Telenowela pod tytułem: "Józef Wojciechowski sprzedaje Polonię" powoli zbliża się do końca. Wydaje się, że ostatnie odcinki tego nieco przydługiego i nudnego serialu sprawią, że z futbolowej mapy Polski znikną dwa zasłużone kluby - Polonia Warszawa i GKS Katowice. Stanie się tak,
jeśli spełni się najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Józef Wojciechowski w piłkę nożną bawić się już nie chce. Zrobił swoje. Poprzez swoją zabawę w prezesa Polonii Warszawa rozreklamował firmę JW Construction w polskich mediach i teraz można spokojnie spakować swoje zabawki i odejść. Oczywiście, jak to w przypadku Wojciechowskiego bywa zawsze, sprzedaż Polonii odbywa się w atmosferze niepewności, domysłów i kontrowersji. Wszystko wskazuje jednak na to, że licencja Polonii Warszawa zostanie wykupiona przez konsorcjum, które jest posiadaczem akcji GKS-u Katowice. W Ekstraklasie ma się pojawić klub o nazwie KP Katowice, które po pewnym czasie zmieni nazwę na GKS, a swoje mecze będzie rozgrywał w... Krakowie. Polonia oficjalnie istnieć przestanie, ale będzie mogła rozpocząć nowe życie - w IV lidze bądź w Klasie B, zachowując przy tym oryginalną nazwę, herb i historię.
Sensu tej transakcji nie jestem w stanie wytłumaczyć w żaden sposób i jestem niemalże w stu procentach przekonany, że oprócz śmierci Polonii, za moment ujrzymy również śmierć GKS-u. Nie wierzę, aby fani popularnej
GieKSy przemierzali kilometry do Krakowa, aby dopingować całkowicie nowy twór, z którym nie będą się identyfikować. Nie wierzę również, że nagle w Katowicach powstanie nowa frakcja kibiców, która zakocha się w KP od pierwszego wejrzenia i w Krakowie będzie stawiać się choćby w skromnej grupie. Nie wierzę także, aby nagle mieszkańcy Grodu Kraka mieli poczuć wewnętrzną potrzebę wspierania całkowicie anonimowej drużyny, na dodatek z odległych o kilkadziesiąt kilometrów Katowic. Ten projekt upadnie szybciej niż powstał.
Owszem, miałby on sens i szanse powodzenia, gdyby nowa GieKSa, zwana KP Katowice rozgrywała swoje mecze na nowoczesnym stadionie w centrum stolicy Górnego Śląska, gdzie przy dobrych rezultatach mogłaby zgromadzić niemałą rzeszę fanów. Realia są jednak zgoła odmienne i chyba mało, kto wierzy, że KP Katowice grające w Krakowie ma prawo zaistnieć w polskiej piłce. Twór ten, jeśli w ogóle powstanie, skończy pewnie jak
bydgoska Hydrobudowa. I dobrze.