Podobno pojedynki między Realem a Barceloną przestały zachwycać świat. Podobno futbolowa kraina odczuwa przesycenie kastylijsko-katalońską rywalizacją. Podobno jest wiele ciekawszych spotkań niż przereklamowane El Clasico. Podobno.
Prawda jest jednak zupełnie inna - już jutro na Camp Nou zmierzą się dwie najpotężniejsze siły dzisiejszego futbolu i będzie to pojedynek na śmierć i życie. Real Madryt kierowany przez charakternego dowódcę walczy o przetrwanie. Nie najlepszy start sezonu sprawił, że Królewscy stracili do swoich wielkich rywali aż osiem oczek i każdy inny wynik niż zwycięstwo, będzie dla obrońców tytułu potężnym ciosem. Hiszpańskie realia nie wybaczają. Strata jedenastu oczek oznaczałaby dla Realu koniec marzeń o kolejnym mistrzostwie.
Kto jest faworytem? Kto wygra kolejne Gran Derbi? Ciężko powiedzieć. Obie ekipy mają coś do udowodnienia. Gospodarze będą za wszelką cenę chcieli udowodnić, że porażka w superpucharowym dwumeczu była tylko wypadkiem przy pracy. Podopieczni Mourinho muszą wygrać, aby zbliżyć się do Barcelony na pięć punktów i przywrócić nadzieję na skuteczną pogoń po ligowym falstarcie.
Problemem Barcelony zdecydowanie może być linia obrony. W El Clasico na pewno nie zagrają dwaj podstawowi stoperzy: Carles Puyol i Gerard Pique, a ich miejsce na boisku zajmą zapewne naturalni defensywni pomocnicy: Javier Mascherano i Alex Song. Czy gra w defensywie może być problemem dla podopiecznych Vilanovy? Wydaje się, że tak. Ostatnimi czasy Duma Katalonii straciła dwie bramki w Sewilli, a wcześniej przed własną publicznością Victora Valdesa dwukrotnie pokonali zawodnicy Spartaka Moskwa. W ostatnim meczu FC Barcelona bramki nie straciła, ale gdyby gracze z Lizbony mieli nieco mniej zwichrowane celowniki...
Największym problemem Realu Madryt będzie natomiast... Real Madryt. W relatywnie niedawno rozpoczętym sezonie Królewscy walczą głównie ze swoimi słabościami. Forma podopiecznych Jose Mourinho wyraźnie faluje. Obrońcy tytułu potrafili zagrać fantastyczną pierwszą połowę w rewanżowym meczu Superpucharu, żeby chwilę później, w drugiej połowie dać się zdominować grającej w osłabieniu Dumie Katalonii. Podobne problemy pojawiały się również w kolejnych meczach. Królewscy nie mogli sobie poradzić z Getafe, następnie zdominowała ich Sevilla, lecz w pierwszym meczu grupy śmierci w Lidze Mistrzów po fantastycznym spotkaniu pokonali 3:2 Manchester City.
Jeśli w niedzielę ujrzymy Real Madryt skoncentrowany, w pełni zmobilizowany, grający agresywnie i rozważnie, wtedy możemy spodziewać się naprawdę dobrego widowiska. Ostatnie pojedynki między Realem i Barceloną wreszcie przestały być futbolową przepychanką, a coraz bardziej zaczęły przypominać spektakle na najwyższym światowym poziomie. Miejmy nadzieję, że również po jutrzejszym meczu w prasie będziemy mogli przeczytać głównie o zaciętym meczu pełnym fantastycznych zagrań i goli, natomiast zabraknie wzmianek o sędziowskich błędach, brutalnych zagraniach i niepotrzebnych symulacjach.
Jutro na boisku Real i Barcelona zagrają mecz, w którym faworyta wskazać się nie da. Liczę na to, że obie jedenastki pokażą, że o przesyceniu El Clasico nie ma mowy. Piłkarski świat kręci się wokół Realu i Barcelony. Fani futbolu podzieleni są między niezwykle utalentowanego Leo Messiego, a obsesyjnego na punkcie doskonałości Cristiano Ronaldo. Jedno jest pewne - jutro zobaczymy mecz, który po raz kolejny zapisze się w historii futbolu. Tak to już jest z Klasykami.
***
Obok mini-sonda :-)