Premier League
Blog użytkownika Kolazontha przeczytało już 125169 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Ku mojemu zdziweniu, piękna nieznajoma przyjęła moją propozycję pomocy. Więc przez najbliższy tydzień miałem być szoferem i kamerdynerem pięknej Nicole. Codziennie rano przynosiłem jej zakupy i bukiet kwiatów. Każdego popołudnia zabierałem ją do pobliskiej knajpki na obiad. Każdego dnia, aż do czwartej doby naszej znajomości. Wtedy Nicole trafiła na artykuł w gazecie poświęcony mojej skromnej osobie. Jakiś pismak opisał w nim moje rzekome kontakty z sycylijską mafią. Rzekome, bo jeszcze nikt poza Waltem i tą pieprzoną zdzirą niczego mi nie udowodnił. Jednak nie potrafię kłamać w rozmowie z kobietą i oczywiście potwierdziłem prawdziwość domysłów tego dziennikarzyny. Cóż, zachowałem się jak głupek, ale lepiej żeby to wyszło teraz niż po jakimś czasie. Nie chciałbym, żeby skończyło się to jak w przypadku Sophie. Nicole przyjęła te rewelacje do wiadomości, ale widać było po niej, że nie jest zbytnio zadowolona z mojej prawdziwej profesji. Stanowczo, acz kulturalnie poprosiła mnie, żebym zniknął jej z oczu na jakiś czas i dał jej możliowość zastanowienia się nad naszą ewentualną dalszą znajomością. Jako że nigdy nie potrafiłem odmówić pięknej kobiecie, pożegnałem się i wyszedłem. Mam nadzieję, że Nicole jednak nie będzie przeszkadzał mój sposób życia i będzie nam dane spróbowac ułożyć sobie razem życie. Szczególnie, że z jej oczu bił jakiś dziwny blask. Tymczasem zbliżał się termin wylotu do Brazylii.
Początek brazylijskiego zgrupowania.
Na całe szczęście nie trafiliśmy na jakieś wielkie upały. Temperatura prognozowana na turniej to 25-30 stopni - jak na Brazylię to nie najgorzej. Cały szkopuł to dość wilgotne powietrze. Ale Patałachów nie pokona nikt, więc i aurze się nie damy. Jednak na pierwszym treningu nie obyło się bez narzekań.
- Szefie, a my naprawdę musieliśmy tu przylatywać? - jęczał Giorgio - Jakbym chciał lecieć na wakacje, to pojechałbym z żoną, a nie z tymi pedałami.
- Ja Ci kurwa dam pedała - oburzył się Pirlo - w przeciwieństwie do Ciebie i Buffona nie robię sobie maseczek i nie latam do kosmetyczki.
- Panowie, spokój - wkroczyłem do akcji - nie przyjechaliśmy tutaj, żeby sobie wzajemnie dogryzać, tylko po to, aby zobaczyć jak dajemy sobie radę w takich warunkach pogodowych. Poza tym, dobrze jest poznać boiska, na których w przyszłym roku będziemy walczyć o mistrzostwo.
- Carlo, a skąd wiesz, że za rok tu przyjedziemy? - zapytał Federico, który dopiero co skończył nakładać sobie żel na włosy.
- Fedo, ale ty jesteś kumaty - odpowiedziałem z wyraźnym zniesmaczeniem - przecież wygraliście jak na razie wszystkie mecze w eliminacjach, idioto. Pozostałe cztery musielibyście przegrać, a na to się chyba nie zanosi.
- A tak w ogóle to z kim gramy na tym turnieju? - kontynował Macheda.
- Misiu, nie pogrążaj się. Aż tak nie czaisz bazy? - zapytałem - Jeśli ktoś jeszcze nie wie, to gramy z Maroko, Hondurasem i gospodarzami Pucharu, czyli...
- Brazylią? - wypalił Fedo.
- Brawo misiu. Jednak coś kumasz. A teraz wypierdalać na boisko.
20 czerwca 2013, Włochy - Maroko.
- Gigi, czy Tobie naprawdę coś jebnęło się pod kopułką? Czy to tylko uboczny efekt odstawienia solarium? - grzmiałem, a Buffon siedział na ławce i gibał się jak osierocone dziecko.
- Szefie, ale ja tylko chciałem zobaczyć czy umiem bronić z karata tak jak mój idol z Japonii - wymruczał pod nosem Gigi.
- No to ustaliliśmy już dlaczego straciliśmy pierwszą bramkę. A co do kurwy nędzy z pozostałymi dwiema? Po kiego wała zakładałeś tą opaskę na oczy?
- No bo chciałem zobaczyć, czy jestem w stanie złapać piłkę posługując się tylko słuchem.
- Gigi, masz Ty kurwa szczęście, że reszta Twoich kolegów nie bawiła się w mnichów z Shaolin i zagrała normalnie, przeciągając tych Beduinów szósteczką...
- Też się cieszę...
- Nie przerywaj jak do Ciebie rozmawiam - mój poziom szału osiągnał poziom zenitu - jeszcze raz odwalisz podobna akcję to wyślę Cię na urlop do Mashkowa. Na pewno ucieszy się z dodatkowej pary rąk do pracy.
Po meczu powiedzeli.
Andrzej L., znany zbóż na tory wysypywacz:
Ale Panie redaktorze, ja wcale nie mam owłosionych pleców. A, o sporcie miało być? No to ładnie kopali tę piłkę, ładnie. Ciekawe, czy jakbym dał im szpadle to tak samo ładnie by kopali na moich czystu hektarach polów i łąków
Narrator pewnej kreskówki z Polonii 1
W poprzednim odcinku Chamakh dostał podanie. W dzisiejszym zobaczymy jak odwraca się z piłką i rusza w kierunku bramki, przypominając sobie jak zrobił to na zawodach juniorskich w wieku 8 lat. A przy sprzyjącących wiatrach i małej ilości reklam za dwa odcinki powinien ujrzeć wyłaniąjącą sie zza horyzontu bramkę.
22 czerwca, Honduras - Włochy.
Jakie szczęście, że De Rossi to nie jakiś ułomek i miał głowę twardszą niż Battiston. Sędzia tym razem nie był pobłażliwy dla głupoty bramkarza i wywalił Turciosa z boiska. Chłopaki, oszczedzając siły na mecz z Brazylią nie gonili specjalnie wyniku i zadowololi się czwóreczką. Honduras też nam życie zbytnio nie utrudniał, więc Gigi na jego szczęście nie miał za dużo roboty. Teraz czekało nas dużo trudniejsze zadanie.
Po meczu swoje zdanie wyraził jeden z redaktorów, którego nazwiska nie jestem w stanie sobie przypomnieć.
Moim obowiązkiem jest wypowiadać się po meczu. Ale mój stosunek do tego obowiązku jest moją osobistą i prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wygłaszania jakichkolwiek opinii, komentarzy, wywodów i czort wie czego jeszcze. Odmaszerować.
24 czerwca, Włochy - Brazylia.
Przed meczem podszedłem do trenera Kanarków i łamanym portugeszem zapytałem: "Jogo de divertimento?". Ten tylko parsknął śmiechem i przecząco pokręcił głową. Nie chcesz pograć dla zabawy? To ja Ci kurwa pokażę, jak się bawimy na Sycylii!
Dawno nie widziałem tak zaciętego meczu w wykonaniu moich Patałachów. Nawet finał EURO z Angolami nie dostarczył mi tylu emocji. Gdy po golu Chielliniego doprowadziliśmy do remisu to wiedziałem, że tego meczu już nie przegramy. A gdy w doliczonym czasie Candreva strzelił na 4:3 to czułem się jakbyśmy wygrali mistrzostwo świata.
Radek M.
A ja idę w dens na sambodromie, tralilalala sambodrom gra! Gdy mnie ktoś denerwuję sambodrom miażdzy go, a kiedy ja bansuje to każdy krzyczy "go"
Spalony brazylijskim słońcem Wacek Zmoch
Kanarynjos zagrali bardzo ładnie, jak na pincetkrotnych miszczów świata przystało. Ale Włosi też zagrali ładnie, ale jakoś tak bez polotu i kompotu. A Andreja Pirlon chyba bardzo chciał być w dzieciństwie Brazylijczykiem, bo szczelił do własnej bramki. Pewnie koledzy po meczu chcieli mu coś urwać, hehe.
Wieczorem okazało się, że półfinał będziemy grali z Paragwajem, a Brazylia zmierzy się z Portugalią. Ciekawe, czy znowu pojedziemy Kanarków czy też będziemy kosić kolegów Krystyny.
Tak się złożyło, że w trakcie mojego pobytu w kraju kawy wypadały kolejne urodziny Padre. Więc skoro ja nie mogłem przyjechać do szefa, to don przyjechał do mnie. Wynajął apartament w najdroższym hotelu w Rio i zrobił taką imprezę, że mucha nie siada. Tancereczki, kelnereczki, hektolitry drinków i beczki rumu. Jak to mówią - na bogato. Gorzej było następnego dnia rano - obudziłem się na plaży, w towarzystwie roznegliżowanych Brazylijek, z potwornym bólem głowy. Zrobiło się jeszcze gorzej, gdy dowiedziałem się, że balowaliśmy dwa dni, a nie jeden. Kurwa, ominął mnie trening. Mam nadzieję, że Mauro jakoś sobie poradził beze mnie. W końcu zostawiłem mu materiały w pokoju. A może nie zostawiłem? Ale nie ma się co martwić - przecież to tylko Paragwaj.
W kolejnym odcinku:
- mecz z Paragwajem,
- kolejny mecz w Pucharze Konfederacji
- wiadomość ze Wschodu.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Odbiór piłki |
---|
Można zdefiniować sposób, w jaki nasi zawodnicy będą odbierać piłkę przeciwnikowi. Odbiór delikatny ogranicza liczbę fauli i dzięki temu liczbę kartek. Odbiór agresywny sprzyja zastraszeniu rywali, zmuszeniu ich do błędu i szybkiemu przerwaniu akcji. |