W poprzednim odcinku
Dopiero co zakończył się sezon ligowy, a już wielkimi krokami zbliżają się Mistrzostwa Europy. Turniej w Belgii miał być wyjątkowy. Do tego kraju Euro wróciło po 20 latach, kiedy to mecze rozgrywano na boiskach Belgii i Holandii. Ponadto po niezwykle udanych mistrzostwach we Francji przed czterema laty, teraz panowały olbrzymie oczekiwania co do występu drużyny narodowej. Choć jako selekcjoner próbowałem nie zwiększać gorączki, media i tak wiedziały swoje – jedziemy jako jeden z głównych faworytów.
Na początek musiałem powołać szeroki, 30-osobowy skład. Nie znalazło się w nim ani jedno miejsce dla debiutantów, stawiałem na doświadczonych piłkarzy. Wydaje mi się, że drużyna budowana dwa lata nie powinna zawieść w najważniejszym momencie. Niestety ciągle z urazami walczyli Wesołowski i Krychowiak, ale do pierwszego meczu, z Niemcami, powinni się wykurować.
W trakcie obozu przygotowawczego zaplanowałem cztery mecze towarzyskie. Obok Ukrainy czy Szwajcarii mieliśmy zagrać z tak egzotycznym rywalem jak RPA. Stawkę sparingpartnerów uzupełniała Chorwacja.
W tych meczach nie przykładałem się bardzo do wyników, a bardziej do stylu gry i ostatecznej selekcji graczy. W końcu z powołanej trzydziestki musiałem skreślić jeszcze siedem nazwisk… Rotacja w składzie odbiła się na rezultatach. Zaliczyliśmy remis z Ukrainą (1:1), dotkliwą porażkę z RPA (1:4), szczęśliwie zremisowaliśmy z Chorwacją (1:1) i na koniec nieznacznie ograliśmy Szwajcarów (1:0). Gra była jednak lepsza niż wyniki i przy dopracowaniu szczegółów dawała nadzieję, a dzięki kiepskim rezultatom media odrobinę odpuściły. Ja się tym nie przejmowałem, wiedząc, że mecze towarzyskie z tymi o punkty mają niewiele wspólnego.
W końcu nadszedł czas wybrania szczęśliwej dwudziestki trójki.
Z obsada bramki nie miałem problemu, wszelki spekulacje ucinając już w maju. Stawiam na Pawłowskiego (najlepszy bramkarz Primera Division), Słowika i Szczęsnego, choć tego trzeciego z bramki mogłaby ruszyć tylko katastrofa. Więcej problemów miałem z obroną. Tu wśród rozczarowanych są Czekaj, Skorski i Glik, jednak oni najbardziej zawiedli w sparingach. Wśród pomocników miałem największy ból głowy ze środkiem pola. W końcu postawiłem na Polańskiego i Pękalskiego, a smakiem musi obejść się Piątek. Uznałem też, że nie jest mi niezbędny Krakowiak – w razie konieczności na prawym skrzydle zagra Wolski albo Iwanicki. Natomiast jedynym napastnikiem wyrzuconym z kadry został Bayer, który przegrał wewnętrzny pojedynek z Ryngierem.
Pierwszy mecz mistrzostw mieliśmy grać z Niemcami. Spotkanie miało pokazać, ile racji miały media, stawiając nas w roli faworytów do zwycięstwa. Jednak Niemcy to Niemcy i wiedziałem, że nawet remis będzie sukcesem. Kluczowym zadaniem miało być zatrzymanie supersnajpera Stuttgartu i kapitana kadry, Tobiasa Haasa. Wystawiłem defensywne ustawienie z Krychowiakiem między liniami obrony i pomocy, licząc na skuteczne kontry mojego zespołu.
Jak na pierwszespotkanie turnieju, zagraliśmy nieźle. Jednakże jeżeli ktoś oczekiwał otwartego, szybkiego futbolu, to mógł się rozczarować. Rywale częsciej atakowali, choć robili to nieskutecznie, natomiast nasze próby kończyły się najczęściej stratą na 40 metrze od bramki. Jednakże remis 0:0 z tak silnym rywalem całkowicie mnie zadowala – przed nami dwa mecze o awans.
Niemcy – Polska
0:0
Dania – Austria 1:1
Naszym drugim rywalem była Dania. Żeby być spokojnym awansu, powinienem pokonać zarówno najbliższych przeciwników, jak i Austriaków. Jednak pierwsze problemy pojawiły się już w 39' pierwszego z dwóch meczów. Po strzale Eriksena przegrywaliśmy 0:1. Gola wyrównującego w 69' strzelił Lewandowski, ale remis mi nie wystarczał. Na szczęście w wielkiej formie tego dnia był napastnik Borussi, który ustrzelił klasycznego hat-tricka (80' i 93'), dzięki czemu odniosłem pierwsze zwycięstwo w belgijskim turnieju.
Polska – Dania
3:1
Austria – Niemcy 1:1
Po sensacyjnym remisie Austriaków z Niemcami, w ostatniej kolejce mogło zdarzyć się wszystko. W przypadku porażki sytuacja mogła się mocno skomplikować, należało więc grać spokojnie. Równocześnie toczył się drugi mecz grupy E. Sensacyjnie zrobiło się tam w 40', kiedy to po bramce Eriksena Duńczycy prowadzili z Niemcami, którzy w tym momencie byli na ostatnim miejscu. W drugiej połowie obudził się Tobias Haas, strzelając drugiego, trzeciego i czwartego gola w tym turnieju. Niemcy awansowali.
A co się działo w Brugii, na meczu Polska – Austria? Już po 10' graliśmy w osłabieniu, bo za brutalny faul z boiska wyleciał Żyro. Choć rywale bardzo się starali, to Szczęsny był tego dnia dla nich zbyt mocny. Po ciężkim meczu udało nam się dowieźć remis 0:0 do końca.
Polska – Austria
0:0
Niemcy – Dania 3:1
Naszym rywalem w drugiej rundzie miała być Portugalia. U naszych rywali brakowało już gwiazd pokroju Cristiano Ronaldo, ale ciągle mogli postraszyć swoimi strzelbami. Był to jednak rywal zdecydowanie w naszym zasięgu.
Do meczu przystąpiliśmy do kompleksów. Może nie udało nam się całkowicie zdominować rywali, ale stworzyliśmy sobie kilka niezłych okazji. Udało się wykorzystać tylko jedną. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Wolski, a Iwanicki pięknym strzałem z główki zdobył jedyną bramkę w tym meczu. Choć Portugalczycy nie oddali meczu bez walki, to my po wygranej
1:0 awansowaliśmy do ćwierćfinału.
W ćwierćfinale mieliśmy się zmierzyć z niedawnym rywalem, reprezentacją Oranje. Naszym kolejnym rywalem mogli być Włosi, pod warunkiem, że my damy sobie radę z Holandią, a piłkarze z Italii pokonają Czechów.
Do ćwierćfinału przystąpiłem bez zawieszonych za czerwone kartki Wesołowskiego i Żyry, przez co z konieczności na skrzydle miał zagrać Wolski. Spotkanie lepiej zaczęli rywale, którzy po strzale Kustersa i błędzie Szczęsnego objęli prowadzenie. Jednak ich radość nie trwała długo, bo już pięć minut później wyrównał Lewandowski. Po takim początku kibice mogli spodziewać się jeszcze kilku bramek, zamiast tego obejrzeli ostry mecz. Do końca gry sędzia musiał pokazać jedenaście żółtych i jedną czerwoną kartkę, z boiska wyleciał obrońca rywali. W momencie, gdy już wszyscy czekali na rzuty karne, sprawy w swoje ręce wziął Janicki. Dośrodkowanie z rzutu rożnego w 120' i nowy obrońca RC Lens strzela gola dającego półfinał Polakom -
2:1! Udało nam się wyrównać rezultat sprzed czterech lat, teraz powalczymy o jego poprawienie.
Z turnieju odpadli już Francuzi, Anglicy i gospodarze, Belgowie. Szczęście nie dopisało także Włochom, którzy po rzutach karnych przegrali z Czechami. Tak więc o finał mieliśmy zagrać z naszymi południowymi sąsiadami, a w drugim meczu Niemcy podejmą Hiszpanię.
Jak w poprzednim meczu Janicki strzelił gola na końcu, tak teraz wziął się do roboty nieco wcześniej, już w 11' wyprowadzając Polaków na prowadzenie. Po tym trafieniu zdominowaliśmy rywala i wydawało się, że kolejne bramki są tylko kwestią czasu. Niestety, jak na złość, nic nie chciało wpaść… Na domiar złego poszczęściło się Czechom, dla których w 69' bramkę zdobył Kadlec. Jeszcze przed końcem regulaminowego czasu gry doznaliśmy osłabienia – w 94' drugą żółtą kartę obejrzał Florek, żegnając się tym samym z tym turniejem. Pomimo gry w osłabieniu, nie daliśmy się zepchać do obrony. W końcu nasze wysiłki przyniosły wymierne efekty – na pięć minut przed końcem dogrywki
wynik ustalił Iwanicki. Polska – 2, Czechy – 1. Polska w finale Mistrzostw Europy!
I wszystko kończy się tak, jak się zaczęło. Polska gra z Niemcami o mistrzostwo Europy. Gdyby ktoś powiedział mi kilka lat temu, że pod moją wodzą kadra narodowa będzie się biła o tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu, odesłałbym go do psychiatry. Teraz jednak to, o czym nie śmiałem nawet marzyć, stało się prawdą – Polska staje na drodze Niemców w drodze po Puchar Henri Delaunay’a.
Wszystko wskazywało na to, że ostatni mecz będzie taki sam jak pierwszy – niezbyt ciekawy, Polacy skupią się na obronie, a Niemcom nie będzie się śpieszyło. Bezbramkowy remis utrzymywał się bardzo długo, ale w końcu padła pierwsza bramka. Jej strzelcem był niezawodny w tym turnieju Haas. Po jego golu w 77' wielu kibiców chciałoby już dać moim rywalom złote medale. Mecz trzeba było jednak rozegrać do końca. Minuty płynęły nieubłaganie, a wynik pozostawał bez zmian. W końcu nadszedł doliczony czas gry. Jeszcze jeden rzut rożny. Iwanicki dośrodkowuje, a Krychowiak z najbliższej odległości ładuje piłkę do bramki! 1:1, przed nami dogrywka! Po bramce wyrównującej Niemcy opadli z sił, a Polacy dostali wiatr w żagle. Choć tempo nie mogło być najwyższe przy takim zmęczeniu, w dogrywce szansę na bramkę zmarnował Lewandowski. Czas na rzuty karne…
Pierwsza kolejka. Haas bezbłędny, Iwanicki… myli się. Napastnik Barcy tragicznie przestrzelił i rywale już po pierwszej kolejce wychodzą na prowadzenie. Druga runda. Hofmann i Polański bezbłędnie, podobnie jak Damm i Łukasik. Kolejna jedenastka Niemców i strzał Stiepermanna broni Szczęsny, a chwilę później Janicki daje wyrównanie Polakom! Piąta runda. Meissner, pomimo gwizdów kibiców biało-czerwonych, pewnie wykonuje jedenastkę. Teraz Wesołowski – piłkarz, który przy mnie stawiał pierwsze kroki, który przy mnie został gwiazdą. Podchodzi i... Cholera, uderza w sam środek bramki, gdzie stał golkiper Niemców. Koniec. 1:1 po 120 minutach, a w karnych Polacy przegrywają
3:4. Choć udało się nam wywalczyć srebro, porażka w ostatnim meczu będzie długo pamiętana. Złoto było tak blisko…
Mistrzostwa Europy 2020 w Belgii dobiegły końca. Wygrywają Niemcy, drugie miejsce dla Polaków. Osiągnęliśmy historyczny sukces, po raz pierwszy w tym stuleciu stając na podium ważnej międzynarodowej imprezy. Oby nadchodzące lata były jeszcze lepsze…
***
Drugie miejsce na ME jest dużym sukcesem - moim pierwszym, od kiedy prowadzę reprezentację. I, niestety, ostatnim. Zgodnie z zapowiedzią, z końcem sezonu 2019/20 przestaję opisywać tę karierę. Dziękuję czytelnikom (nawet tym przypadkowym) za uwagę, za wszystkie komentarze, za "Mocne" i "Słabe", za wyłapywanie błędów i całą resztę.
Seria dobiegła końca.