W poprzednim odcinku
Po odpadnięciu z Borussią, czekał nas mecz pucharowy z
ŁKS-em. Łodzianie to jedyna pierwszoligowa drużyna w stawce ćwierćfinalistów Pucharu Polski, nie powinienem mieć więc większych problemów z ograniem tego zespołu. Zadebiutują Santos i Slovik.
03.03.2015, ŁKS Łódź – Podbeskidzie Bielsko-Biała, ćwierćfinał Pucharu Polski
Stachowiak – Bella, Slovik, Żołnierczyk, Nenadić – Sanogo, Stróżak, Ergić (75' Trofimov), Digbeu – Santos, Wołkiewicz (75' Milik)
Pierwszą okazję zmarnował
Santos w 6', uderzając niecelnie z główki, jednak poprawił się w 9', strzelając pierwszą bramkę dla mojego zespołu. W 17' Brazylijczyk podwyższył wynik spotkania. Mój najnowszy nabytek potrzebował 26 minut na polskich boiskach, aby skompletować klasycznego hat-tricka. Może się okazać gwiazdą ligi. W 33' doskonałą okazję zmarnował Zwoliński. Ten piłkarz był najgroźniejszy w drużynie gospodarzy, na szczęście na straży stał Stachowiak. Drugą połowę zacząłem od podwyższenia prowadzenia. Pięknym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się
Digbeu i bramkarz ŁKS-u ponownie musiał wyciągać piłkę z siatki. W samej końcówce na listę strzelców wpisał się jeszcze
Milik, dzięki czemu ostatecznie wygrałem
5:0.
Legia – Polonia 0:0
Ruch – Górnik 2:1
Cracovia – Widzew 0:0
Ligę zaczynamy od spotkania z
Górnikiem. Wprawdzie nie jest to już drużyna tak silna, jak przed sezonem, ale ciągle trzeba na nią uważać. Po raz pierwszy w tym roku Soukouna zagra w barwach Podbeskidzia w meczu o stawkę.
09.03.2015, Górnik Zabrze – Podbeskidzie Bielsko-Biała, 21 kolejka Ekstraklasy
Pawełek – Nelson, Czekaj, Nenadić, Mokhtari – Hołota, Digbeu, Soukouna (74' cz. k.), Abdel (64' Drago), Wesołowski (45' Trofimov) – Santos
Mecz zacząłem wyśmienicie –
Santos wykorzystał błąd obrony i przejął piłkę, po czym uderzył w okienko bramki i od 2' prowadziłem 1:0. Już w 8' było 1:1 –
Wojciechowski strzelił gola po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Na odpowiedź Podbeskidzia nie trzeba było długo czekać, bo już parę minut później Abdel idealnie dośrodkował
Soukounie, a ten strzelił gola główką. Z minuty na minutę moja przewaga na boisku była coraz to bardziej widoczna, ale nie potrafiłem strzelić trzeciej bramki, która uspokoiłaby grę mojego zespołu. Stan ten utrzymywał się także w drugiej połowie. Górnik też starał się stwarzać zagrożenie pod moją bramką, ale skutecznie przeszkadzali mu w tym obrońcy. Sytuacja zmieniła się w 74', kiedy to za głupi faul od tyłu Soukouna wyleciał z boiska. W tym momencie Górnik przyspieszył i przez ostatni kwadrans stworzył sobie więcej sytuacji niż przez cały mecz. Nie udało mu się jednak strzelić gola mojemu zespołowi i Podbeskidzie wygrało
2:1.
Spotkanie z
Widzewem zapowiadało się interesująco. Jest to drużyna z czołówki tabeli, więc spodziewam się otwartej gry. Zagram nowym ustawieniem – 4-3-2-1, z szeroko grającymi bocznymi pomocnikami i dwójką ofensywnych pomocników.
13.03.2015, Podbeskidzie Bielsko-Biała – Widzew Łódź, 22 kolejka Ekstraklasy
Stachowiak – Nelson, Czekaj, Krychowiak, Nenadić – Sanogo, Digbeu, Wesołowski, Abdel, Drago (62' Santos) – Trofimov (74' Milik)
Pierwszą okazję dla mojego zespołu zmarnował Trofimov, który po ładnej akcji trafił tylko w słupek. W 17'
Drago przymierzył z rzutu wolnego z 20 m i objąłem prowadzenie. Później w dobrej sytuacji nieskutecznie uderzył Wesołowski. Pierwsza połowa nie porywała, a goście pierwszy groźny strzał oddali w ostatnich sekundach, ale na wysokości zadania stanął Stachowiak. Zaraz po wznowieniu gry składną akcję przeprowadził Widzew i
Ntibazonkiza strzelił gola na 1:1. Dalej niestety gra mi się nie układała i nie potrafiłem odpowiedzieć na to trafienie. W 62' boisko z powodu kontuzji opuścił Drago. W 73' po zamieszaniu w polu karnym do piłki dopadł
Abdel i wpakował ją do siatki – znowu objąłem prowadzenie. Chwilę później strzał Santosa obronił golkiper przyjezdnych. Wynik dalej się nie zmieniał, choć momentami pod moją bramką było nerwowo. Ostatecznie dowiozłem zwycięstwo
2:1 do końca. Niestety, z powodu kontuzji do końca sezonu Drago nie wybiegnie na boisko.
Rewanż z
ŁKS-em był meczem o pietruszkę. Mam nadzieję, że moi piłkarze wykorzystają go jako trening strzelecki, bo siła ognia w wystawionym składzie na papierze może robić wrażenie.
17.03.2015, Podbeskidzie Bielsko-Biała – ŁKS Łódź, ćwierćfinał Pucharu Polski – rewanż
Stachowiak – Bella, Slavik (69' Janicki), Żołnierczyk, Mokhtari – Hajji (69' Digbeu), Stróżak, Hołota (45' Demirci) – Soukouna, Milik, Wołkiewicz
Już w 3' po rzucie rożnym dla łodzian
Milik przejął piłkę, przebiegł z obrońcą na plecach całe boisko i… strzelił niecelnie. Poprawił się w 5', kiedy to przyjął podanie od Stróżaka, przedrylował trzech obrońców i ze spokojem ulokował piłkę w siatce. Dalej spotkanie nie zachwycało. ŁKS nawet gdyby chciał, to nie miał argumentów w ataku, a moja drużyna przesadnie nie kwapiła się do ataku. W mojej drużynie nie zachwycał środek pola. Dopiero w 42' stworzyłem kolejną ciekawą akcję. Znowu pokazał się Stróżak, który idealnie wypuścił
Soukouną, a napastnik bez problemu strzelił na 2:0. Jeżeli kibice obawiali się nudy w drugiej połowie, to spotkanie ich zaskoczyło. W 61' pierwszą akcję godną uwagi rozegrał ŁKS i od razu strzelił bramkę. Pierwsze Mokhtari nie zaatakował skrzydłowego, potem Żołnierczyk nie upilnował napastnika i
Pietrasiak zdobył bramkę. Parę minut później był remis po golu
Siwika. Zaraz potem ponownie Milik mógł dać mi prowadzenie, ale uderzył niecelnie. Jeszcze w końcowych sekundach swoją okazję zmarnował Soukouna i skończyło się na remisie
2:2. Gra pozostawiała wiele do życzenia.
Legia – Polonia 1:0 (0:0), awans –
Legia
Ruch – Górnik 0:0 (2:1), awans –
Ruch
Cracovia – Widzew 1:2 (0:0), awans –
Widzew
Przed nami ponad dwutygodniowa przerwa na spotkania reprezentacyjne. W związku z tym marzec skończył się szybko. Ciężko wyznaczyć najlepszego gracza, choć z dobrej strony pokazał się
Milik. Forma drużyny nie zachwyca, a przed nami kluczowe mecze. W półfinale Pucharu Polski zagramy z Legią Warszawa. Oczywiście nie obyło się bez kontuzji – przez miesiąc będę musiał się obyć bez Soukouny.
Po przerwie czekał mnie mecz z
Ruchem Radzionków. Musiałem wygrać, nie było innego wyjścia, ale tegoroczny beniaminek to wyjątkowo nieprzyjemny rywal. Rok temu, w pucharze, na tym boisku zremisowałem 0:0, a kolejkę temu na własnym stadionie Legia wymęczyła 2:1.
04.04.2015, Ruch Radzionków – Podbeskidzie Bielsko-Biała, 23 kolejka Ekstraklasy
Pawełek – Janicki, Czekaj, Krychowiak, Mokhtari (45' Nelson) – Hajji (24' Issah), Digbeu, Wołkiewicz, Rybarski (45' Milik), Wesołowski – Santos
Zanim cokolwiek ciekawego się wydarzyło, to musiałem przeprowadzić wymuszoną zmianę – przez kontuzję przedwcześnie pole gry musiał opuścić Hajji. Wprawdzie udawało mi się dochodzić do sytuacji, ale nie mogliśmy pokonać bramkarza miejscowych. W 27' w polu karnym faulowany był Wesołowski i rzut karny wykorzystał
Wołkiewicz. W 44' asystę zanotował mój bramkarz. Pawełek daleko wykopał piłkę, za linię obrony Ruchu, doszedł do niej
Santos i potężnym uderzeniem z 10 m strzelił gola. Na początku drugiej połowy czekała mnie niespodzianka. Wrzesień dośrodkował w pole karne, a młody
Baranowski strzelił bramkę z 5 m. Na całe szczęście szybko udało mi się przywrócić dwubramkową przewagę –
Czekaj zdobył gola po rzucie rożnym wykonywanym przez Issaha. Przy spokojnej grze wynik
3:1 utrzymał się do końca.
W półfinale Pucharu Polski mierzyły się dwie najlepsze polskie drużyny na obecną chwilę. W tym sezonie w lidze obie drużyny wygrały jeden raz, teraz stawką jest finał krajowego pucharu. W ataku mojej drużyny zaprezentuje się kolejny piłkarz z mojej szkółki –
Tomasz Majewski.
07.04.2015, Legia Warszawa – Podbeskidzie Bielsko-Biała, półfinał Pucharu Polski
Stachowiak – Nelson, Janicki, Czekaj (63' cz. k.), Nenadić – Kołodziej (88' Issah), Digbeu, Sanogo, Abdel (88' Trofimov), Santos (64' Krychowiak) - Majewski
W pierwszym kwadransie zarysowała się przewaga mojej drużyny, nie poparta jednak bramkami dla Podbeskidzia. W 28'
Sanogo przedryblował Jędrzejczyka i strzelił gola. Później przestrzelili jeszcze Majewski oraz Santos i do przerwy utrzymał się wynik 1:0. Druga część spotkania przyniosła zmianę obrazu gry. Legia zaatakowała i w 56' dopięła swego, bramkę zdobył
Ismael Blanco. Na domiar złego w 64' czerwoną kartkę dostał Czekaj i teraz to Legia napierala na moją bramkę. W 79'
Sanogo ruszył z kontratakiem, ale jego dośrodkowanie wybili obrońcy. Piłkę na 30 m dostał Kołodziej i uderzył w swoim stylu – piłka wpadła do siatki, 2:1! W 89' drugie trafienie zaliczył najlepszy na boisku
Sanogo i było po meczu. Wygrałem
3:1, decydujące bramki strzelając po czerwonej kartce dla mojego obrońcy.
Widzew – Ruch 1:0
Z
Cracovią nie spodziewałem się spacerku. Gospodarze na pewno będą zmotywowani do walki. Jednakże ja właśnie objąłem prowadzenie w tabeli dzięki potknięciu Legii z Koroną i nie chcę się z nim tak szybko rozstawać.
18.04.2015, Cracovia – Podbeskidzie Bielsko-Biała, 24 kolejka Ekstraklasy
Pawełek - Nelson, Krychowiak, Czekaj, Nenadić - Digbeu, Hajji, Milik (70' Sanogo), Abdel, Trofimov (70' Wesołowski) - Santos (54' Wołkiewicz)
Źle Podbeskidzie zaczęło spotkanie i już w 1' Żołądź stanął przed szansą na strzelenie bramki, ale uderzył niecelnie. Potem nie działo się nic. Nic. Kibice wynudzili się niemiłosiernie, moja drużyna zagrała najgorsze 45 minut w tym sezonie, a Cracovia chyba bała się zaatakować. Można jedynie wspomnieć o dwóch sytuacjach w doliczonym czasie gry: nieudanym lobie Trofimova i mocnym uderzeniu z dystansu Żołędzia. Na drugą połowę wyszedłem jednak bez zmian, dając graczom szansę na poprawę. Natychmiastowo uświadomiłem sobie, że to był błąd – 46' i trzecia próba
Żołędzia ląduje w siatce. 0:1. Z Cracovią. Ta gra wołała o pomstę do nieba. Zmiany okazały się nieefektywne. Na boisku cały czas najgroźniejsi byli Abdel (tracący piłkę w dryblingu i niepotrafiący uderzyć) i Krychowiak (wchodzący na rzuty rożne i przestrzeliwując z najbliższych odległości). W końcu w 75' piłka przypadkiem trafiła do
Digbeu, a ten bez zastanowienia uderzył na bramkę i, o dziwo, wpadło. Szczęśliwie strzelamy wyrównującą bramkę. Podbeskidzie miało jeszcze jedną sytuację – w 92' Wesołowski uderzył prosto w bramkarza, a dobitka Wołkiewicza trafiła w obrońcę. Sędzia skończył męczarnię – wynik
1:1 bynajmniej nie jest zadowalający. Na szczęście Legia przegrała derby 2:3 i, paradoksalnie, ten remis przybliżył mnie do tytułu.
Rewanżowe spotkanie z
Legią zapowiadało się ciekawie. Goście musieli zaatakować, moja drużyna też nie zamierzała się bronić. Mecz o finał Pucharu Polski czas zacząć.
21.04.2015, Podbeskidzie Bielsko-Biała – Legia Warszawa, półfinał Pucharu Polski – rewanż
Pawełek – Janicki, Żołnierczyk, Krychowiak, Mokhtari – Kołodziej, Digbeu, Sanogo (73' Malinowski), Rybarski, Wesołowski (73' Trofimov) – Wołkiewicz
Pierwszą sytuację moja drużyna stworzyła w 5'. Sanogo popędził prawą stroną boiska, dośrodkował, ale minimalnie przestrzelił Rybarski. Skrzydłowy z Wybrzeża Kości Słoniowej był najbardziej aktywnym graczem na początku spotkania, co chwilę stwarzając zagrożenie pod bramką Legii. W 33' dopisało mi szczęście. Po aucie dla Wojskowych piłkę na oślep wybijał Wesołowski, Rzeźniczak wygrał pojedynek główkowy, ale tak nieszczęśliwie strącił piłkę, że
Wołkiewicz doszedł do sytuacji sam na sam i bez problemów pokonał bramkarz przyjezdnych – 1:0. Dalej atakowałem, ale nie potrafiłem zakończyć akcji bramką. W 43' Legia miała dośrodkowanie z rzutu wolnego, a
Żołnierczyk tak nieszczęśliwie wybijał piłkę wślizgiem, że trafił do własnej siatki – 1:1. Po przerwie straciłem drugą bramkę. Żyro odebrał piłkę Janickiemu pod własnym polem karnym, przebiegł pół boiska, minął Krychowiaka, dośrodkował, a
Kucharczyk zdobył gola i teraz to ja przegrywałem. Kolejną bramkę straciłem w 70', ale asystent dopatrzył się spalonego przy trafieniu Żyry. Dalej uspokoiłem grę, ale gościom wystarczało jedno trafienie, by doprowadzić do dogrywki. Na szczęście nie udało im się strzelić i przegrywając
1:2, dwumecz wygrałem 4:3. Legia oddała jeden celny strzał na moją bramkę.
Ruch – Widzew 0:1 (0:1), awans –
Widzew
Z
Koroną grałem o utrzymanie pierwszego miejsca. Skład odrobinę przerzedzony przez kontuzje i zawieszenia, ale na szczęście dysponuję wystarczającą liczbą klasowych zawodników.
26.04.2015, Podbeskidzie Bielsko-Biała – Korona Kielce, 25 kolejka sezonu
Stachowiak – Czekaj, Żołnierczyk, Janicki, Nenadić – Stróżek, Krychowiak, Sanogo (69' Trofimov), Abdel (69' Rybarski), Wesołowski (69' Santos) – Milik
W 7' otwarłem wynik meczu. Wesołowski dośrodkowywał,
Milik strzelał. Piłka odbiła się od obrońcy i wpadła do siatki. W 18' młody napastnik stanął przed kolejną szansą, jednak strzał obronił bramkarz, a dobitka trafiła w slupek. Już minutę później prowadziłem 2:0.
Milik wykorzystał zamieszanie w polu karnym i strzelił drugą bramkę dla mojego zespołu. Kolejny na listę strzelców wpisał się
Sanogo atomowym uderzeniem zza skraju szesnastki. 38' – 4:0. Kontratak, Milik podaje do strzelca trzeciego gola, a ten podwaja swój dorobek bramkowy. Druga połowa nie była już tak interesująca. Podbeskidzie nie musiało już atakować, a Koronie brakowało pomysłu. Nawet jak Złocisto-Krwiści dochodzili do sytuacji, to brakowało im skuteczności. Ostatecznie wygrałem
4:0.
Finał Pucharu Polski z
Widzewem. Dotychczas za mojej pracy w TSP albo zdobywałem podwójną koroną, albo nic. Dziś po raz trzeci w historii Podbeskidzie może wygrać krajowy puchar. Oczekuję zwycięstwa.
29.04.2015, Widzew Łódź – Podbeskidzie Bielsko-Biała, finał Pucharu Polski
Stachowiak – Janicki, Slavik, Nelson, Mokhtari – Kołodziej, Digbeu, Wołkiewicz (45' Sanogo), Rybarski, Wesołowski – Santos
W 4' miałem dużo szczęścia – po dobrym podaniu z głębi pola Stępiński stanął przed wyśmienitą sytuacją, ale uderzył niecelnie. Natomiast minutę później straciłem bramkę. Wymiana piłki w środku pola, uderza
Panka i robi się 0:1. Parę minut później uderzeniem z pola karnego wyrównał
Kołodziej. W 18' Wesołowski podał na dobieg
Rybarskiemu, a ten z strzelił na 2:1. W 25' podobną okazję przestrzelił Santos. W 28' wyrównał
Madera Pu dośrodkowaniu z rzutu rożnego. W 33' niecelnie uderzył
Rybarski, ale chwilę później do siatki trafił brazylijski napastnik. Na początku drugiej połowy drugie trafienie dla Podbeskidzia zaliczył
Rybarski. Do końca spotkania więcej bramek nie padło i ostatecznie wygrałem
4:2.
Puchar zdobyty, jeszcze do tego trzeba dorzucić ligę. Końcówka zapowiada się ciekawie, przewaga nad Legią nie zapewnia mi spokojnej gry. W dodatku zdarzają się nam wpadki - maj może być nerwowym miesiącem. Tytuł piłkarza kwietnia ląduje u
Wesołowskiego, który powoli wraca do formy.
Następny odcinek
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ