A było tak blisko do nieba…
To zdanie chyba najlepiej oddaje cztery ostatnie mecze 1/8 finału Ligi Mistrzów. Mimo jednej wysokiej wygranej trzeba jasno powiedzieć, że dwumecze były wyrównane, a jedynym który taki nie był w tym roku była potyczka Juve z Celtami.
Po tym jak na San Siro Milan pokazał, że nie tylko Real może wykorzystać słabości Barcelony nadzieje wszystkich wrogów Barcelony w Europie (a jest ich chyba sporo) sięgały punktu krytycznego. Była to szansa jakiej nie miał nikt od lat w dodatku uczciwie wypracowana, jednak wszyscy wiedzieli, że na Camp Nou łatwo nie będzie. Nigdy nie jest.
To co się jednak wydarzyło… nie można powiedzieć, że to wina piłkarzy z Mediolanu.
Że tak się wydarzyć nie powinno, a nawet nie mogło. Ja twierdzę, że musiało. Drużyna, która potrafi współpracować i wspinać się na wyżyny swoich umiejętności z genialnym Montolivo poniosła jednak porażkę. Niestety zdeterminowanej i zmotywowanej Barcelony naprawdę nie da się powstrzymać.
A już na pewno nie na ich własnym podwórku. Zagęszczenie genialnych piłkarzy na metr kwadratowy powoduje, że trudno upilnować wszystkich i zawsze ktoś dostanie dużo swobody. Bo w zasadzie tylko Valdes i Puyol ( tylko przy rzutach rożnych) nie mają w Barcelonie zadań ofensywnych.
Barcelona nie zawiodła swoich fanów. Nie ma żadnych kontrowersji, skarg, czy czegoś podobnego.
Wygrała drużyna lepsza. Przezwyciężyła nie przeciwnika, ale przede wszystkim swoje lenistwo.
A Niang’a zostawmy w spokoju. Chłopak jeszcze pokarze na co go stać…
Jeśli chodzi o Galatasaray to chyba nie mam zbyt wiele do powiedzenia.
Wiemy, że był to mecz, w którym równie dobrze obie drużyny mogły wygrać.
Swego rodzaju loteria. Doświadczenie z Turcjii kontra młoda gwardia z Gelsenkirchen. Trochę więcej szczęścia po stronie drużyny ze Stambułu i jest ćwierćfinał Ligi Mistrzów.
Ciekawy zespół z dużą liczbą Turków w składzie. To fajne, że jest ich tam tylu i są podporami drużyny pomimo bogactwa finansowego w klubie.
Tak się powinno dziać.
Ogromne gromne ukłony w stronę Arsenalu! Nie tylko odzyskali honor, ale i omsknęli się o awans. Spalony, nie spalony… wszyscy wiemy kto jest drużyną mocniejszą, ale ten kto skazywał na totalną kompromitację Kanonierów dostał pstryczka w nos i to bolesnego, gdyż naprawdę mało brakowało. Dobrze było w końcu zobaczyć Arsenal w formie, chociaż sam mecz nie był za ciekawy. Dopiero po drugiej bramce. Spowalnianie gry przez Bayern, który stał jak mur na 20 metrze przed bramki i leniwym pressingiem nie dawał zbyt dużego pola manewru Rosicky’emu, Ramey’owi, czy Cazorli.
Prawdopodobnie słaba gra kandydata ( a moim zdaniem głównego faworyta do trofeum) na mistrza Europy bierze się z tego skąd większość porażek na najwyższym poziomie. Brak motywacji, samozadowolenie? Bawarczycy popełnili ten sam błąd co dwa tygodnie temu Duma Katalonii.
Sensacyjna Malaga w ćwierćfinale… SENSACYJNA?
Doprawdy nie rozumiem mediów. Dlaczego w ogóle w tej parze był faworyt? Dla mnie był to pojedynek wyrównanych ekip. Przecież w Porto nie grają już Falcao, Hulk, czy Guarin, a Malaga była w stanie przeciwstawić się Barcelonie w Copa del Rey. Wynik całkowicie mnie nie dziwi.
Brawo dla Malagi. Nie tylo za awans, ale i za piękną grę, taką hiszpańską, ale nie w stylu Barcelony.
Tak mało zabrakło do czterech klubów z Hiszpanii w ¼ finału. Jednak nie udało się, a szkoda ( mówię to jako kibic Valencii). Szykują się ciekawe ćwierćfinały…
Z innej beczki to warto zauważyć, że niespodzianki w Pucharze Anglii znów nie zabrakło. Millwall w półfinale. To byłoby ciekawe, gdyby wygrali z Wigan. I tak wielkiego finału spodziewać się nie możemy.
A na koniec chciałem pogratulować Grzegorzowi Rasiakowi gola w młodej Ekstraklasie strzelonego Koronie Kielce. Jednak ten zmysł strzelecki nigdy nie zamiera…
Depesze ze Wschodu na Facebooku:
http://www.facebook.com/pages/Depesze-ze-Wschodu/135231509986425?ref=hl
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ