [13] 1:0 (0:0)
(Gillespie 69')
Widzów: 495
MoM: Billy Joe King - 7,4 (Eastleigh)
Kilka godzin przed pojedynkiem z Woking udało się nam w końcu zakontraktować nowego gracza. Mowa o Ryanie Carolanie (OŚ(L), IRL, 22), którego ściągnęliśmy na miejsce dwóch wcześniej utraconych obrońców. To już drugi zawodnik w naszym zespole, który wcześniej reprezentował barwy Crystal Palace. Zagra jednak dopiero przeciw Basingstoke.
To był brzydki mecz, sędzia pokazał w sumie 14 żółtych kartek, z czego my zebraliśmy aż osiem. Goli było zdecydowanie mniej, za to fauli bardzo dużo, my przerywaliśmy grę nieprzepisowo aż dwudziestokrotnie, rywale szesnastokrotnie. Mieliśmy też problemy z oddawaniem strzałów. Dobrze zorganizowane w obronie Woking pozwolił na to trzy razy, a co nie jest codziennością, wszystkie były celne. Na pierwsze trafienie trzeba było czekać jednak aż do 90 minuty, gdy po samotnym rajdzie Tuna pokonał bramkarza rywali. Gdy wydawało się, że wygramy, niesprawiedliwe, ale wygramy, w trzeciej minucie doliczonego czasu gry McNerney wykorzystał gapiostwo Dolana i kolejny remis stał się faktem.
Blue Square Bet South [5/42], 30.8.2011:
[15] Bromley - Woking [8] 1:1 (0:0)
(Tuna 90' - McNerney 90+3')
Widzów: 490
MoM: Ernie Kenton - 7,6 (Bromley)
Kiepska postawa naszych napastników oraz fakt, że McKenzie odszedł z zespołu zmusiła nas do poszukania nowego gracza. W raportach scoutów udało mi się wypatrzeć ciekawego zawodnika. Dali Gomez (N, ARG, 22) wydawał się idealnym wzmocnieniem, miał wszystko czego oczekiwałem od napastnika na tym poziomie ligowym. W dodatku był do wzięcia za darmo i nie miał wygórowanych oczekiwań finansowych.
Basingstoke wydawało się być zespołem w naszym zasięgu, ale już nie pierwszy raz tak było, a kończyło się różnie, albo remisem, albo porażką. Mecz, jak to ostatnio bywało, w pierwszej połowie nie prezentował się zbyt ciekawie, nuda wiało na boisku, piłkarze nie byli zbyt chętni do atakowania, i to piłkarze obu stron. W okolicach 58 minuty wprowadziłem na boisko Tunę za Kentona i machina odpaliła, świetny rajd tego pierwszego wykończył Jimenez. W 71 minucie Tuna wywalczył rzut karny, a strzelec pierwszego gola pewnie go wykorzystał. Było dwa zero. Młody Turek postawił kropkę nad i w 83 minucie podwyższając wynik na 3:0. Druga wygrana była na wyciągnięcie ręki, musieliśmy tylko tego nie zepsuć. Gdy sędzia zakończył spotkanie, na ławce rezerwowych zapanowała euforia.
Blue Square Bet South [6/42], 10.9.2011:
[5] Basingstoke - Bromley [17] 0:3 (0:0)
(Jimenez 61', kar. 72'; Tuna 83')
Widzów: 439
MoM: Carlos Jimenez - 8,8 (Bromley)
******
- Chyba żartujesz, ile Salisbury wydaje na pensje?
- Przecież wyraźnie mówiłem panie managerze, że ponad 400 tys. £. Niewiele mniej płacą w Eastleigh, a ponad trzy razy więcej od nas wydaje choćby Thurrock.
- To przecież kpina, z takim budżetem nie sklecimy przecież drużyny. A tym bardziej nie utrzymamy obecnego składu.
- Ale więcej zarząd nam nie da. Próbował pan już nie raz ich przekonać.
- Wiem Barry, wiem. Ale jak nie chcą po dobroci, to weźmiemy ich z zaskoczenia!
******
Przed nami ciężki pojedynek, na Hayes Lane przyjedzie aktualny lider Blue Square South, Chelmsford, który jest też jednym z kandydatów do wygrania naszej ligi. To będzie doskonały sprawdzian dla naszej taktyki i piłkarzy, staram się patrzeć optymistycznie, szczególnie, że wygląda na to, że zespół zaczął łapać o co chodzi w taktyce. Późno, ale lepiej niż wcale.
Mecz mógł się podobać kibicom, tempo było szybkie, oba zespoły stwarzały zagrożenie pod bramką swoich rywali. Zabrakło tylko jednego, bramek. To, że Chelmsford nic nie strzeliło to zasługa tego, że nasza linia defensywna zagrała bardzo dobre zawody, a, że sami nie strzeliliśmy, możemy mieć pretensje do napastników, brak skuteczności wciąż nas nęka. Szkoda tylko, że na trybunach, z meczu na mecz, jest coraz mniej osób. To pewnie niezbyt dobra gra Bromley zniechęca ludzi do przychodzenia na Hayes Lane. W samym Londynie jest kilka bardziej utytułowanych klubów, konkurencja jest ogromna. Po raz pierwszy byłem też zadowolony z remisu.
Blue Square Bet South [7/42], 17.9.2011:
[15] Bromley - Chelmsford [1] 0:0 (0:0)
Widzów: 400
MoM: Joe Dolan - 7,5 (Bromley)
Małe debry Londynu przed nami, jedziemy na Beveree Stadium zmierzyć się z Hampton & Richmond. Choć w tym sezonie H&R prezentuje się bardzo słabo, to wiadomo, że derby rządzą się własnymi sprawami. Na pewno nie podłożą się i nie wygramy kilkoma bramkami, bój będzie zacięty.
Ale nie spodziewałem się, że aż tak bardzo zacięty choć wszystko zaczęło się dobrze dla nas. Już w 9 minucie doskonałą akcję przeprowadził na skrzydle Jimenez, minął dwóch rywali i wpadł w pole karne, chwilę później było jeden zero. Rywale, tak jak przewidywałem, tanio skóry sprzedać nie zamierzali. Piętnaście minut później Tarpey ośmieszył naszą obronę i doprowadził do wyrównania, remis długo się nie utrzymał, gdyż parę chwil później falowano w polu karnym Kentona a jedenastkę na bramkę zamienił Jimenez. Rywale jednak zdążyli wyrównać jeszcze przed końcem pierwszej połowy. Ponownie w głównej roli wystąpił Tarpey, który nad wyraz łatwo radził sobie z naszą linią obroną. Dziesięć minut po przerwie napastnik rywali po raz trzeci pokonał naszego bramkarza, robiło się nie ciekawie. Tarpey zdawał się mieć na nas patent, wychodziło mu dziś wszystko. Tym razem to jednak my pokazaliśmy charakter i trzy minuty później Savva mocny strzałem zza pola karnego doprowadził do stanu 3:3. Po tej bramce gra się uspokoiła, kibice głośno dopingowali ale piłkarze chyba zbierali siły na końcówkę. W końcu w 89 minucie Allen wyprowadził nas na prowadzenie. Wspólnie z Kentonem przeprowadzili koronkową akcje, nawet nie wiedziałem, że potrafią tak ładnie rozegrać piłkę. Niestety koszmar trzeciej doliczonej minuty dopadł nas i tym razem. Bramkę dla H&R strzelił Jackson, który chwile wcześniej został wprowadzony na boisko. Stało się w małych derbach Londyny padł wynik 4:4. Kibice na pewno będą długo ten mecz wspominać, a ja mogę się tylko wściec. Znów wypuściliśmy zwycięstwo w ostatniej chwili z rąk.
Blue Square Bet South [8/42], 20.9.2011:
[21] Hampton & Richmond - Bromley [14] 4:4 (2:2)
(Tarpey 24', 40', 55'; Jackson 90+3' - Jimenez 9', kar. 32'; Savva 58'; Allen 89' )
Widzów: 309
MoM: Dave Tarpey - 9,6 (Hampton & Richmond)
Ostatnie spotkanie we wrześniu zagramy z Salisbury. Tak, z tym Salisbury, który wydaje ponad 400 tys. £ na płace rocznie. Dobrze jednak, że pieniądze nie grają, w innym wypadku niemielibyśmy czego szukać.
Początek meczu był trochę nerwowy, wyraźnie nikt nie chciał stracić szybko bramki. Dopiero w 23 minucie po doskonałej centrze Kentona z rzutu rożnego bramkę zdobył Carolan. Siedem minut później, świetną akcją na skrzydle (w dodatku nie pierwszą w tym sezonie) popisał Jimenez. Było dwa do zera. Pod koniec pierwszej połowy, znów rzut rożny i świetne dośrodkowanie Kentona wykorzystał Carolan. Wszystko dziś układało się tak jak chciałem, szło nam za łatwo, dlatego w przerwie uczuliłem zawodników, że mecz jeszcze się nie zakończył. Druga połowa zaczęła się podobnie do pierwszej. Trochę nerwówki, trochę niedokładności. Jako pierwsi pozbierali się piłkarze Salisbury i w 66 minucie zmniejszyli rozmiary porażki, dzięki atomowemu uderzeniu Reida. Ten mecz jednak należał do nas i chwilę później czwartą bramkę dla nas strzelił Kenton.
Dziś rozegraliśmy bardzo dobre zawody, solidna wygrana cieszy. Zła informacja, Jimenez wypada ze składu na 6 tygodni. Dolby dostanie swoją szansę, oby ją wykorzystał.
Blue Square Bet South [9/42], 24.9.2011:
[16] Bromley - Salisbury [6] 4:1 (3:0)
(Carolan 23', 42'; Jimenez 30'; Kenton 69' - Reid 66')
Widzów: 453
MoM: Ryan Carolan - 9,3 (Bromley)
Strona
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozbudowa bazy treningowej |
---|
Rozbudowa bazy treningowej nie trwa zwykle dłużej niż kilka miesięcy (ok. pięciu), pozwala jednak wskoczyć na wyższy poziom standardów szkolenia w naszym klubie. Jedna rozbudowa równa się jednemu poziomowi wyżej. Najwyższe standardy określane są jako Doskonałe i Najnowocześniejsze. |