Championnat National
Ten manifest użytkownika Enzo przeczytało już 1321 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Moja komórka zaczęła dzwonić. Odebrałem i usłyszałem od zaprzyjaźnionego dozorcy, żebym uciekał z mieszkania. Natychmiast zeskoczyłem z łóżka w samych bokserkach oraz koszulce wyskoczyłem przez okno na ulicę. Zacząłem biec. Nie wiem ile dokładnie biegłem, ale pokonując najróżniejsze ulice coraz mniej z nich kojarzyłem.W końcu stanąłem. Było ciemne, trwała tzw. martwa noc, czyli czas, kiedy na mieście pozostają już tylko lokalni gangsterzy i napaleni gwałciciele. Okazało się, że z centrum miasta dobiegłem do wschodniej granicy. Mimo,iż nie można było usłyszeć dźwięków kroków, a ni piszczenia opon, to i tak nie czułem się dobrze. Wiedziałem, że w każdej chwili mogą mnie znaleźć. Po chwili namysłu zdecydowałem się uciec z miasta, przynajmniej do końca tej nocy. Po około 10 minutach drogi na piechotę wokół mnie znajdowały się już tylko pojedyncze, wolnostojące domy i różnego rodzaju pola. Nie wiem, kiedy zdecydowałem zanocować na ziemi wśród krzaków winogron. Obudził mnie dopiero rano stojący nade mną grubszy mężczyzna po czterdziestce. Pierwsze co zobaczyłem, to było jego ogromna, trzydniowym zarostem porośnięta gęba. Nie było na niej widać zdenerwowania tym, że w jego sadzie nocował obcy facet, a raczej ciekawość, kim ów ten facet jest. Chwilę jeszcze przeglądał się mi i wycedził miłym, aksamitnym głosem:
-Przepraszam, czy mógłbym wiedzieć, kim Pan jest?
Witam, nazywam się Jaques Calais. Ja przepraszam, że zasnąłem w pańskim sadzie i już się zwijam. - odpowiedziałem uprzejmie, przeciągając się przy tym.
- Nic nie szkodzi. Może chciałby Pan skorzystać z łazienki, zjeść śniadanie? - spytał.
- No jeśli nie byłoby problemu, to chciałbym się umyć. - odpowiedziałem.
Zaprowadził mnie do swojego domu, który równie dobrze można byłoby nazwać willą. Sama łazienka była większa od mojej kawalerki w centrum Montpellier, a przepych w niej był większy niż w pałacu angielskiej królowej. Odświeżony, mając już wychodzić z łazienki, usłyszałem głosy, a konkretniej trójki mężczyzn i wydawało mi się, że dwa z nich były mi znane. Jeden, z najwyraźniej nie mile widzianych gości, spytał się "mojego wybawcy":
- Widziałeś może swojego kumpla ostatnio?
- Ale kogo? - odpowiedział naprawdę zdziwionym głosem gospodarz domu
- No wiesz, Foyez'a. opowiedział drugi nieznajomy.
Kiedy wypowiedział ostatnie słowo, życie stanęło mi przed oczyma. Zacząłem już sobie wszystko przypominać. Wiedziałem już kim są dwaj nieznajomi i facet, który mnie znalazł, Przypomniałem sobie przeszłość i to, jak nazywałem się jeszcze 13 lat temu, a nazywałem się Anthony Foyez. Usiadłem na sedesie, a na moich oczach pojawiły się pojedyncze łzy. Po tylu latach przypomniałem sobie, kim byłem, i jak wyglądało moje życie. Wyszedłem, a właściwie wybiegłem z łazienki i krzyknąłem do stojącegi już samotnie mężczyzny:
- Francois !? To ty !?
- Skąd Pan zna moje imię? - spytał zdziwiony.
- Kurwa! stary! nie poznajesz starego kumpla. To ja, Anthony! - odpowiedziałem.
- O boże! To ty. Nie wierzę w to! - odpowiedział, prawie płacząc, ze szczęścia oczywiście.
Potem skoczyliśmy sobie w ramiona. Mimo, iż było to niemęskie można to w pełni wytłumaczyć. Przecież nie widzieliśmy się równo 15 lat, a w przeszłości byliśmy przyjaciółmi praktycznie od przedszkola. Potem wyciągnął dobry koniak i do 3 w nocy wspominaliśmy stare dzieje i tak przez 2 kolejne dni. Niepokoiło mnie jednak to, że każdego dnia przyjeżdżało do niego dwóch tych samych, wcześniej nieznanych mi mężczyzn, których znałem z młodości i okresu, kiedy wraz Francois robiliśmy z ich szefem, można tak powiedzieć, ciemne interesy. W końcu zdecydowałem powiedzieć mojemu przyjacielowi, wierząc, że może on pomoże mi, dlaczego ci ludzi do niego codziennie przyjeżdżają.
- Brachu, jest pewna sprawa, z którą chciałbym porozmawiać z tobą.- zacząłem.
- Jaka to sprawa? Myślałem, że już o wszystkim rozmawialiśmy. - odpowiedział.
- Wiem, dlaczego oni ciebie nachodzą. - stwierdziłem, zupełnie spokojnie.
- No to gadaj i to już. - krzyknął, podniecony.
- No dobra, więc wsłuchaj się teraz. Pamiętasz może naszą ostatnią akcję, kiedy mieliśmy odebrać naszą kasę od Jean'a. Ja przez przypadek zabiłem jego brata. Ale jak pewnie wiesz. Gang rozwiązaliśmy, ja zmieniłem nazwisko i cała sprawa ucichła. Pewnie nie byłoby problemy do dziś. Niestety okradając jakiś dom, zabiłem człowieka. Był to syn Jean'a. Najwyraźniej poprosił swoich ludzi, by rozwiązali sprawę śmierci jego jedynego syna. Ci przy okazji, sprawdzając moje dane, natknęli się na to, że wcześniej nazywałem się, tak jak się nazywałem i teraz szukają mnie by się zemścić i zabić mnie, więc proszę cię pomóż mi. - opowiedziałem mu i stanąłem, czekając na odpowiedź.
Przez dosłownie dziesięć sekund, które wydłużały się do godzin, w przedpokoju było kompletnie cicho. W końcu Francois odwrócił się i wchodząc już na pierwsze pięto, powiedział, że do 19 da odpowiedź, czy mi pomoże. Było po 13, kiedy poszedłem do sadu. Usiadłem przy, według mnie najładniejszym, drzewi i zacząłem myśleć. Nie zauważyłem, kiedy oczy same mi się zamknęły. Spałem bite 4 godziny, bo kiedy otworzyłem oczy, dzwony w kościele wybiły 6 po południu. Wróciłem do domu. Wszedłem na pierwsze piętro. Zapukałem do drzwi gabinetu mojego przyjaciela. Usłyszałem przeciągłe wejść. Wszedłem i zobaczyłem siedzącego przed biurkiem, lekko czerwonego Francois'a. Kazał mi usiąść i zaczął:
- A więc naważyłeś sobie i mi przy okazji niemałego piwa, a teraz oczekujesz bym wypił je razem z tobą. Tak mam to rozumieć? - spytał się, choć z pewnością znał odpowiedź na to pytanie. Wiedziałem, że lubi, jak ludzie błagają go na kolanach o pomoc, a on mógł wtedy ich jeszcze dobić.
- Dokładnie tak. - odpowiedziałem potulnie, bo wcześniej wspomnianej pomocy, rzeczywiście oczekiwałem.
- Na szczęście udało mi się coś załatwić. - chwilę zamilkł i znów zaczął mówić, jak to miał w swoim zwyczaju bardzo szybko.- Jutro z samego ranka wyjedziesz jednym z moich samochodów. Dam ci trochę kasy na podróż. Dojedziesz do portu w Marsylii i przesiądziesz się tam na prom do Korsyki Kiedy już dopłyniesz, to masz spotkać się z niejakim Fredericiem Niccolii. On załatwi cie nowy dowód i CV potrzebne do twojej nowej pracy. I teraz jest pytanie. Interesujesz się wciąż piłką nożną ?- spytał się.
- Tak, a o co ci chodzi ? - odpowiedziałem
To dobrze, bo masz zostać trenerem klub SC Bastia, a przy okazji przypilnujesz mi tam interesu. Masz mieć nadzór nad moim pracownikami, którzy przemycają na Sardynię i Sycylię barkami śmieci, a w nich ukryte narkotyki i broń. - powiedział.
- Wow, czyli mam być trenerem profesjonalnego klubu? - spytałem się z niedowierzaniem zupełnie zapominając o mojej drugiej pracy.
- Dokładnie tak, ale z tą trenerką to tak się nie podniecaj, bo ty będziesz tam tylko siedział i pachniał, bo wszystkie decyzję będą podejmować moi specjaliści. - odpowiedział.
Rozmowa została zakończona. Poszedłem umyć się i pójść spać. Leżąc już w łóżku wciąż nie mogłem uwierzyć w to, co Francois mi powiedział. Miałem zostać trenerem wielkiego i zasłużonego klubu. Wydawało mi się to nieprawdopodobne. W końcu zasnąłem. Obudziłem się, gdy na dworze panował mrok. Wyjechałem o świcie, gdyż o 18 miałem prom do Korsyki. Podróż przebiegła według planów. Na miejscu byłem o 15:00, toteż zaszedłem jeszcze do sklepu po jakieś ubrania, ponieważ miałem na sobie spodnie myśliwskie Francois' a oraz kompletnie zniszczoną koszulkę, tą w której uciekałem przed ludźmi Jean'a. O danej porze wsiadłem do, szczerze mówiąc, dość ładnego promu. Wyciągnąłem nowo zakupioną książkę. Po chwili kompletnie mnie pochłonęła.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozbuduj obiekty młodzieżowe |
---|
Korzystając z rady Pucka, warto od razu po rozpoczęciu gry przejść się do zarządu i poprosić o zwiększenie nakładów na szkolenie młodzieży lub rozbudowę obiektów. Sprawdziłem to - włodarze prawie zawsze zgadzają się na takie warunki już w pierwszych tygodniach naszego urzędowania. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ