Myślę, że każdy gracz Football Managera tak ma - kilka klubów mu ewidentnie nie leży. Bez względu czy jest się średniakiem, większym czy największym. Te gnojki zawsze urwą punkt, albo wygrają mecz po jednym strzale w meczu przy 35 moich. Czasem bywa nawet gorzej - no są trochę lepsi, ale walą mnie po 5 bramek. Chociaż ogrywam dużo lepszych. To jest policzek i zniewaga, której nie przebaczam.
Wytwarza się wtedy coś szczególnego. Ja, mój klub i przeciwnik-gnojek. Wtedy emocje przy takich rywalizacjach są większe niż gdy gram derby. Pieprzyć derby, pieprzyć ligę, pieprzyć puchary. Mniej snu, mniej czasu na jedzenie, ale trzeba się wzmacniać by ich walnąć. Najpierw żeby się wyrównało, żeby przestali do mnie walić jak do kaczki. Do mnie, do mojego klubu, jestem jego tarczą i łukiem jednocześnie. Jeśli ja go nie obronię to nie zrobi tego nikt inny. Piłkarze? Zmieniają się. Nie zawsze rozumieją filozofię. Nie wiedzą o co tu chodzi. Kasa, puchary? Wszystko chuj. Chodzi o ambicje i dominację.
Ktoś wątpi? Wygrywacie ligę po raz trzeci, interesuje was czy wygracie po raz czwarty czy bardziej sezon bez ligowej porażki? A może żeby wcale nie wygrać z drugą siłą, ale żeby im walnąć między oczy pięć brameczek? Najlepiej żeby je strzelił ich wychowanek, którego nie chcieli. Wtedy to już jest poezja.
Ja w Football Managerze mam kilka takich klubów. W Anglii to na pewno Sunderland i Stoke, w Hiszpanii Malaga i Granada, we Francji Stade Reims i ESTAC Troyes.
Moja nienawiść do Troyes jest świeża. Raptem z poprzedniej kariery. Grałem wtedy również RC Strasbourg i w sezonie 2015/2016 zostałem upokorzony przez Troyes w Pucharze Francji. Porażka z takim rywalem i to 7-1 bardzo zabolała. Zwłaszcza, że potem pokonali nas równie wysoko w lidze. Ale też dlatego, że z innymi rywalami szło dobrze. Zdarzały się porażki, czasem bardzo wysokie. Choćby 5-1 z Nimes na początku rozgrywek Ligue 2. Tyle, że był to raczej wypadek przy pracy, efekt zlekceważenia rywala... przypadek Troyes jest więc dużo bardziej cierpki.
Ale dziś nadszedł dzień zemsty. Troyes po 12. kolejkach okupuje ostatnie miejsce, a w ostatnim meczu przyjechali na Stade de la Meinau... gdzie odebrali srogą lekcję futbolu. Jeśli za kilka miesięcy będę tylko mógłzdecydować o ich degradacji, ja i moi chłopcy załatwimy ich po... mistrzowsku. No, ale nie przedłużam. Sami spójrzcie na ten majstersztyk!
Wynik wspaniały i taki, który nie pozostawia złudzeń kto był dominatorem. A gdy jeszcze taki rezultat uzyskuje się ze swoim... może nieco wyimaginowanym rywalem - smak zwycięstwa jest nieporównywalny z niczym innym. Enjoy!
A czy wy macie podobne
męczy buły, z którymi notorycznie macie problemy wygrać lub ogrywają was wysoko? Zapraszam do dyskusji w komentarzach!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ