Sky Bet Championship
Blog użytkownika zachi przeczytało już 287912 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Dziennik kapitański, data gwiezdna 41153,7
Mówi kapitan Żan-Luk Pikard. USS Enterprajs wszedl na orbitę planety Absurdopolako. Razem z komandorem Rajkerem i porucznikiem Łorfem udaję się na Absurdopolako, żeby dokonać sprawdzenia wpisów w komputerach opuszczonej stacji Alfa-Lambda. Liczymy na to, że uda nam się znaleźć wiadomości dotyczące absurdów PKP, dawnej ziemskiej organizacji zrzeszającej spółki i, niejako przy okazji, świadczącej usługi transportowe. Trzeba się jedynie ciepło ubrać, gdyż temperatura na Abdurdopolaco spadła niżej, niż byli w stanie przewidzieć meteorolodzy. Jak zwykle zima zaskoczyła termometry. Pikard out.
Kapitan Żan-Luk Pikard, dziennik kapitański, uzupełnienie. Stoimy pod drzwiami bazy Alfa-Lambda. Komandor Rajker uparcie ostaje przy opcji, że najpierw należy zapukać, porucznik Łorf domaga się znalezienia dzwonka, a ja żłopię herbatę z termosu. Trafiliśmy więc na problemy, których zupełnie się nie spodziewałem, a to dopiero początek naszej misji. Na szczęście po kilku minutach gorącej debaty komandor Rajker wpadł na pomysł użycia koniaku. Po krótkiej serii szybkich łyków uznaliśmy, że warto po prostu rozjebać drzwi w drobny mak. Porucznik Łorf użył fazera i dostaliśmy się do środka. Komputer główny stacji okazał się być sprawny. Komandor Rajker fachowo obszedł zapytanie o hasło (pomocne okazało się użycie przycisku 'escape') dzięki czemu mogłem przejrzeć zapisy dotyczące PKP. Oto co się ukazało naszym oczom po uruchomieniu pliku o nazwie 'swieta_z_pkp_do_chuja_pana.doc'.
zachi, Święta z PKP, 03.01.2011
Święta, święta i po pieniądzach. Kolejny już raz spędziłem je z rodziną mojej narzeczonej w Nowym Targu. O samych świętach nie ma co się rozpisywać, każdy wie jak to z nimi jest. Szał zakupów, nerwy żeby się ze wszystkim wyrobić na czas, następnie obżerka, prezenty, picie wódeczki (lub nie), "Kevin sam w domu" (lub nie), rodzinne pierdu-pierdu do późnych godzin wieczornych (lub siedzenie przy komputerze).
Dni świąteczne przeminęły, wskoczyła krótka przerwa tuż przed Sylwestrem. Sam Sylwester jak to Sylwester. Szał zakupów, nerwy by przygotować jadło i zapojkę na czas, picie piwka (lub wódeczki), "Kevin sam w domu" (lub "Szklana pułapka"), następnie wyskok do miejsca imprezy (lub siedzenie przy komputerze w domu). Dzień później solidny kac (lub nie) i przemęczenie. Dzień po 'S' spędziłem z Karoliną na pakowaniu bagaży. W niedzielę (02.01) mieliśmy rano wyjechać do Wrocławia, a lepiej sobie wszystko przygotować już zawczasu, tym bardziej, że pociąg odjeżdżał z Nowego Targu o godzinie 08:49, o czym dowiedzieliśmy się z internetu, po kilkugodzinnych próbach walki z serwerem, na którym jest postawiony strona z rozkładami jazdy. Najczęściej widziałem na niej taki oto tekst :
W dzień wyjazdu stawiliśmy się na dworcu PKP w Nowym Targu o godzinie 08:25. Do pociągu mieliśmy jeszcze trochę czasu, co nie było zbyt radosnym faktem, ponieważ zimno było jak cholera i do tego piździało jak na Uralu. Minęła godzina 08:50 i usłyszeliśmy z megafonu, że pociąg TLK do Wrocławia będzie opóźniony o około dwadzieścia minut. Cudnie i szałowo. Przyjęliśmy informację z bólem serca, ale jeszcze ze spokojem. Kiepska pogoda, niezbyt solidny przewoźnik - to wszystko dało się przecież przewidzieć. Sam skład wtoczył się na stację opóźniony o 40 minut. Razem z kobitą chwyciłem manele by spokojnie wskoczyć do pierwszego lepszego wagonu. Jasne, wskoczyliśmy sobie. Pierwsze drzwi zacięte, przy drugich tłok. To samo wagon kolejny. I następny. I jeszcze jeden. Ostatnie drzwi w ostatnim wagonie. Udało się otworzyć, ale oczom naszym ukazał się tłok. Miła parka, siedząca na korytarzu przy WC na sankach poinformowała nas, że nie ma już miejsca. Zrobiliśmy więc oczy jak kotek w Szreku i ubłagaliśmy pozwolenie na wejście. Karolina wskoczyła pierwsza, podałem jej manele (dwie potężne torby podróżne, wielgachny plecak oraz kilka obrazów w paczce). Jakimś cudem przepchaliśmy się obok drzwi do WC i stanęliśmy przy drzwiach wejściowych do korytarza. Po kilkunastu minutach do WC wepchnęły się cztery osoby, ponieważ nie było już gdzie się wpychać. Pociąg ruszył piętnaście minut później.
Zająłem miejsce stojące przy tobołach leżących obok drzwi do wagonu, Karolina przepchała się na siedzisko na korytarzu. Szans żeby usiąść nie miałem żadnych - w torbach mieliśmy szkła, jedzenie i inne rzeczy, których lepiej rzycią nie ugniatać. Miejsca na podłodze miałem akurat na stopy, żeby się obrócić trzeba by się było nielicho nagimnastykować. Sądziłem, o ja naiwny, że to koniec przygód. Szopka dopiero miała się rozpocząć, jak się okazało.
Na kolejnej stacji ludzie również okazali się na tyle chamscy, że zapragnęli podróżować. Musiałem więc, po krótkiej wymianie zdań z konduktorem, poprzenosić (ile się dało) część bagaży tak, żeby można było otworzyć drzwi. Wepchnęło się kilka osób. Przeniosłem bagaże pod drzwi. Pociąg ruszył po kilku minutach.
Ktoś zapragnął udać się do WC, zajmowanego, gwoli przypomnienia, przez cztery osoby. Musieli więc wszyscy wyjść na korytarz (przepychając się naprawdę długo), żeby ktoś mógł z owego WC skorzystać. Po załatwionej potrzebie delikwent przepychał się na swoje miejsce w wagonie, a rzeczona czwórka "mieszkańców" WC wciskała się na powrót do przybytku.
Mijały minuty, godziny. Szopka z WC i przekładaniem bagaży trwała w najlepsze. Na stacji Kraków Płaszów PKP doczepiła jeszcze jeden wagon, wyszukany pośpiesznie wśród PKPowskich szrotów. Mojej sytuacji to nie zmieniło, ponieważ w Krakowie Głównym wpakowała się kolejna porcja współplemieńców, towarzyszy podróży.
Konduktor na każdej stacji pozwalał na to, żeby ludzie wpychali się do środka, napychając tym samym skład do bólu. Bólu podróżnych, ponieważ owym wagonom zwisało to i powiewało, ile w nich się ludzi da upchać. Przedziały zawalone, korytarze i WC również. Pociąg łapał coraz to większe opóźnienie względem rozkładu jazdy. Gdy już skończyła się ta gehenna i skład wczłapał się nareszcie na stację Wrocław Główny, to bez większego zdziwienia dowiedziałem się, że opóźnienie wyniosło sporo ponad godzinę (planowany przyjazd 17:24, a zajechaliśmy o 18:50). Smród i nijakość peronu wrocławskiego dworca przyjąłem z ulgą wielką, a moja Pani była w siódmym niebie. I pomyśleć, że specjalnie wyjechaliśmy z Nowego Targu szybciej, żeby uniknąć tłoku. Ale taki to już jest nasz kochany grajdół. Zima zaskakuje kierowców, sesja zaskakuje studentów, a PKP została zaskoczona przez święta - być może dla onej PKP owe święta przyszły zbyt szybko.
[ dalszy przekaz nieczytelny ]
Dziennik kapitański, data gwiezdna 41153,7
Mówi, hyp, kapitan Żan-Luk Pikard. Żeśmy obaliliśmy łychę do końca, czytając tę niesamowitą i mrożącą krew w żyłach, hyp, hyp, historię o dawnej ziemskiej kolei. Wróciliśmy już na pokład USS Enterprajs, gdzie razem z komandorem Rajkerem walczymy z bólem głowy. Porucznik Łorf udał się do doktor Craszer z podejrzanymi problemami natury gastrycznej, hyp, czy jakiejś tam innej. To była bardzo ważna misja i bardzo się, kurwa hyp, cieszę, że udało się ją wykonać bez większych strat w ludziach i sprzęcie. Ruszamy dalej. Galaktyka czeka na... Na to, co zawsze robimy, ale co, to już niezbyt pamiętam. Cholerny ból głowy... Pikard out.
"Drodzy rodacy! Tam, tam jest nasza przyszłość! W tę stronę idźmy, rodacy, mieszkańcy Ciemnogrodu! Polska Kolej Państwowa potrzebuje waszych pieniędzy, żeby żyło nam się dostatniej i przyjemniej! Nam, czyli tym u góry. A na was kiła i mogiła."
Dziękuję za nic, panie G.
Na koniec kilka uwag oraz fotka na pocieszenie
- pozwoliłem sobie dodać malusią sondę do manifestu. Użycie mile wskazane
- słowo "podkładowy" w tytule jest zamierzone (nawiązenie do pewnego
archaicznego już komputerka, który w opinii swoich użytkowników służył
najlepiej, jako podkładka pod nowszy model)
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Odbiór piłki |
---|
Można zdefiniować sposób, w jaki nasi zawodnicy będą odbierać piłkę przeciwnikowi. Odbiór delikatny ogranicza liczbę fauli i dzięki temu liczbę kartek. Odbiór agresywny sprzyja zastraszeniu rywali, zmuszeniu ich do błędu i szybkiemu przerwaniu akcji. |