Kolejną serię spotkań w Plus Lidze mamy za sobą i mimo że do końca rundy zasadniczej pozostały już tylko trzy kolejki, nadal mamy mnóstwo niewiadomych. Cały czas w najlepsze trwa walka o pierwsze miejsce, dające uprzywilejowany start w rundzie play-off. Równie zacięta rywalizacja jest o miejsce w ósemce, które pozwoli na kilka dodatkowych szans dla słabeuszy na sprawienie niespodzianki. Ciekawie jest również w okolicach podium.
Piętnasta kolejka Plus Ligi potwierdziła, że w poważnym dołku znalazła się Skra Bełchatów, która na domiar złego straciła Michała Winiarskiego, który skręcił kostkę. Co prawda przyjmujący wicemistrzów Polski powróci do treningów w przeciągu tygodnia, jednak na pewno trener Nawrocki odczuje jego brak w meczu Ligi Mistrzów z Arkasem Izmir. Skra w Bydgoszczy zaczęła świetnie. W pierwszym secie szalał Mariusz Wlazły, świetnie serwował Pliński i Skra spokojnie wygrała. To były jednak dobre złego początki. Kolejny set był popisem gospodarzy, a w dwóch kolejnych Bydgoszczanie pokazali, że stworzyli bardzo ciekawy kolektyw i nawet przez kilkanaście godzin byli liderami Plus Ligi. A Skra? Wydaje się być zagubiona. Atanasijević jest cieniem zawodnika z przed kontuzji, Wlazły jest cieniem świetnego atakującego, od kiedy stał się przyjmującym, no i teraz jeszcze problem Winiarskiego. Po stronie Bełchatowian jest jednak terminarz - wydaje się, że komplet dziewięciu oczek jest w zasięgu wicemistrzów Polski. Jednak bez odpowiedniej jakości nawet Effector Kielce i Politechnika Warszawska mogą być zbyt trudnymi rywalami.
Sytuację w tabeli miał rozjaśnić również mecz na szczycie: Jastrzębski Węgiel-ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Hit zawiódł, ale pokazał, że drużyna Castellaniego może być głównym faworytem do mistrzowskiego tytułu. Świetne transfery Fontelesa i Możdżonka, solidny trener na ławce i mimo kilku wpadek, wiele wskazuje na to, że ZAKSA rundę zasadniczą wygra. Potwierdzić te przypuszczenia będą mogli już w następnej kolejce. Przed własną publicznością ZAKSA podejmie drugą w tabeli Delectę Bygdoszcz i jeśli wygra, to będzie o jeden niewielki krok od świetnej pozycji wyjściowej przed play-offami.
Do gry wróciła również warszawska Politechnika, która mimo wielu osłabień kadrowych ograła 3:0 AZS Olsztyn. Teraz podopiecznych Jakuba Bednaruka czeka pojedynek z Treflem Gdańsk, ekipą absolutnie w zasięgu warszawskiej drużyny. Gdyby AZS PW podbiła Pomorze, wtedy w dwóch ostatnich kolejkach stołeczna ekipa stoczyłaby bezpośrednie boje z Resovią i Skrą o jak najlepsze miejsce po rundzie zasadniczej. Wszystko się może zdarzyć.
Piętnasta kolejka Plus Ligi udowodniła, że dzisiejszy sezon sinusoidą stoi. ZAKSA po sensacyjnej porażce z AZS-em Olsztyn w sposób brutalny znokautowała Jastrzębski Węgiel. Podopieczni Lorenzo Bernardiego zbierali ostatnio pochwały, mieli szanse na objęcie prowadzenia w stawce i dostali solidną lekcję. Falował również mecz w Bydgoszczy. Tam najpierw Skra zbiła Delecta, potem gospodarze skontrowali, żeby w końcu zadać dwa ostateczne ciosy. Źle wyglądała również przyszłość Politechniki. Brak Wierzbowskiego, Adamajtisa i Zajdera spowodował, że Jakub Bednaruk miał niemały ból głowy. Porażki z Effectorem Kielce i Delectą Bydgoszcz sprawiły, że kibice z Warszawy zaczęli już odliczać dni do play-offów, kiedy do składu mają powrócić podstawowi zawodnicy. Mecz z Olsztynem był jednak dla AZS Politechniki Warszawskiej bułką z masłem i przedstawiciele stolicy nadal są w grze o najwyższe pozycje. Sinusoida.