W poprzednim odcinku
Tym razem nie mogłem uniknąć dziennikarzy. Po mistrzostwie mój telefon praktycznie nie milczał, ale udało mi się w miarę możliwości ograniczać kontakty z mediami. W końcu udało mi się nawet wyjechać na urlop - zaszyć się w małej, górskiej miejscowości, gdzie nikt nie zawracal mi głowy. Nie trwało to jednak długo i trzeba było wracać do rzeczywistości. Ostatecznie udzieliłem też większego wywiadu. Całe szczęście w Hiszpanii nie muszę obawiać się głupich pytań.
Witam. Na wstępie pogratuluję zdobycia mistrzostwa. Mało kto obstawiał przed sezonem, że to nie Barca, nie Real, a Sevilla zdobędzie tytuł.
Dziękuję. Tak, mało kto na nas stawiał, ale dzięki ciężkiej pracy całego zespołu osiągnęliśmy ten wielki sukces.
Czy za rok czeka nas powtórka? Jesteście na tyle mocni, by obronić tytuł?
Na pewno nie będziemy słabszą drużyną, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że mocniejszą. Nie przewiduję żadnego trzęsienia ziemi ani sprzedaży największych gwiazd. Trzeba pamiętać jednak o tym, że rywale też idą do przodu. Oprócz tego w nadchodzącym sezonie będziemy starali się powalczyć o coś więcej w Lidze Mistrzów, liczę też na lepszy występ w Pucharze Króla. Czeka nas więc dużo więcej meczów w kluczowej części sezonu. Będziemy walczyli o drugie mistrzostwo z rzędu, nie potrafię jednak przewidzieć, z jakim rezultatem.
Do niedawna kluczowi piłkarze w zespole, symbole Sevilli, starzeją się. Co zamierza Pan zrobić z Borją Valero, Jesusem Navasem, Jose Antonio Reyesem i Alvero Negredo?
Już w ostatnim, mistrzowskim sezonie nie byli to piłkarze kluczowi, stanowili raczej zaplecze klubu. Bardzo cenię ich doświadczenie i wiem, ile zrobili dla Sevilli, ale trzeba oddać miejsce w składzie młodszym. Z całą czwórką odbyłem już niejedną rozmowę. Wygasają im kontrakty z końcem czerwca 2019 i jeżeli będzie taka ich wola, będą mogli odejść z klubu.
Alvero Negredo odejdzie z klubu na wypożyczenie. Dostanie szansę pokazania się w Dynamo Moskwa.
Jose Antonio Reyes jest z nich wszystkich najstarszy. Uznaliśmy, że nie da już więcej zespołowi i został przesunięty do rezerw. Będzie poświęcał swój czas na przekazanie swojego doświadczenia młodszym.
Borja Valero i Jesus Navas jeszcze na rok pozostaną z pierwszym zespołem, nie zostaną jednak zgłoszeni do rozgrywek ligowych. Oznacza to, że będą grali wyłącznie w Pucharze Króla i Lidze Mistrzów.
A co z ich następcami? Czy są gotowi do gry?
To zależy o co Pan pyta. Jeżeli ma Pan na myśli wychowanków, to niestety, nie są jeszcze gotowi. Natomiast jeżeli chodzi Panu o nowych piłkarzy na te konkretne pozycje, to tak, mamy takowych. Na skrzydłach już na wiosnę szalała nowa para graczy – Sanogo i Piras, w środku pola i w ataku mamy wystarczając urodzaj i nie muszę się martwić o obsadzenie tych pozycji klasowymi piłkarzami.
Sevilla w letnim okienku transferowym wydała najwięcej ze wszystkich drużyn ligowych. Czy wszystkie te wzmocnienia były kluczowe? Czy dla wszystkich tych piłkarzy znajdzie się miejsce w pierwszym składzie?
Na transfery wydaliśmy 24 mln funtów, z czego 11 mln pochodziło ze sprzedaży graczy. Do zespołu dołączyło 12 zawodników i nie wykluczamy dalszych wzmocnień. Teraz po kolei:
Petr Cech doszedł z wolnego transferu. Chelsea zdecydowała się nie podpisywać z nim nowego kontraktu, tak więc doświadczony bramkarz był do wzięcia za darmo. Przyszedł w miejsce Varasa, którego za 2 mln wykupiła Barcelona.
Tak samo nic nie płaciliśmy za
Renuana Benoit, prawego obrońcę,
Eneko Alcalde i
Daniela Rojo, dwóch defensywnych pomocników,
Ibrahima Kone, napastnika i
Danny'ego Wilsona, środkowego obrońcę. Część z tych piłkarzy z założenia dołączy jedynie do rezerw zespołu, a część będzie dostawała okazje w pierwszym składzie. W tej drugiej grupie znajdują się m. in. Benoit, Kone i Wilson.
Poza tym do klubu dołączyło kilku piłkarzy na zasadzie transferu definitywnego.
Unsal Cakir miał bardzo dobry sezon w Bursasporze i przeszedł do Sevilli za 7 mln.
Adama Doumbia i
Kenneth Nwachukwu dołączyli z Crvany Zvezdy za łącznie 12 mln. Mają zwiększyć głębię składu odpowiednio na środku pomocy i prawym skrzydle.
Ervana Oztopraka, bramkarza,
Kaia Kariusa, ofensywnego pomocnika i
Oguzhana Dikmana, prawego obrońcę sprowadziliśmy za nieduże pieniądze. Oni mogą liczyć co najwyżej na grę w rezerwach i dopiero w przyszłości dołączą do pierwszego składu.
Dobrze. Ma Pan naprawdę dobry skład, ale jedna uwaga – dlaczego jest tam tak mało Hiszpanów? Niestety, nie widzę ani jednego piłkarza tej narodowości w pierwszym składzie. Przecież nie pieniądze są problemem, i na pewno nie brak klasowych graczy. Więc co?
Faktycznie, w zespole nie ma wielu Hiszpanów, ale właśnie żegnamy wspaniałą generację. Poza tym mamy w zespole kilku młodych wychowanków, którzy potrzebują czasu, aby wywalczyć miejsce w pierwszym składzie. Pascual, Jose Vincente, Gregorio są w drużynie i będą dostawali swoje szanse. A Pascual już niedługo będzie prezentował naprawdę wysoki poziom.
Czy pieniądze nie są problemem? Hiszpańscy gracze są bardzo cenieni i ciężko kupić klasowego gracza za mniej niż 20 mln. Łatwiej znaleźć i wychować młodego piłkarza, ale to wymaga czasu. Mam nadzieję, że w przyszłości hiszpańscy gracze będą odgrywali większą rolę w drużynie, ale najważniejszymi kryteriami dla mnie są umiejętności i przydatność w klubie.
Zbliżają się Mistrzostwa Świata w Rosji. Jak poradzą sobie Polacy? Jak ocenia Pan szanse Hiszpanów? I najważniejsze - kto zostanie mistrzem?
Uważam, że Polacy, będący w grupie z USA, Argentyną i Katarem mają szanse na awans. Argentyna – wiadomo, najmocniejsza i wydaje się być poza zasięgiem. Katar jest drużyną dużo słabszą od Polski i powinna stanowić jedynie tło dla dobrze grających Polaków. Tak więc wychodzi na to, że z USA powalczymy o drugie miejsce i nie jesteśmy w tej rywalizacji bez szans.
Hiszpanie muszą wyjść z pierwszego miejsca w grupie, inaczej mogą już w drugiej rundzie wpaść na niezwykle mocnych Francuzów. Jeżeli im się to uda, to wg mnie powinni dojść co najmniej do półfinału.
Kto zostanie mistrzem? Gdybym to wiedział, to byłbym bogatym człowiekiem. Jak już wcześniej wspomniałem, mocna jest Francja. Trzeba pamiętać o Hiszpanii i Argentynie. Na uwagę zasługują także Włosi i Niemcy. Jednak wg mnie najlepszą drużynę mają obrońcy tytułu, Brazylijczycy, i to oni mają największą szansę na wygraną.
Na koniec przyjemne pytanie – czym różni się mistrzostwo Polski od mistrzostwa Hiszpanii?
Na pewno różni się skalą świętowania i rozgłosu. Po tym, jak Podbeskidzie wygrywało w lidze, żyło tym całe miasto. Kojarzę co najmniej dwie oficjalne imprezy po każdym mistrzostwie. Nie odbijało się to jednak większym echem w Europie, a i wzbudzało mniejsze emocje w kraju. W Hiszpanii natomiast wygląda to inaczej. Chyba cały kraj słyszał, jak bawiła się Andaluzja. No dobra, połowa Andaluzji. Poza tym dostawaliśmy gratulacje nie tylko z całej Europy, ale także z różnych zakątków świata. Było to naprawdę miłe.
Dziękuję za wywiad. Do widzenia.
Do widzenia.
***
Mistrzostwa Świata. Najbardziej prestiżowa impreza na świecie, w której udział bierze 64
najlepszych przedstawicieli wszystkich zamieszkałych kontynentów. Wśród nich Polacy.
Już pierwszy mecz pokazał, że coś jest nie tak w polskiej kadrze. Wprawdzie zgodnie z planem udało się zremisować z USA 0:0, ale przy takiej formie rywali, spokojnie mogliśmy pokusić się o zwycięstwo. Drugi mecz reprezentacja Polski grała z Argentyną. Po zaskakująco dobrej grze udało się zremisować 2:2. Oznaczało to, że do awansu wystarczyło pokonać najsłabszy w grupie Katar. Niestety, w kluczowym momencie kadra zawiodła. Po najgorszym meczu na turnieju jedynie zremisowali 1:1 z rywalem i pożegnali się z rozgrywkami. Awansowały drużyny Argentyny i USA. Posada Kazimierza Moskala, który od blisko pięciu lat prowadził kadrę, zawisła na włosku. PZPN postanowił, że decyzję o dalszej współpracy podejmie po zakończeniu mistrzostw.
Rozgrywki toczyły się dalej bez udziału Polaków. Hiszpanie, którzy wyszli z grupy z drugiego miejsca (za Ukrainą), odpadli już w drugiej rundzie z Francuzami. Podobny los spotkał Włochów i Niemców. W ćwierćfinale z turniejem pożegnali się gospodarze, Rosjanie, oraz Anglicy, odpadając po karnych z Francją. W półfinałach z Trójkolorowymi przegrali Argentyńczycy, natomiast Brazylijczycy wyrzucili za burtę Tunezyjczyków. Mecz o trzecie miejsce wygrała Argentyna.
Finał odbył się na 70-tysięcznym stadionie w Sankt Petersburgu. Francuzi podejmowali Brazylijczyków, czyli miała miejsce powtórka z rozrywki sprzed dokładnie 20 lat. Tym razem jednak po dwóch bramkach Guliano górą byli Canarinhos, wygrywając Mundial po raz siódmy i broniąc tytułu zdobytego na własnych stadionach cztery lata wcześniej.
***
Moskal zwolniony. Selekcjoner, który odmienił grę Polaków i dotarł z nimi do półfinałów na mistrzostwach Europy we Francji, po słabym występie w Rosji pożegnał się z posadą.
Kandydatów było wielu, ale prawda jest taka, że gdybym tylko zgłosił zainteresowanie, to dostałbym tę posadę. Pytanie tylko, czy chciałem odchodzić z Sevilli. Wykonałem kawał dobrej roboty, ale moja misja w Andaluzji jeszcze się nie skończyła. Nie odejdę.
A może by tak połączyć obie prace? Erik Black potrafi poradzić sobie z zespołem przez niedługi okres czasu, już to pokazywał. Natomiast prowadzenie tej kadry byłoby nie tylko wyzwaniem, ale i wielkim wyróżnieniem. Tylko czy znalazłbym czas zarówno dla klubu, jak i dla drużyny narodowej? Czy dałbym radę z presją?
Trzecim możliwym wyjściem byłoby zostanie tylko przy prowadzeniu Sevilli. Skupienie się na hiszpańskiej drużynie i doprowadzeniu jej na sam szczyt w Europie. Ale… szybko okazja poprowadzenia kadry może się nie zdarzyć, szczególnie że mamy mocny skład i łatwą grupę eliminacyjną – idealna okazja na start.
***
Telefon dzwoni. Chwila rozmowy, po czym zostaje zadane kluczowe pytanie. Decyzja podjęta. Czy dobra, czas pokaże.
***
Kilka dni później udzielałem wywiadu dla Przeglądu Sportowego.
Został Pan nowym selekcjonerem reprezentacji Polski, najpierw chciałbym złożyć gratulacje. Co to dla Pana oznacza i co Pan chce osiągnąć z tą kadrą?
Dziękuję. Jest to dla mnie duże wyróżnienie. Oznacza to dla mnie z pewnością więcej obowiązków. Mam zamiar powierzyć częśc zadań sztabowi trenerskiemu zarówno w klubu, jak i w kadrze narodowej, żeby żaden element nie został zaniedbany. Zamierzam wycisnąć z kadry jak najwięcej. Na początek awans do Euro 2020. Później zobaczymy, jaki będzie cel na tę imprezę.
Która praca jest dla Pana bardziej priorytetowa – ta w kadrze czy ta dla zespołu klubowego?
Jest to bardzo trudne pytanie i nie mogę dać na nie jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony w Hiszpanii pracuję już dwa i pół roku, zbudowałem tam utalentowaną drużynę, której nie potrafiłem porzucić. Czeka nas bardzo ważny sezon. Z drugiej strony – praca z kadrą jest największym możliwym wyróżnieniem dla menadżera.
A jak pogodzi Pan obowiązki klubowe z reprezentacyjnymi? Wiadomo, w trakcie sezonu nie ma dużo czasu i nieraz pomiędzy meczami drużyn narodowych i klubowych są nawet jedynie trzy dni przerwy. Poza tym selekcjoner powinien regularnie oglądać swoich podopiecznych.
Jak już mówiłem wcześniej, zamierzam część obowiązków powierzyć sztabom trenerskim. Mam pełne zaufanie do mojego asystenta w Sevilli i wiem, że mogę opuścić klub na parę dni bez żadnego ryzyka. Podobnie sprawa będzie wyglądała w kadrze. Nie zamierzam póki co rezygnować z ludzi ze starego sztabu szkoleniowego. Sam w miarę możliwości będę jeździł oglądać potencjalnych reprezentantów i rozmawiać z piłkarzami.
W Pańskiej drużynie gra dwóch młodych Polaków, Klejndinst i Florek. W końcu przyjdzie taki moment, kiedy będą grali na takim poziomie, że przydadzą się kadrze. Czy nie obawia się Pan oskarżeń o faworyzowanie swoich?
Nie, nie obawiam się i wiem, że będą one bezpodstawne. Tych dwóch piłkarzy widzę codziennie na treningach i uważam, że dobrze ocenię moment, kiedy będą gotowi do gry. Nie będę miał wtedy żadnych obaw, że powołuję ich tylko dlatego, że trenują w moim klubie.
Zamierza Pan przebudować kadrę, czy korzystać z trzonu, który stworzył trener Moskal?
Nie będę patrzył się na to, jak ani jakim składem grał poprzedni selekcjoner. Wybiorę najlepszych i ustawię ich najlepiej, jak umiem. Po części będzie się to pokrywało z wyborami trenera Moskala, ale to nie będzie najważniejszym czynnikiem.
Czy młodzi będą dostawali powołania nawet, kiedy będą od ich lepsi?
To zależy od sytuacji. Wiadomo, w reprezentacji liczą się wyniki tu i teraz. Trzeba jednak myśleć o przyszłości i ogrywać młodych piłkarzy. Nie mogę obiecać, że gracze będą dostawali powołania tylko za to, że są młodzi, ale na pewno nie będę obawiał się stawiać na nowych, wyróżniających się piłkarzy.
Już wkrótce mecze towarzyskie z Rosją i Anglią. Ma Pan zarys wizji zespołu, czy dopiero Pan będzie planował taktykę kadry na te mecze?
Jak każdy kibic, dotychczas w każdym meczu reprezentacji oceniałem grę. Teraz mam okazję wykorzystać własne przemyślenia i skonfrontować plany z rzeczywistością. Oczywiście nie będzie tak, że od początku będziemy grali piękną, efektywną piłkę. Mam jednak nadzieję, że uda mi się zrealizować moje wizje na zespół i przyniosą one pozytywny skutek.
Dziękuję za wywiad, do widzenia.
Do widzenia.
Zapowiada się naprawdę długi sezon…
Następny odcinek