Ten manifest użytkownika Kolazontha przeczytało już 780 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
5 listopada 2012, parking przed San Siro.
Piździło jak w kieleckiem. Kurwa, Tassotti mógłby skończyć te pogaduchy z Berlusconim, pomyślałem próbująć zapalić szluga. W końcu z budynku zaczęli wychodzić jacyś ludzie. Od razu wyhaczyłem wzrokiem Mauro. Machnąłem mu ręką i wsiadłem do samochodu.
- Cześć szefie - rzekł Tassotti gramoląc się do środka - coś się stało?
- Witaj misiu - odpowiedziałem przekręcając kluczyk - znajdź mi jakichś ogórków na przyszły tydzień. Chciałbym jeszcze przed zimą zobaczyć paru chłopaków w akcji. Myślisz, że da radę coś zrobić?
- Muszę sprawdzić, ale myślę, że jacyś kelnerzy zawsze się znajdą - Mauro odpalił netbooka i zaczął szperać po terminarzach - Carlo, mamy do wyboru Wyspy Owcze i Zanzibar. Kogo wolisz?
- Weźmiemy Zanzibar. Te Wyspy Owcze jakoś mi śmierdzą.
- Ok, to jutro wyślę im zaproszenie. Mógłbyś trochę zwolnić, szefie. Jak tak dalej pójdzie to kogoś zaraz pierdolniemy.
Rzeczywiście, wskazówka prędkościomierza zbliżała nieuchronnie do końca skali. Zdjąłem nogę z gazu i zgrabnym pstryknięciem wywaliłem peta za okno.
- Podrzucić Cię gdzieś czy jedziemy na sushi? - zapytałem.
- Możemy gdzieś podskoczyć. Żona jest dziś u kosmetyczki, więc mogę być później w domu - odpowiedział Mauro i z ulgą odpiał pasy.
19 listopada, początek zgrupowania.
- To co szefie, znów kosimy ogóreczki? - zapytał Fantantonio - Kogo tym razem nam wydumałeś? Honduras może? Albo San Marino?
- Z San Marino gramy w grupie, więc nie będziemy ich jeszcze bardziej dołować. Pojutrze, moje kochane Patałachy, zagramy z Zanzibarem. Liczę, że przywitacie ich tak samo gościnnie jak kolegów z Gujany Francuskiej.
- Szefie, a co będzie jakbyśmy przegrali - rzucił Gigi - bo w końcu piłka jest nieprzewidywalna.
- Ale ja, misiu, jestem bardzo przewidywalny i wysłałbym Was wtedy na Ukrainę, do mojego przyjaciela, Mashkowa. Bardzo by mu się przydała pomoc na złomowisku. Więc dla własnego dobra lepiej o tym nie myślcie. A teraz jazda na boisko. Macie się poruszać jak gwiazdy na lodzie.
21.11.2012, Włochy - Zanzibar. Calgari, Stadio Sant'Elia
- No panowie, ogólnie nieźle Wam poszło. Szczególnie gratuluję występu Alberto, który zaliczył debiut marzeń.
- Widzisz szefie? - zapytał Giorgio - Jednak potrafimy umilić szczawikom debiut w kadrze.
- Taa, właśnie widzę. Tylko komu mam urwać jaja za straconą bramkę? - spojrzałem wymownie na Consigliego - Misiu, jak ustawisz jeszcze raz taki mur, to Cię nawet w Polsce na budowie nie zechcą. A teraz idźcie się umyć i wywietrzcie tu. I niech nikt nie próbuje tu zapalać czegolwiek - rzuciłem - a następny sparing gramy z zespołem o wdzięcznej nazwie Reunion. Każdy ma umieć pokazać go na mapie! - wyszedłem, trzaskając drzwiami.
A po meczu jak to po meczu
Radek M
Ewrybady dens nał! Czikidap!
Dżezi Dudek
Jak bym ja stał na bramce to piłka by nawet to muru nie doleciała - dzięki mojemu Doodeck-Dens.
Francesco T., były reprezentant
Si.
Środek sycyliskiej zimy, okolice Bożego Narodzenia.
Siedziałem przy kominku, sączac jakieś wino. Dopiero teraz miałem czas, żeby pomyśleć o tym, co działo się ostatnio. W głowie wciąż miałem obraz Sophie siedzącej przy stole z Waltem i śmiejąc mi się w twarz. A ja chciałem z tą kobietą mieć dzieci i dożyć sędziwej starości. Masakra jakaś. Na szczęście mogłem liczyć na pomoc Rodziny. Nie wiem co się by ze mną stało, gdyby nie oni. Szczególnie bliski był mi Berto, którego traktowałem jak brata. Co chwila podsuwał mi pod nos bardzo urodziwe Włoszki, ale nie mogłem się do żadnej z nich przekonać. Cóż, pewnie minie jeszcze trochę czasu zanim się z niej wyleczę, pomyślałem zapalając fajeczkę. Może trzeba rozejrzeć się za jakąś Polką albo Ukrainką, wśród których nie brakuje okazów piękna. W końcu nadeszły święta. Padre stanął na wysokości zadania i wigilijny stół był pełen polskich akcentów - karpik, śledzik i moje ukochane pierogi. Pod choinką znalazłem kalesony - niech no tylko Luigi zostawi otwarty pokój - i nową ithacę. Poprzednia zaginęła w akcji po strzelaninie z Witalijem. Trudno, będę się musiał przyzywyczaić do nowej.
Nadszedł też Nowy Rok i czas na zmiany. Stwierdziłem, że chujowo wyglądam z tymi zakolami, więc ogoliłem się na zgrabne zero. Padre w pierwszej chwili chciał mnie zastrzelić, myśląć że jestem jednym z neapolskich łebków, ale szybko się zreflektował, słysząc piękną i soczystą wiązankę z mojej strony.
Początki lutego 2013.
Powoli zbliżał się termin sparingu. Nie miałem czasu pomyśleć o powołaniach, gdyż byłem zajęty bajerowaniem pewnej Włoszki, która przyjechała do Palermo w odwiedziny do matki. Wrzuciłem więc kartki z nazwiskami i zdałem się na ślepy los. Jednak mam jeszcze trochę farta, myślałem patrząć na listę. Chociaż kogo bym nie powołał to i tak poradzą sobie z tymi ogórkami.
13.02.2013 Włochy - Reunion. Catania, Stadio Angelo Massimino
- Noż kurwa jego mać, panowie. Jak z takimi ogórkami wykorzystujecie połowę setek, to co będzie jak traficie na Dojczów czy Iberów?
- Ale graliśmy w dziesiątkę, bo ten jełop - tu Gio wskazał na kulącego się w kącie debiutanta, Vasco Reginiego - nie umie grać wślizgiem.
- No i chuj z tego. Ci kelnerzy nie oddali ani jednego strzału w kierunku bramki. Mogliście spokojnie zająć się ostrzałem ich bramkarza. Jak z San Marino odstawicie podobnego bubla, to Was wyślę do Polski. Trochę sobie pozamiatacie ulice! Ale z Ciebie, Alberto jestem bardzo dumny. Twój drugi mecz i dalej trzymasz poziom z pierwszego spotkania. Szkoda tylko, że nie chciałeś strzelać karnego, Miałbyś hat-tricka.
- Ale samolub nie jestem i daję innym szanse na bramki - odpowiedział Paloschi.
- I to Ci się chwali misiu, i to Ci się chwali.
Po meczu chciał się wypowiedzieć tylko Carlos Mencia, ale jako że nie mamy jeszcze 22, to jego wypowiedź nie może zostać przytoczona.
A jutro jebane Walentynki - moja Włoszka stwierdziła, że jednak musi wracać do męża i wyjechała z Palermo. Więc jutro będę chlał i chlał.
Nastały ciepłe dni, wszystko się zazieleniło.....
i zbliżał się pierwszy, wiosenny mecz eliminacyjny. San Marino to kolejni przedstawiciele gatunku ogurcus vulgus celnerus, jednak będziemy grali z nimi jeszcze jeden mecz, więc doszedłem do wniosku, że nie można ich załamywać. Dwucyfrowy wynik nie będzie na miejscu. Tylko Polacy są taki chamami, coby tak słabych rywali jechać dziesiątką.
27.03.2013, Włochy - San Marino. Mediolan, San Siro.
Kolejny wygrany mecz. Nie licząc wpadki z Norwegią to jeszcze w żadnym innym meczu nie przegraliśmy. Ale znów nie obyło się bez opierdolu.
- Marco, po kiego chuja wsadzałeś tam tę nogę. Przecież oni zaczynali od środka, a nie od naszego pola karnego. Pojebało Cię?
- A co to znaczy pojebało? - zapytała gwiazdeczka, która dalej nie mogła uwierzyć, że zapięła trójeczkę.
- Oj misiu, widzę, że jesteś rozgarnięty jak stóg siana na wiosnę. Swoją głupotę odpracujesz w polu - podałem mu ściereczkę i jakiś sprej - trzymaj i gibaj na trybuny. Wypolerujesz moją ławkę trenerską i lożę dla VIP-ów. Biegusiem!
Tym razem było więcej chętnych to podzielenia się swoimi opiniami.
Ostatnio milczący Wacek Zmoch
Pff, gdyby nasze Orły grały z Włochami, to nie daliby im żadnych szans. W końcu to my wygraliśmy z Luksemburgiem 10:0. A wczoraj miałem urodziny i dostałem świetne farbki - będę mógł dziś państwu ładnie to namalować. I może jakiś pejzażyk machnę.
Leszek M, znany z tego jak kończy
San Marino, jesteście zerem.
Dżezi Endżel
Widzieliśmy tu wiele ciekawych rozwiązań taktycznych. Włosi zagrali konsekwentnie i do końca, pomimo tego, że grali w osłabieniu. Ale niech tylko dorwę tego, co poplamił mi fotel jakimiś jaskrawymi farbami!
Komentator, którego nazwiska nie zapamiętałem.
Włosi zagrali ładny mecz...Korzeniowski wbiega już na stadion......szkoda, że ich główny playmaker.....ktoś daje mu polską flagę....Kurwa mać, kto mi puszcza Szaranowicza z taśmy?
A po meczu podszedł do mnie posłaniec z kopertą. Otworzyłem ją i przeczytałem wiadomość od Padre:
Misiu, masz tu w kopercie bilet do Warszawy. Masz wypocząć i zapomnieć o tej dziwce. I nie waż się wracać bez kandydatki na żonę. Don.
Cóż, słowa Padre są dla mnie rozkazem. Czas ruszać na łowy.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Twoja Kariera |
---|
Kariera jest sercem Football Managera, a moduł Kariery jest centralnym miejscem Twojej aktywności na stronie. Stwórz karierę, opisz ją w kilka chwil i połącz z nią screeny, filmy, blogi - pokaż się eFeMowej społeczności z dobrej strony. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ