Vanarama National League North/South
Ten manifest użytkownika mishaek przeczytało już 1003 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Kolejna wizyta w Urzędzie pracy, kolejne stanie parę godzin w kolejce, kolejne znoszenie smrodu ludzi i po raz kolejny nic. Po pracy z młodzieżą w Sparcie Łagoszów od pół roku jestem bezrobotny. Gdyby nie żona, nie miałbym nic. Utrzymuje mnie własna kobieta… To jest cios dla mego ego, plama na moim honorze, to jest cios dla całej mojej egzystencji. Wydawałoby się, że młody, niespełna 32 letni mężczyzna z papierkami trenerskimi dostanie robotę tuż za rogiem. Cóż nie wyszło.
- Jak Ci poszło Kochanie? – zapytała żona zaraz po wejściu do domu. Zapytała tak jakby od razu wiedziała co się święci, że znowu nic, że znowu to ona sama musi zapieprzać na nasz byt.
- Jak ostatnio – (wszyscy kochamy powtarzać to zdanie).
- Ech… - westchnęła – siadaj zrobiłam dziś schabowe, rzekła stawiając przede mną talerz, na którym obok wielkiego kotleta leżały dodatkowo 3 ziemniaki i masa surówki.
- Wiesz Kochanie – zacząłem, zabierając się do jedzenia – w naszym kraju pracy dla siebie nie znajdę… - urwałem patrząc na jej minę – przecież wiesz, że to prawda! W tym całym pieprzonym kraju nie potrzebują kogoś, kto przez 3 lata ganiał łebków po kartoflisku! Anglia! To jest kraj…
- Nie mów nic więcej proszę. Zawsze przez ten Twój chory pomysł z wyjazdem do Anglii musimy się kłócić. Skoro nie ma dla Ciebie pracy jako trener tutaj, to myślisz ze znajdziesz ją w Anglii? Tam nie wystarczy byle świstek podbity przez OZPN, że możesz być trenerem. Sam powtarzałeś, że Anglia, to jest liga, że to piłka na poziomie i Ty chcesz być tam na tym „domniemanym” poziomie po trenerce juniorów?!
Tak właśnie wygląda sobotni obiad w domu Państwa Lipiec. Ja mówię swoje, ona mówi swoje. Czy kiedyś zdobędę się na odwagę by się jej przeciwstawić? Cóż wygląda na to, że na razie swą dumę trzeba wsadzić w kieszeń i dalej żyć na garnuszku żony… To upokarzające, lecz jednak jakoś się z tym pogodzę…
Trzy tygodnie później. Sobota.
- Kochanie mam dosyć. Musimy wyjechać – oświadczyłem wchodząc do domu.
- Moje zdanie na ten temat znasz.
- Daj mi, chociaż szansę! – rzekłem błagalnym tonem i zrobiłem swą zabójczą minę (cos ala kot w Shreku).
- Jak mam Ci dać szanse? Pojedziesz na parę tygodni i wrócisz? Wybacz, ale dobrze wiesz, że nie mogę Ci na to pozwolić, zbyt bym tęskniła!
- Ty naprawdę nie widzisz, że ja się tu duszę? W tym pieprzonym mieście mieszkamy od ponad 6 lat. Od ponad roku jestem bezrobotny! Myślisz, że to tak fajnie być bezrobotnym, na utrzymaniu żony?!
- Jak Ty pracowałeś, a ja nie to było dobrze… - rzuciła.
- Ty naprawdę nie rozumiesz?! To jest zupełnie co innego – krzyknąłem – to, że facet utrzymuje kobietę, którą kocha jest normalne. Na odwrót to jest jakaś zasrana anomalia! Nie chcę być utrzymaniem! Chcę mieć dom, rodzinę i godną pracę, w zawodzie jaki kocham wykonywać!
- To Twoja ostateczna decyzja? – spytała chłodnym tonem.
- Tak.
- Więc nie mamy o czym rozmawiać. Proszę cię wyjdź…
Tak właśnie skończyło się moje małżeństwo…
Przez kolejny rok mieszkałem u kumpla, robiąc za pomoc domową i dorabiając ze szczeniakami na magazynie w TESCO. Zbliżała się 18. Cóż pora wstawić żarcie. Mieszkanie było akurat moją dumą. Jak przystało na dwóch kawalerów panował tu wystrój w stylu „czego nie ruszysz i tak się ubrudzisz”. Jako kura domowa zdecydowanie sobie nie radziłem. Pół godziny później zwaliłem brudne ciuchy ze stołu, stawiając na nim półmisek z gołąbkami i 2 talerze. W zamku szczękną klucz i wszedł on. Marcin Pietrzek, 31 letni, łysiejący już facet, dobrze zbudowany, choć niski. Jak co dzień niósł siatkę z zakupami, strany po robocie.
- Mam 2 wiadomości stary dobrą i złą.
- No dajesz złą – zażądałem. Cóż może być na chwilę obecną gorszego niż zimne gołąbki?
- Widziałem Twoją byłą żonę. Znalazła jakiegoś nowego buca.
Poczułem lekkie ukłucie. Cóż przynajmniej ona sobie jakoś układa życie…
- A dobra?
- Dostałem ofertę pracy w Anglii! – krzyknął uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Mam nadzieję, że wiesz, iż zabierasz ok. 80 kg bagażu, po 30?
- No właśnie gospodyni będę miał na miejscu, ale wiem, że chcesz tam poszukać roboty wiec…
- Więc? – zaczynał mnie denerwować! Nadęty dupek! Jak można tak mnie Trzymać w niepewności, co będzie dalej?!
- Szef uruchomił jakieś tam kontakty, Tu masz listę klubów, które szukają kogoś na stanowisko głównodowodzącego.
Oczy mi się zaświeciły, podbiegłem i wyrwałem mu tą kartkę z ręki
- Nie oczekuj fajerwerków. To wszystko ligi amatorskie, ale zawsze jakiś start. Hmm gołąbki? – ale ja już go nie słuchałem. Widziałem tylko listę…
- Ale jest pewien haczyk – rzekł Marcin – Do jutra musisz napisać CV. Dokładnie 7 sztuk. Właściwie to Portsmouth możesz sobie darować, ale to już twój wybór.
Zapominając o jedzeniu zacząłem pisać. Po skończeniu jednego poszło z górki. W ok. 2 godziny skończyłem i wszystko elegancko leżało w teczce.
Następnego dnia, o 12 obudził mnie telefon. Nie zwykłem wstawać, przed 2 więc to było mimo wszystko zdziwienie.
- Tak? – rzekłem zaspanym głosem.
- Słuchaj tu Marcin. Musisz zajechać do mnie do roboty, jest mały problem. Masz być jak najszybciej!
Ok. 20 min później zameldowałem się w biurze kumpla. Czekał na mnie zaraz pod wejściem co często mu się nie zdarzało.
- Słuchaj Portsmouth odpowiedziało na faks pierwsze. Oczywiście mają Cię gdzieś. Blackpool to samo. Zostały 3 kluby które stwierdziły, że dadzą znać wieczorem.
- Żartujesz prawda?
- Nie Stary nie dziś, chociaż budzisz większe zainteresowanie niż ja więc chciałbym. – wypalił uśmiechając się do mnie.
Przez cały pieprzony dzień siedziałem i czekałem. Nie odpisali… Poszliśmy do domu… Co przyniesie jutro?
A jutro przyniosło same niespodzianki. Nie czekałem już na telefon Marcina, lecz wstałem tak jak on (co za ból wstawać o 7 rano…). Od razu poszliśmy do gabinetu prezesa, w którym siedzieli już jacyś faceci w czerni.
- Pan Lipiec jak mniemam? – rzekł jeden z nich. Steve Hartley, Prezes Hyde United. Chcemy panu zaoferować pracę w naszym klubie.
Takiego podniecenia nie czułem od swojego pierwszego razu. Ja! Manager! Tak! Tak! Tak!
- Oczywiście chętnie przejrzę Państwa ofertę. – jak zawsze opanowany, przynajmniej tak myśleli. Kocham siebie za to!
Godzinę później byłem już oficjalnym Managerem Hyde United. W poniedziałek miałem się stawić na pierwszym treningu…
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
FM na Androida? Czemu nie! |
---|
Warto wiedzieć, że w naszą ulubioną grę można zagrać również na systemie Android. Jeżeli masz smartfona lub tablet, śmiało możesz poprowadzić swoją drużynę w podróży lub w szkole. Koszt? 34 złote. Upewnij się jednak, czy aplikacja jest zgodna z Twoim urządzeniem. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ