Hero I-League
Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 1051 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Warto było zrezygnować. Nikt się nie interesuje drużynami, które nie wygrywają i nie przegrywają. Średniaki nie przyciągają kibiców, mediów, nikogo. Dryfują w bezkresnym morzu przeciętności. Liczą na ten jeden sezon, w którym wynurzą się z niego i zaszokują ekspertów. W Indian Arrows nie można było liczyć na ten jeden sezon. Byli za młodzi, za mało doświadczeni, brakowało nie tyle głębi składu, co przejawów jakiegokolwiek opanowania. Rozhulani młodzieżowcy, którzy będąc na fali grali jak z nut, ale potem następował zjazd. U weteranów czegoś takiego nie ma, weteran potrafi ustabilizować formę przez dłuższy czas. Może gdybym miał kilku staruchów, dałoby się osiągnąć więcej, mimo braku pieniędzy czy na dłuższą metę większych talentów. Najlepsi może i byli na sprzedaż, ale bez przesady, ile można zarobić na zawodniku, który i tak prędzej czy później musi odejść, bo jest za stary.
Nie mogę jednak spisać tego sezonu całkowicie na straty. Zaaklimatyzowałem się w tym kraju, poznałem realia, dokonałem rozeznania, oceny tego, kto co potrafi i w którym klubie jest potencjał do walki o mistrzostwo. Nie biorę pod uwagę Dempo, bo oni są jak Muhammad Ali w swojej szczytowej formie – tłuką każdego, kto odważy się stawić im czoła. To oni są panami przeznaczenia, to oni decydują, kiedy mogą wziąć głęboki oddech i przegrać jakieś spotkanie. Wiedzą, że mogą sobie na to pozwolić, ponieważ gdy przyjdzie co do czego, to po prostu wrzucą wyższy bieg.
W trakcie sezonu, będąc pod kontraktem z Indian Arrows nikogo nie było stać na zapłacenie odszkodowania za wykupienie mojej umowy. Nic nie mogłem na to poradzić, a nie chciałem rezygnować dopóki nie miałem pewności co do intencji nowego pracodawcy. Postanowiłem zatem spiąć poślady, podwiązać jaja i dociągnąć do końca sezonu. Choć piłkarze wiedzieli, że nie zamierzam tu zostać na kolejne rozgrywki zachowywaliśmy się jak profesjonaliści. Przynajmniej to mogę sobie wpisać w zasługi.
Jak przystało na okręt dryfujący po wspomnianym już morzu przeciętności, nie można mówić o jakimś fantastycznym rezultacie. Chociaż gdybyśmy mieli trochę więcej szczęścia i umiejętności, mogliśmy zająć nawet trzecie miejsce. To byłby już spektakularny sukces, nie da się ukryć. Ostatecznie jednak wylądowaliśmy na siódmej pozycji, mając czwartą ofensywę i ósmą defensywę w lidze. Strzeliliśmy ledwie dziewięć goli mniej niż Dempo, ale straciliśmy już o 15 więcej. Jak zobaczycie poniżej, tabela była niezwykle spłaszczona, dziewiąty zespół od drugiego dzieliło tylko 8 oczek.
Po rozwiązaniu umowy z Indian Arrows natychmiast zająłem się wysyłaniem swojego CV do miejsc, w których mógłbym się odnaleźć. Niestety Melbourne Heart, Newcastle Jets, Dongjin, Busan FC oraz kilka innych klubów to według nich za wysokie progi jak na moje nogi. Przeznaczenie chciało, żebym pozostał w Indiach? Jeszcze nie wyrobiłem sobie marki tak dobrej, żeby ktoś zagranicą dostrzegł moje menedżerskie umiejętności. Okazało się, że wystarczyło wyrobić sobie renomę w jednym z najbardziej zaludnionych krajów świata.
Otrzymałem w połowie kwietnia ofertę od prezesa SC Goa – Petera Vaza. Dał mi więcej pieniędzy niż zarabiałem w Kalkucie, więc nie mogłem nie być zachwycony. Do tego nie wywierał presji, powiedział, że możemy sobie zająć miejsce w połowie tabeli, ponieważ on ma dla mnie inne cele. Sporting Club de Goa, czy też Flaming Oranje, miało około dwieście pięćdziesiąt tysięcy funtów na minusie, rozdmuchany do granic możliwości budżet na wynagrodzenia i raczej niezbyt zachęcającą sytuację finansową. Raj dla człowieka takiego, jak ja. Za te dość spore jak na krajowe warunki pieniądze opłacany był w większości absolutnie tragiczny szrot, gorszy od moich juniorów z Indian Arrows. Trochę mnie to zaskoczyło, ale po zapoznaniu się z sytuacją kontraktową tych graczy nie było aż tak źle. Trzy czwarte z tych nieudaczników odchodziło w najbliższych miesiącach. Zatem moją pierwszą misją było ogarnięcie tego niesamowitego pożaru, który zastałem.
Aż dwudziestu siedmiu zawodników pożegnało się z zespołem, na ich miejsce przyszło zaledwie piętnastu. Jednak tych piętnastu to w większości nieźli piłkarze, czego o zwolnionych parodystach nie można było powiedzieć. Żałuję oddania tylko jednego gracza – Parka Jae-Hyun. Koreańczyk z południa odszedł za 45 tysięcy funtów do Gyeongnam. Ruch ten był konieczny z dwóch powodów – po pierwsze nie pasował on do mojej koncepcji gdy, po drugie zarabiał niemal 2 tysiące funtów, jedną piątą mojego całkowitego budżetu. Dzięki tym ruchom rozdmuchany do granic możliwości budżet na wynagrodzenia został obcięty z 14 do niecałych 9 tysięcy, co i tak przekracza o niemal 1,5 kawałka nowe wytyczne prezesa. Nic jednak nie mogę na to poradzić.
Wypadałoby przedstawić gwiazdy, na których zamierzałem oprzeć swój zespół.
Boubacar Keita
Ayeni Bidemi Daniel
Ogba Kalu Nnanna
Michael Ochei
Nie jestem zbyt dobry w zachwalaniu moich zawodników, prędzej powiem o nich parę cierpkich słów, ale na razie nie mam do tego podstaw. Może praca w Indian Arrows tak mnie ukształtowała? Mam nadzieję, że po jakimś czasie w SC Goa udzieli mi się optymizm. Choć patrząc na prognozy mediów, nie wiadomo czy mogę się w ogóle podniecać. Mam jednak w pamięci pieniądze oferowane za mistrzostwo dla Indian Arrows w zeszłym sezonie. Bukmacherzy się nie znają.
Mając dwa miesiące od powrotów z urlopów do startu poważnych rozgrywek zorganizowałem sporo sparingów, licząc na to, że zawodnicy zdążą się zgrać i osiągnąć niezły stopień przygotowania kondycyjnego. Wyniki nie były aż tak ważne, choć wtopa 3-6 ze swoimi juniorami, porażka z komisariatem policji w Kalkucie, czy remis 3-3 z kolejarzami to trochę siara.
To nic, prawdziwą klasę mieliśmy pokazać w dwóch krajowych pucharach przed startem ligi. O tym jednak trochę później...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ