- Prosze uprzejmie, numer pokoju to 345, drugie piętro, winda znajduje się po Pana lewej stronie. Życzę miłego pobytu ! - Gość bliźniaczo przypominający jakiegoś sławnego hiszpańskiego polityka z zamyśloną miną odebrał klucz i ruszył w stronę dwóch wind.
Wzdychając spojrzałem na zegarek, a następnie w głąb hallu recepcyjnego, jakieś dwie turystki rozmawiały z Naszym Concierge - Marcosem, pośmiechiwały się co i rusz, pewnie opowiadał im te swoje głupie żarty o Arabach...
" Na lotnisku w USA celnik do Araba:
- Co tak szybko Pan wraca do domu?
- Coś mi nie wypaliło"
... zabawne, jak stado wszy, w dodatku sympatyzuje Levante, jednemu z najwiekszych rywali Valencii. Na fotelu jakiś biznesman czyta "Marca", stąd widze wielkimi napisami nagłówek "Kto obejmie Valencie?!" Smutne, niegdyś walczyliśmy o mistrzostwo, teraz sukces to zakwalifikowanie się do Europejskich pucharów, mimo wszystko, kibicuje się na dobre i na złe. Za to szanuje Marcosa, w sumie tylko za to, jako człowieka uważam go za skończonego kretyna. Przed wejściem ubrany w hawajską koszule, na oko trzydziestolatek kokietuje jakąś panienke. Na prawdę? Hawajska koszula? To szczyt nonszalancji, stylowa porażka!
- Sergio, masz! przyda Ci się chwila przerwy. - to Martha, pracowniczka słuzby pięter z usmiechem na twarzy podaje mi kubek świeżo zaparzonej kawy.
- Słodziłaś...?
- Dwie, mleka pół na pół. Tak jak lubisz.
- Jesteś niesamowita! Gdyby nie róznica wieku, oświadczyłbym się Tobie. Masz coś ciekawego?
- W 114 wymiociny w całej umywalce, w 254 sperma na całej ścianie, Michel będzie musiał na nowo pomalować, w 314 najgorszy z klasyków...
- Niezbyt dobrze wytarł tyłek i zostało na pościeli?! - spytałem, a może stwierdziłem.
- Gorzej! Zesrał się do łózka. - wypowiadając to skrzywiła się, a w jej oczach wciąż można byłozobaczyć przerażenie
- Ludzie nie mają wstydu. - odparłem. Niestety, to prawda, cała populacja przyjeżdzająca do hoteli we wszystkich zakątkach świata czują sie swobodnie, anonimowo, że robią takie rzeczy o których nawet w najczarniejszych koszmarach nie śniłem, po czym wyjeżdzają jak gdyby nigdy nic, myślą że pójdzie w zapomnienie, błąd! My, hotelarze zawsze pamietamy twarz, a nawet nazwisko gościa, który zaszedł Nam za skórę! Strzeżcie się na każdym kroku!
.- ...ile za pokój dwuosobowy? - podniosłem głowę i zobaczyłem " hawajską koszulę" wraz ze swoją wybranką przy ladzie.
- 80 Euro. - odparłem. - spojrzeli po sobie
- 70 dam.
- 75, więcej nie zejde.
- Okej, niech będzie.
- Potrzebny mi jest dowód osobisty.
- Oba? - spytała wyraźnie przejęta dziewczyna.
- Wystarczy jeden.
Zameldowałem spokojnie niejakiego Antonio Vazqueza, wydałem klucz do pokoju, poinformowałem o godzinach śniadań, haśle do Wi-Fi, wskazałem drogę do pokoju. Gdy odeśli, obróciłem się w stronę Marthy.
- Od razu do sprzatania jak wyjdą, przyszli tylko się pobzykać.
- Skąd wiesz? Może przyjezdni i szukają noclegu na 1 dobę.
- Za 2 godziny do gruntowego sprzątania, takich wyczuwam na odległość.
Naszą rozmowę przerwał dzwięk telefonu.- Dzień Dobry, hotel Oasis Hotel, w czym mogę pomóc? - To co usłyszałem zbiło mnie z tropu, odebrało mi mowe, spoglądałem to na Marcosa, na turystki i "hawajską koszule" odchodzącego ze swoją panienką od lady recepcyjnej. Jedynie co zdołałem w siebie wydusić to szereg słów "tak".
Po odłożeniu sluchawki, wciąż byłem w letargu, jak zawsze spostrzegawcza Martha spytała sie czy coś sie stało.
- Tak. - odpowiedziałem. - Dzwonili z Valenci, chcą dzis zrobić konferencję prasową u Nas, prezentując nowego menadżera zespołu...
Gdy go zobaczyłem, szedł pewnie, emanując spokojem, patrzył przed siebie, sylwetka wyprostowana, garnitur od Gucciego, bez krawatu, z rozpietym ostatnim guzikiem pod szyją. Pasek świetnie pasował do zegarka i butów. Weltklasse, gdybyśmy byli w Niemczech. "Szef" bo tak go nazywali wszyscy, był Polakiem i prowadził kilka mniejszych klubów z powodzeniem, ale nigdy drużyny pokroju Valenci, z tradycjami i bogata historią. Tutaj, w Walencji śmiejemy się z Polaczków, podobno emitują w swojej rodzimej telewizji program ukazujący jak się bawią na wakacjach w Hiszpani, a Ci debile upokarzają się dla pieniedzy... idioci. Gdy Szef wywinduje Nas w górę tabeli i w stronę Ligi Mistrzów, odzyska honor i szacunek swojemu narodowi w oczach Hiszpanów.
Konferencja trwała około 40 minut, każdy z personelu był podekscytowany, nawet w oczach Marcosa można było zobaczyć odrobine ciekawości. Wszyscy wyszli z uśmiechami na twarzy, później kilka zdjęc na tle naszego loga hotelowego. Zaraz za Nimi do hallu zszedł " hawajska koszula" ze swoją laską, która zmieniła fryzurę i ubiór. Zdali klucz i zakomunikowali, że nie skorzystają ze śniadania.
Z uśmiechem na twarzy spojrzałem na Marthe.
- A niech mnie. - odparła. - Zawsze masz racje.