Ten manifest użytkownika Kolazontha przeczytało już 1078 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Urlop w Polsce powoli się kończył. Zbliżał się początek czerwca i kolejne mecze eliminacyjne. Niestety dalej byłem uroczym, łysym singlem. Poznałem wprawdzie kilka całkiem fajnych laseczek, ale żadna nie potrafiła mnie do siebie przekonać. Trudno, być może pisane jest mi życie singla. Przynajmniej przestałem już patrzeć na kobiety przez pryzmat Sophie, pomyślałem pakując walizki. chciałem jeszcze przed odlotem do Włoch pojechać do Krakowa, odwiedzić paru znajomych, którzy niestety nie mogli zbytnio się oddalać od miejsca pobytu. Cóż, mieli pecha.
Na pokładzie samolotu do Rzymu.
Jak zwykle. Polskie lotnictwo dalej jest zacofane - ciągle nie ma bezpośredniego połączenia z Palermo. Następnym razem biorę cessnę dona. Przynajmniej nie będę musiał stać w tych zajebiście długich kolejkach do odprawy. Kurwa, o czym ja pierdolę? Przecież nawet nie wiem czy jeszcze będzie mi się chciało latać do Polski. Ułożyłem się wygodnie w fotelu i zasnąłem. Myślenie tego dnia nie było moją mocną stroną.
Parę godzin później. Lotnisko w Palermo.
Jednak jeszcze o mnie pamiętają. Na parkingu od razu wyhaczyłem wzrokiem moją wyremontowaną barchettę i siedzącego w niej Berto. Oni chyba naprawdę spodziewali się, że wrócę z jakąś babeczką u boku. Bo jak inaczej wytłumaczyć bukiet róż w rękach Alberta? No chyba, że dla mnie, w co szczerze wątpię.
- Misiu, po co Ci te chwasty? - zapytałem, odpalając szluga.
- Eeeee...przecież miałeś wrócić z kandydatką na żonę - wybąkał Berto.
- Widać żadna mnie nie chciała. A teraz zabieraj dupę sprzed kierownicy.
Przekręciłem kluczyk i wcisnąłem pedał gazu, aż poczułem opór w postaci podłogi. To jest to, pomyślałem ruszając z piskiem opon. Kątem oka zauważyłem jak Berto kurczowo trzyma się drzwi. Biedaczek. Chociaż wcale mu się nie dziwię. W końcu prawie całe życie jeździ camperem.
Rezydencja Rodziny.
- Carlo, co z Ciebie za myśliwy? Przecież jest tyle pięknych Polek. A Ty co? Z pustymi rękoma wracasz?
- Padre, już Ci kiedyś to tłumaczyłem. Dla mnie liczy się też wnętrze. W przeciwieństwie do Ciebie nie kocham ładnych kobiet, tylko ładne i mądre jednocześnie.
- Głupie gadanie. Kobieta ma wyglądać a nie myśleć.
- Chyba nigdy nie dojdziemy do porozumienia w tej kwestii. A mi nawet dobrze jest bez baby. Przynajmniej na razie.
- Oj, pierdolisz głupoty Carlo. Jak można żyć bez kobiety?
- Normalnie. A teraz wybacz, ale chciałbym się umyć i nażreć. Niestety polskie restauracje schodzą na psy.
Początek kolejnego już zgrupowania.
- Panowie, dwie sprawy. Chcę, żebyście wiedzieli, że Wasz kolega Marco, kiedy przejdzie na piłkarską emeryturę, będzie mógł spokojnie założyć firmę sprzątającą. Tak wypucował mi ławkę trenerską, że nie można na niej usiąść, taka jest śliska. A po drugie, pamiętajcie, że lecimy do Kazachstanu, więc proszę nie brać ze sobą zegarków, złotych sygnetów i innych pierdół!
- A dlaczego? - spytał kumaty jak zwykle Acquafresca.
- Bo mówiąc krótko - ktoś może Wam takie fanty podpierdolić. W Kazchstanie dalej działa kilku moich znajomych Rusów, którzy mają dosyć lepkie ręce.
- A, to takie buty - skwitował Robert.
- Nie kurwa, kamasze - rzuciłem krótko.
Rozrysowałem im parę schematów taktycznych na tablicy, przekazałem parę uwag i wygnałem ich na boisko. Alex dosyć konkretnie potrafił wymęczyć ich na treningu, więc dałem mu wolną rękę, a sam zadzwoniłem zarezerwować miejsca w hotelu.
8 czerwca 2013, Kazachstan - Włochy. Ałma-ata, Stadion Centralny
Drugi mecz z kolei wygrany 4:0. Przeciwnik nie był wymagający, ale liczy się fakt zdobycia czterech bramek.
- Panowie, znów wygrywacie czwóreczką. Jak Serbów tak pociśniecie, to kupię Wam po lizaku.
- Tylko po lizaku? - z żalem w głosie zapytał Gigi.
- No dobra, niech stracę. Po flaszce - powiedziałem.
Piłkarze skwitowali to gromkimi brawami.
- A właśnie, Gigi. Skąd wiedziałeś, że ten ogóreczek trafi w słupek i nie ruszyłeś się w ogóle do piłki?
- Nie wiedziałem - odparł Gigi - nie rzucałem sie, bo nie chciałem sobie ubrudzić spodenek.
Matko, z kim ja pracuję?
Po meczu kilku specjalistów pragnęło wyrazić swoje opinie.
Zenon Zwołkoń
Mogliśmy zobaczyć wspaniały futbol i masę niekonwencjonalnych zagrań. Włosi grali ładnie i składnie, co przełożyło się na taki, a nie inny wynik. Ale kto wie, może kiedyś Kazachstan zagra tak dobrze. Zastanawia mnie tylko dlaczego USA mają jeden ze swoich stanów tak bardzo oddalony od reszty.
Radek M
Tak, piruet, przejście i przytupnięcie. A najważniejsze to trzymać ramę. Jak będziecie sie trzymać Ramy, to już nie będziecie potrzebować Delmy.
Trzy dni później, boisko treningowe na San Siro.
Kurwa mać. Przecież mówiłem chłopakom, żeby nie jedli nic w tym barze na lotnisku, tuż przed odlotem do Włoch. Wszyscy po wylądowaniu trzymali się żelaznej zasady "oddaję Tobie, co kryje w sobie". Ale ze mną nie ma tak łatwo. Zaaplikowałem im odpwiednie specyfiki i na dzisiejszym treningu byli świeżutcy jak szczypiorek na wiosnę.
12 czerwca 2013, Włochy - Serbia. Mediolan, San Siro.
- Panowie, jeśli rzeczywiście zapnięcie im czwóreczkę to będzie zajebiście i to bardzo. Ale mi wystarczy jak z nimi wygracie. Jedną, dwiema bramkami, dla mnie liczy się to, żebyście zagrali składny i miły dla oka futbol. Panimali?
- Oczywiście, że panimalim - odpowiedzieli chórem.
Gdyby nie to, że Gigi musiał nałożyć sobie maseczkę na twarz i na chwilę wyszedł z bramki, to pewnie byłoby do zera. Postanowiłem, że jutro pomoże Marco w dalszej polerce. Mam nadzieję, że jego manicure na tym nie ucierpi. Kolejne zwycięstwo i pierwsza stracona bramka w eliminacjach. Zakładałem, że może być ich trochę więcej, więc na razie się nie martwię. Teraz przed nami Puchar Konfederacji. A w fazie grupowej los przyniósł Maroko, Honduras i Brazylię. W końcu moje kochane Patałachy będę miały porządne przetarcie. Zobaczymy kto wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko - Makarony czy Kawosze?
Wacek Zmoch
Włosi jak zwykle zagrali ósemką w obronie i dlatego Jugosławia nie strzeliła więcej bramek. A gdyby nie polska krew to Włosi też by żadnej nie strzelili. I moi drodzy państwo - więcej rysowania na razie nie będzie. Dostałem pisemny zakaz wnoszenia ze sobą ołówków, kredek, flamastrów i farbek. Ale spokojnie - pogadam z Grzesiem i zrobię własne
studio.
Lech, znany złodziej naturalnych satelitów Ziemi.
Ładnie grał ten Achtakreska.
Dzień później. Rynek w Palermo.
To było jak uderzenie pioruna. Siedziałem sobie przy stoliku, sączyłem espresso i czekałem na Tassottiego, który miał mi przywieźć materiały o pucharowych rywalach. I wtedy pojawiła się ona. Niewysoka, długie, kruczoczarne włosy. I ten błysk o oczach. Szła powoli, zmysłowo kołysząc biodrami. Nagle potknęła się na wyboistych kocich łbach i przewróciła się. Niewiele myśląc, przesadziłem płotek i podbiegłem do niej. Podałem jej rękę i pomogłem wstać. Niestety skończyło się to grymasem bólu. Oho, skręcona kostka, pomyślałem. Zaoferowałem, żę podrzucę ją do pobliskiego szpitala. Zapakowałem ją do samochodu i odjechaliśmy. Gdyby nie to, że musiałem patrzeć na drogę, to nie mógłbym oderwać od niej oczu. Lekarz założył jej usztywnienie i kazał przez tydzień oszczędzać nogę. Matko, nie mogłem takiej okazji przepuścić. Tylko co ona sobie pomyśli jak nieznany facet zaproponuję jej, że będzie jej przez tydzień pomagał? Ale o tym w następnym odcinku.
A w kolejnej części (która ukaże się zapewne dopiero po weekendzie)
- faza grupowa Pucharu Konfederacji
- urodziny Padre
- oraz odpowiedź na pytanie związane z piękną nieznajomą.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zaskocz pozytywnie |
---|
Na początku gry nie wyznaczaj sobie celów wyższych niż przewidywania mediów. W razie niepowodzenia nie zawiedziesz oczekiwań zarządu, w przypadku nieoczekiwanie dobrej postawy ucieszysz działaczy i kibiców. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ