Kasa? Pieniądze napędzają wszystko. Gospodarkę, rozwój przedsiębiorstw, ludzką zachłanność. A ja chce wiedzieć, jak dobrym menedżerem jestem. Jeśli klubu nie stać na mnie, to albo źle go prowadzę albo to wina zarządu i jest dla mnie za mały. Każdy ma umiar. Ale czy absurdem nie jest, gdy większość piłkarzy zarabia więcej niż trener? Jak on może mieć u nich szacunek i poważanie?
W FM-ie dobry kontrakt i długi równa się spokojnej przyszłości. Może Ci nie iść, możesz przegrywać, ale co z tego? Prezes jest skąpy i nie wyrzuci kilku milionów w błoto, aby wejść z deszczu pod rynnę.
Choć ja i tak będę uważał dalej, że największy wpływ na pewność posady mają kibice i ich stosunek do nas.
Cóż - obecnie zarabiam 25 tysięcy euro. Nikt tyle nie ma. W ciągu dwóch lat wygrałem dwa puchary, awansowałem o ligę wyżej, a klub z 20 mln wartości zdrożał do 90. Jeśli dostanę propozycje kontraktu, a z reguły podpisuje długie umowy, będę oczekiwał 50 tys., następnym razem będzie to już 100. Szkoda, że nie można oczekiwać znacznego obniżenia własnych zarobków. Byłby to świetny myk, gdyby brakowało na transfer przesuwałoby się, jak nam pasuje.
Dobra, jasne, guzik można z tą kasą zrobić. Ale co? Mam być trener o reputacji światowej, który zarabia mniej niż Laudrup, którego co chwile skądś wywalają? Prawda jest taka - kiedy klub może sobie pozwolić na wysokie zarobki dla trenera, to bez wahania mu je oferuje, bądź co bądź, po ciężkich negocjacjach. Bo ma świadomość jakie korzyściz tego idą i ile ten jeden człowieczek jest w stanie zrobić dla klubu, a konkretnie ile zarobić dla prezesa.
Może i kosiłem Leeds United niemiłosiernie. 100 tysięcy euro przy założeniu, że FM przyjmuje kurs euro 4,0... to spora sumka. Ale czym jest nieco ponad milion euro? 1/14 podstawowej pensji Cristiano Ronaldo. Ale to jest też dobry sposób na łączenie osoby dobrego, a może bardzo dobrego trenera z jakimś podrzędnym klubem. No nie sposób nie zaśmiać się eFeMowi w twarz - kiedyś chciałem sprawdzić ile współpracowników pójdzie za mną, w długą. Sunderland, walczący od lat o byt, chciał mnie jak starszy pan świerszczyków, ale co? Nie stać ich było na wypłacenie rekompensaty. To nie było wiele. Trzy, może cztery miliony euro.
Ja czuję się ośmieszony i rozgoryczony. Od czasu do czasu słysze głosy. Co ja mam robić w jakieś Aston Villi?! Właśnie wtedy miałem mistrzostwo Championship z Pawiami, a w perspektywie wielkie możliwości dla klubu. Hitem i tak pozostaje plotka o mojej przeprowadzce do Birmingham... City. Mieliby problem, żeby te moje 7,5 tys. euro tygodniówki przy dwuletnim kontrakcie wypłacić Batesowi. Wspominałem, że cudem się utrzymali? Mieli bodaj 20. miejsce. Szczyt marzeń dla każdej wschodzącej gwiazdy wśród trenerów.
Hyh, właśnie teraz, w maju 2013, akcjonariusze zarobili dzięki mnie, tylko mnie, ponad 6 mln euro na dywidentach.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ