Informacje o blogu

Manifest użytkownika Pikawa

Valencia CF

La Liga Santander

Hiszpania, 2020/2021

Ten manifest użytkownika Pikawa przeczytało już 1248 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG


- Zadajecie mi non stop te same, nudzące mnie już powoli pytania. Powiem Wam zatem jedno. Nie pytajcie się mnie czy z najbliższym przeciwnikiem wygramy. Zapytajcie się mnie, na ile bramek możecie liczyć w naszym kolejnym triumfie - po tych słowach opuściłem salę w której odbywała się kolejna, jak wspomniałem wcześniej, nudna konferencja prasowa.

Nie można było mi zarzucać niewiarygodności wcześniej wypowiedzianych słów. Byliśmy na fali i tylko cud mógł nas powstrzymać przed kolejnymi zwycięstwami. W mediach roiło się od opinii na mój temat. Zarzucano mi wiele rzeczy, przede wszystkim nadmierną pewność siebie, która mnie przerośnie i wprowadzi zespół na falę słabych wyników. Byłem jednak dobrej myśli. Wiedziałem, że mnie, jak i moich zawodników stać na pokazanie jeszcze wielu zaskakujących rzeczy.
 

Po dużej ilości słów wypowiedzianych w mediach, trzeba było w końcu z powrotem wrócić na boiska i zacząć grać jak przystaje na drużynę, która w swojej gablocie ma do obrony trzy trofea. Miejmy nadzieję, że kolejne dwa, niedawno zdobyte, będzie nam dane bronić w kolejnym sezonie.
Po dwu tygodniowej przerwie, w której mieliśmy czas na celebrację zwycięstwa w finałowym pojedynku Superpucharu Hiszpanii z Barceloną w dwumeczu 3:2, czekała nas konfrontacja na Ramon Sanchez-Pizjuan w Sewilli z tak zwanymi Sevillistas. Niespełna 44 tys. widzów miało obejrzeć porażkę Valencii i jej przemądrzałego trenera, którą wcześniej zapowiadał szkoleniowiec Sevilli Unai Emery. Cóż mogę więcej powiedzieć. Dostał ode mnie cenną lekcję i mam nadzieję, że kolejnym razem będzie realistyczniej patrzył na to co może wydarzyć się w pojedynkach między naszymi drużynami. Pewne zwycięstwo 3:1 (Leleu, Sakho, Allione) i bezradność Sevilli pod każdym względem tylko potwierdzało tą tezę.
W tym sezonie ponownie musimy mierzyć się z grą na wielu frontach. Nie przeszkadza mi to jednak gdyż w poprzednim sezonie byliśmy do tego niezbyt dobrze przygotowani a mimo tego udało nam się sprostać oczekiwaniom.
Tym raz w Lidze Mistrzów mieliśmy okazję mierzyć się z FC Kobenhavn, PSV i Olympique Lyonnais. Po ostatnich sukcesach należeliśmy do jedynych, możliwych zwycięzców tej grupy. Już pierwszy wygrany mecz potwierdził to, że nie mamy zamiaru podchodzić do ani jednego pojedynku z taryfą ulgową dla przeciwnika, tak więc tzw. Loverne ulegli nam 4:1 (2x Clesiomar Antonio, 2x Gerardo Berza).
Kolejne trzy mecze w lidze BBVA i jeden z PSV, wszystkie zakończone naszymi zwycięstwami, to jedynie przedsmak kolejnej już, trzeciej w tym sezonie konfrontacji z Barceloną. Mimo tego, że Gerardo Martino do moich ulubieńców nie należał, zresztą tak samo jak ja dla niego, w mediach nie zostało powiedziane nic co mogłoby urazić mnie jak i managera Barcelony. Obydwaj do tego meczu podchodziliśmy jak profesjonaliści – Martino pałał rządzą rewanżu za to co zrobiliśmy z nimi w Superpucharze, a ja chciałem dalej odnosić zwycięstwo za zwycięstwem potwierdzając mistrzowskie zapędy. Jeden z nas jednak grubo się przeliczył.
 

Tym nieszczęśliwcem musiałem być ja. Powiem szczerze – na Camp Nou najlepszego meczu w karierze nie rozegraliśmy. Pozwoliliśmy Barcelonie robić z nami to co im się żywnie podobało i poskutkowało to bolesną porażką 2:5 (2x Camanducaia). Mecz zaczął się jednak dla nas znakomicie, gdyż to my otworzyliśmy wynik tego spotkania. Jednak 8 minut potem to Barca prowadziła z nami 1:2. Jeszcze przed przerwą udało nam się rozpaczliwie strzelić drugą a zarazem ostatnią bramkę w naszym wykonaniu. Mimo tego, że broniliśmy się całkiem dobrze i wywiezienie remisu z tego trudnego terenu było na wyciągnięcie ręki to Barcelona rozegrała najlepsze, ostatnie 6 minut meczu w swojej dotychczasowej karierze, powodując to, że Reina musiał aż trzykrotnie wyjmować piłkę z siatki. Nie mogłem doczekać się już linczu na najbliższej konferencji prasowej.
<Zawodnik meczu: Rodriguez>

- Przepowiadano Panu szybki powrót na ziemię i bolesna porażka z podobnie notowanym rywalem potwierdza tezę stawianą przez wielu ekspertów po Pana ostatnich, mocnych słowach.
- Nawet najlepszym zdarza się jeden gorszy dzień. Barcelona może się cieszyć, że to ona miała zaszczyt trafić na takowy. W dodatku to nie Barca wygrała ten mecz swoimi umiejętnościami, tylko my go przegraliśmy swoją fatalną grą. Mogę jeszcze jedynie dodać, że na ziemię do końca sezonu nie mam zamiaru wrócić, będę dalej szybował wysoko nad nią oczekując kolejnych wysokich zwycięstw i ta porażka niczego nie zmienia.

 

Nie mogę zaprzeczyć, że po porażce z Barceloną nastał lekki spadek formy, powodujący kiepskie wyniki i tym bardziej martwiącą, słabą postawę moich podopiecznych. Mimo tego, że w kolejnych 12 meczach nikt nie potrafił nas pokonać, remisowaliśmy zbyt często z o wiele niżej notowanymi rywalami. Jednak na nasze szczęście potykały się także inne kluby z czołówki BBVA.
Mimo dwóch remisów z PSV i OL to my zajęliśmy pierwsze miejsce w fazie grupowej LM, wyprzedając o 4 punkty ekipę z Holandii. Wypadało teraz tylko czekać na kolejnego przeciwnika i tym razem pewnie, bez wpadek, podążać po to trofeum.
Po ostatnim zremisowanym meczu w fazie grupowej LM z PSV 1:1 (Montero) w meczu z Recreativo postanowiłem wypuścić rezerwowy skład. Poskutkowało to tym, że zaliczyliśmy sensacyjny, kolejny zresztą remis. Nie zapowiadało to jednak niczego dobrego przed derbowym meczem z Realem Madryt.
 

9 minuta na zegarach, brutalny faul Ramosa i jedyna myśl jaka przechodzi mi przez głowę to:
- Teraz pójdzie już z górki.
Nic takiego miejsca jednak nie miało. 7 minut później na moją niezbyt dobrze skoncentrowaną drużynę spada bolesny cios z którego nie mogliśmy podnieść się przez cały mecz. Mimo usilnych ataków to my wyglądaliśmy na drużynę która gra o jednego zawodnika mniej.
Moją pomeczową furię zapamięta każdy z zawodników i kibiców. Pewnie na YouTube już można obejrzeć nagrania, w których z płyty boiska słychać to co działo się po meczu w szatni. Cóż jednak można zrobić z tym młodym zespołem, który od jakiegoś czasu gra tak jakby mu się po prostu nie chciało. Musiałem ustawić ich do pionu. Nigdy nie stosuję takich metod, jednak gdy będę musiał zrobić to jeszcze raz, nie zawaham się, gdyż moje pomeczowe działania poskutkowały.
<Zawodnik meczu: Isco>


Mimo tego, że Klubowe Mistrzostwa Świata do trudnych rozgrywek nie należą nie pozostawiliśmy żadnych złudzeń drużynie z Egiptu, z którą mieliśmy rozegrać mecz półfinałowy zaraz po wpadce z Realem. Mecz z Zamalkiem wygraliśmy 4:0 (2x Cavani, Jedvaj, Allione) i pewnie czekaliśmy na finałowy pojedynek ze zwycięzcą ze swojego pojedynku. Przeciwstawić nam miało się Corinthians.
 

Na ten mecz wyszliśmy w mocno okrojonym składzie. Nie chciałem ryzykować kontuzją ani jednego zawodnika z podstawowego składu na rzecz tego trofeum. Nie zamierzałem jednak oddać meczu bez walki. Postanowiłem wykazać się młodszym zawodnikom i w pełni jestem z nich zadowolony mimo tego, że mecz musiała rozstrzygnąć dopiero dogrywka. Wprowadzony w niej Clesiomar Antonio pierw asystował przy bramce Martiala w drugiej części dogrywki by następnie samemu zdobyć bramkę na wagę zwycięstwa. Świetny mecz w jego wykonaniu i w pełni zasłużona nagroda gracza meczu. Dzięki niemu kolejny puchar wędruję do naszej klubowej gabloty.
<Zawodnik meczu: Clesiomar Antonio>


Przed rozpoczynającym się styczniowym okienkiem transferowym musieliśmy się jeszcze zmierzyć w rewanżowym meczu Pucharu Hiszpanii z Recreativo. Tym razem nie pozostawiliśmy przeciwnikowi żadnych szans wygrywając skromnie lecz pewnie 2:0 (Allione, Abaza). W kolejnej rundzie mieliśmy zmierzyć się z Almerią.
Jednak przed tym miałem wielkie plany na wzmocnienie kilku pozycji w zespole. Zależało mi przede wszystkim na uzupełnienie braków na środku pomocy gdyż z zespołem sensacyjnie rozstał się Gaston Gil Romero, który opuścił zespół za wcześniej zawartą klauzulę odejścia wynoszącą tylko 35,5 mln EURO. Byłem zawiedziony tym, że nie chciał on przedłużyć z nami kontraktu i wybrał ofertę Francuskiego PSG. Nic nie mogłem jednak poradzić na to, że mocno osłabił nam pomoc przed zbliżającymi się meczami.
Prócz tego pożegnaliśmy się jeszcze jedynie z Michaelem Ventre, który opuścił nas za 5,5 mln EURO na rzecz ligowego rywala – Granady.
Na wypożyczenia do innych zespołów zostali wysłani między innymi Dario Arca (R. Sociedad), Camanducaia (Barcelona), Ernesto Blasco (Dinamo Bukareszt).
W związku z sensacyjnym odejściem Gil Romero nie miałem zamiaru w tym okienku oszczędzać. Łącznie na cztery transfery wydałem 90,75 mln EURO.
 

Pierwszym graczem, który nas wzmocnił był Jose Fernando. Ten lewoskrzydłowy miał uzupełnić lukę na boku pomocy, którą już od dawna próbujemy łatać na wszelkie możliwe sposoby. Mam nadzieję, że to właśnie Fernando wyleczy nas z tych dolegliwości gdyż ostatnimi czasy dobrze spisujący się młody Clesiomar Antonio nie jest nam w stanie zapewnić stabilizacji na tej pozycji. Wychowanek FC Porto nie był w ogóle doceniany w tymże zespole tak więc jest pewne ryzyko, że wychodząc on na mecze o najwyższe cele może zawieść jednak ja wierzę, że z moją pomocą sprosta wszelkim wymaganiom jakie stawia Hiszpańska piłka. Zakupiony on został za 30 mln EURO.
 

Dość desperacką decyzją było sprowadzenie Javi Martineza z Bayernu Monachium z 5,75 mln EURO. Miałem jednak nadzieję, że będzie on skutecznie grał na środku obrony, gdyż z tą pozycją mamy tyle samo problemów co z lewym bokiem pomocy. Jedvaj, Zouma i Sakho spisują się ostatnio wyjątkowo słabo i coś trzeba z tym zrobić. Mam jednak wątpliwości czy sprowadzenie akurat Martineza rozwiąże te problemy. Pożyjemy, zobaczymy,
 

Carlos Alexandre, ściągnięty za 30 mln EURO z PSG miał jeszcze bardziej wzmocnić naszą siłę ataku. Mimo tego, że na tej pozycji mieliśmy już kilku dobrych i utytułowanych graczy, konkurencji na tej pozycji nigdy za wiele! W dodatku ostoja naszej formacji ofensywnej - Edinson Cavani z roku na rok staję się coraz starszy tak więc wypada znaleźć kogoś odpowiedniego na jego miejse gdy na Cavaniego przyjdzie pora.
 
 
Ostatnim transferem był Rosyjski środkowy pomocnik Boris Aliev sprowadzony za jedyne 25 mln EURO ze Spartaku Moskwa. Miał on w pełni załatać dziurę na tejże pozycji po odejściu Gil Romero i mam nadzieję, że będzie on wywiązywał się jeszcze lepiej ze swoich ról niż jego poprzednik. Mam także nadzieję, że do tej pory południowo-amerykańska formacja pomocy zbytnio nie ucierpi po przybyciu Rosyjskiego zawodnika.
 

W tym okienku transferowym wydaliśmy najwięcej pieniędzy ze wszystkich europejskich drużyn. Na dobru drużyny nie można jednak oszczędzać i jestem pewien, że przełoży się to na wyniki uzyskiwane w sezonie 2020/2021.



Ostatnio (dokładnie to dziś) nastała moda na odchodzenie i mam nadzieję, że nie zawiedziecie się tym, że w tym manifeście nie ogłszam swojego odejścia (i tak pewnie nikt by po mnie nie płakał ;)) a po prostu opisuję dalsze losy swojej kariery.
Zachęcam do wystawiania ocen i wypisywania komentarzy (jeżeli klikasz słabe - uzasadnij w komentarzu dlaczego, Twoja opinia pomoże mi w dalszym rozwoju i ulepszaniu kariery)
Życzę udanej lektury. Pozdrawiam

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.