Nowy Rok rozpoczęliśmy w zupełnie innych realiach. Oto powód.
Nie muszę chyba mówić, że taki zastrzyk finansowy może wkrótce zmienić zasadniczo naszą fatalną sytuację. Zanim jednak ruszę na zakupy, trzeba zagrać derby z Boro. Mecz ten jest ważny też z tego powodu, że wygrywając łykamy Boro w tabeli. Postawiłem na polski atak. Nie chciałbym być posądzony o owenofobię, ale od kiedy „musiałem” odstawić Radka Matu-siaka wobec tego, że Mike wrócił do zdrowia po rocznej kontuzji, wszystko zaczęło jakoś podupadać. Matusiak świetnie rozumiał się z Martinsem i teraz tak sobie myślę, że chyba nie-potrzebnie dawałem tak długo szansę Owenowi. Owszem, miał kilka przebłysków, ale było to raptem 10% z tego co od niego oczekiwałem. Pechem Radka było także to, że dobrze spisy-wał się Maciek Żurawski, który praktycznie nie potrzebował okresu adaptacji po pobycie w Celtiku.
Pierwszego dnia nowego roku pożegnałem także dwóch zawodników, którzy mieli okazać się uzupełnieniem klubowej kadry, lecz się nimi nie stali. Mike Duff zachciał pograć w pierw-szym składzie, co okazało się dla mnie kompletnym szokiem. Natomiast Danny Mills zwy-czajnie marnował się w drugim składzie, po tym jak przegrał na prawej stronie rywalizację z Halfordem, Boskailo oraz Belgiem Vieminickxem.
Czas pokazał, że postawienie na Polaków okazało się strzałem w dziesiątkę! Magic i Matu-siak strzelili po jednej bramce i pewnie wygraliśmy derby 2-0. Obaj zdobyli gole po prosto-padłych zagraniach od środkowych pomocników (Emre, Parker).
Fachowcy docenili jednak przede wszystkim Dimitriadisa.
Ciekawa też była reakcja na te pochwały samego zawodnika...
Prawdziwy żołnierz swojego menedżera :D
Tymczasem pojawiły się ciekawe oferty transferowe. Juventus wyłożył 10.75 mln za Owena, a Aston Villa niewiele mniej (10.5 mln). Obie zaakceptowałem, choć były obiekcje przy ofer-cie AV, gdyż niektórzy sugerują, że nie powinienem puszczać go do innego klubu Premiers-hip. Jestem jednak zdecydowany pozbyć się go za wszelką cenę, więc na wypadek, gdyby coś tam z Juve nie poszło, to może się uda z Villans. Zastanawia mnie, skąd w Birmingham taka kasa. Właśnie wpłynęła kolejna oferta z tego klubu – tym razem 4.5 mln za Givena. Nie za-wahałem się po raz drugi, choć i tutaj doszły mnie głosy, że najwyraźniej oszalałem. Ze za ta-kie pieniądze nie znajdę bramkarza tej klasy. Odnoszę jednak wrażenie, że Shay jest jakby trochę wypalony.
Tottenhamu w Pucharze Anglii nie zatrzymaliśmy. Powodem była czerwona kartka Camerona oraz fakt, że zagrali młodzi dublerzy, w tym dawno niewidziani napastnicy: Hirsz i Micola. Nie robimy jednak z tego tragedii, gdyż dwa fronty (Premiership, Liga Mistrzów) w zupełno-ści nam wystarczają.
No i wykrakałem - Owen nie dogadał się z Juventusem, więc wylądował w Aston Villi.
Dodatkowym smaczkiem jest to, że Villans są naszymi najbliższymi przeciwnikami. Dylemat dotyczy także tego, czy wystawić Givena, którego odejście do Aston Villi na razie zostało odroczone o tydzień. Ostatecznie zdecydowałem się na to, by pozwolić Givenowi pożegnać się z drużyną i zagrał w tym spotkaniu. Zagrał i został zawodnikiem meczu zakończonego wynikiem 0-0. U gospodarzy zagrał Owen, ale był równie kiepski, jak wtedy gdy reprezentował NUFC. Dograł do 73 minuty z notą 6/10 po czym został zmieniony przez Juana Pablo Angela.
Z Blackburn nie mogłem skorzystać z Martinsa, który pojechał na reprezentację. Oczywiste stało się zatem, że wystąpi polski atak: Żurawski – Matusiak. Będą też dwa debiuty. Na bramce Majdan oraz Shaun Wright-Phillips (SWP) na prawej flance. Radek trafił do nas ra-zem Kubą Wierzchowskim prawie na darmo. Uznałem, że trzeba „na już” sprowadzić jakie-goś doświadczonego golkipera, bo pertraktacje z potencjalnymi następcami Givena się prze-ciągają. Natomiast z SWP sprawa pojawiła się nagle, gdy okazało się, że jest bardzo nieszczę-śliwy w Chelsea i chce odejść, a klub nie będzie mu czynił przeszkód. Wówczas zdecydowa-liśmy się zaproponować niecałe 5 mln funtów, a potem wszystko poszło już bardzo szybko. Tym bardziej, że zgodził się zarabiać ponad 10 tysięcy tygodniowo mniej niż w Chelsea.
Debiut SWP nie był zbyt okazały. Były gracz Chelsea zagrał na średnim poziomie. Wyróżnił się znów Maciek Żurawski, który po podaniu Taylora zdobył jedynego gola w meczu. Zatem Majdan w debiucie notuje czyste konto, a dodać należy, że miał co robić. Zwłaszcza w dru-giej połowie. W ten sposób awansowaliśmy o kolejne oczko, na 12 miejsce, które dotąd zaj-mowali nasi ostatni przeciwnicy z Blackburn. W kolejnym meczu dam chyba szansę gry Wierzchowskiemu, choć wiem, że to nie czas na eksperymenty. Tyle tylko, że ani Majdan, ani Kuba nie mają szans na to, by być bramkarzem numer 1. Wydaje się, że będzie nim Argen-tyńczyk Costanzo, którego właśnie kupujemy ze Szwajcarii. Nie udało się nam ściągnąć Bo-ruca, który był bramkarskim celem transferowym numer jeden.
Nie przegraliśmy także w Norwich, choć to żadne wydarzenie. SWP zanotował pierwszą asy-stę, a Radek Majdan puścił pierwsze dwa gole. Magic strzelił swojego siódmego gola w lidze, a Steven Taylor, po dłuższej przerwie, został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu. Idzie ku lepszemu....
Prawdziwy test czeka nas jednak w kolejnym meczu. Przyjeżdża do nas Man Utd oczywiście po to by nas złoić w drodze po tytuł. Liczę na przebojowość skrzydłowych (SWP, Denilson) oraz skuteczność polskich napastników (Żurawski, Matusiak). Wreszcie przydałoby się, by Radek Majdan pokazał, że 35 lat, to znakomity wiek dla bramkarza.
Cieszymy się, że do przerwy wiało nudą i remis 0-0 jak najbardziej się nam podoba. W dru-giej połowie, mimo tego, że u siebie, zagramy z kontry. Wierzę, że się to opłaci, bo zapewne Man Utd mocniej przyciśnie, a wtedy...
Man Utd mieli przycisnąć i przycisnęli. Tyle, że skutecznie i od 51’ jest 0-1. Wszystko wska-zuje na to, że tylko kwestią czasu jest, kiedy zrobi się 0-2. Szaleje Smith. Wprowadzam świe-że siły (Cameron za Emre, Radulj za Denilsona), ale zero efektu. Jesteśmy po prostu słabsi. Zagrożenie stwarzamy tylko strzałami z dystansu.
Kwadrans przed końcem na indywidualną akcję zdecydował się Halford. Ku zdumieniu wszystkich zawędrował w okolice pola karnego gości, po czym jego centrę przejął Matusiak i wpakował piłkę do siatki! Nieoczekiwanie mamy remis! Teraz totalnie cofnęliśmy się, by zamurować bramkę. Mimo potwornego oblężenia i doliczonych czterech minut przetrwaliśmy! Brawo NUFC! Wychodzimy z głębokiego kryzysu.
Zanim jednak obwieścimy wyjście z kryzysu, trzeba się dobrze zastanowić co takiego się sta-ło, że nas w ogóle dopadł.
Za duże zmiany kadrowe? Bez wątpienia, choć niekoniecznie jeżeli chodzi o pierwszy skład. Mimo wszystko skrajnych pomocników pojawiło się w klubie za dużo. Na dodatek okazali się niezbyt odporni psychicznie, gdyż rywalizacja zamiast ich mobilizować, wprawia ich we fru-strację. Będę wyrzucał.
Kontrakty. Tak się składa, że spośród kilku najbardziej marudzących zawodników jesienią, prawie wszyscy pozostają na takich samych kontraktach od roku. Podjąłem działania w tym zakresie i przynajmniej część z nich (Dyer, Milner, Bramble) otrzyma nowe oferty.
Za duża rotacja w wyjściowej jedenastce? To zdecydowanie nie. Nie od dziś wiadomo, że po-żytek z Martinsa w Pucharze Ligi i w meczach o pietruszkę byłby żaden. Zresztą dobitnie po-kazywał to przykład Owena, któremu chciało się grać (na 8<) tylko z dużymi i uznanymi fir-mami. Trzymać zawodnika z kontraktem na poziomie 80 tysięcy funtów tygodniowo po to, by ładnie zagrał w kilku meczach w sezonie wydawało mi się bez sensu.
Trening? Wykluczone. Non stop ogólny od samego początku, przy takich samych obciąże-niach od zawsze.
Stałość taktyki? Trudno powiedzieć. Faktem jest, że po początkowym okresie poprzedniego sezonu, zdecydowałem się na ustawienie 4-4-2, atak szeroko skrzydłami, agresywny odbiór plus ofsajdy z bardzo wysoko grającą defensywą. Wydaje mi się, że nasze załamanie formy nie wynika jednak z błędnej taktyki. To raczej kwestie motywacyjne, mentalne, związane z ogólnie pojętym samopoczuciem. Zresztą wkrótce się przekonamy, gdy przewietrzę skład.
Franco Costanzo już zakontraktowany, ale przytrafił mu się uraz, który na kilka dni wyklucza go z gry. Na West Ham pojedzie zatem jeszcze Radek Majdan. Zadebiutuje także nasz naj-nowszy nabytek. Parę dni przed meczem swoją koszulkę z numerem „48” zademonstrował na St. James’ Park Amerykanin Landon Donovan, który kosztował nas 4.4 mln funtów. Liczę, że okaże się znacznym wzmocnieniem, gdyż w odróżnieniu od Owena, może grać zarówno a ataku jak i w pomocy. Na WHU będzie partnerował Maćkowi w ataku. Odpoczywać będą Duff i SWP, gdyż zbliża się pierwszy mecz 1/8 Ligi Mistrzów z Anderlechtem i wolałbym, by w bitwie na Upton Park żaden z moich kluczowych skrzydłowych nie ucierpiał. Za Duffa za-gra oczywiście Denilson, a za SWP Kieron Dyer, który powoli, powoli wraca do łask.
Po meczu z West Hamem wrócił na dobre. Asystował przy jednym z goli Magica i rozegrał ogólnie dobry mecz. Magic trafił także po prostopadłym zagraniu Taylora na 0-2 w 77’. W tym momencie mogliśmy już prowadzić 3-0, gdyby Denilson wykorzystał rzut karny. Skoń-czyło się 1-2, bo honorowego gola dla gospodarzy zdobył Zamora.
Do XI tygodnia załapali się Denilson oraz... Majdan!
Odnotować należy także przyzwoity debiut Donovana, który jednak nie zachwycił.
Po pokonaniu WHU, Watford mieliśmy przejść z palcem... Jednak mecz okazał się być znacznie trudniejszy niż się tego spodziewaliśmy. Wprawdzie Maciek trafił już w 21 minucie po kolejnej asyście Dyera, ale potem goście zabrali się do roboty i było bardzo, bardzo gorą-co. Udało się jednak dowieźć 1-0. Chyba niektórzy byli już myślami w Brukseli.
Bez Bramble’a i Duffa pojechaliśmy do Brukseli. Oboje zrobili sobie krzywdę na treningu i teraz bardzo liczę na Reeda i Denilsona. Poza tym, wszystko gra i wierzę, że będzie dobrze.
Skład: Majdan – Halford, Taylor, Reed, Dimitriadis (nazywany Grekiem z uwagi na swoje nazwisko) – SWP, Parker, Emre, Denilson – Martins, Żurawski.
Miały być emocje, ale z wielkiej chmury... Gospodarze sami nie dali sobie szans po tym, jak od 8’ grali w dziesiątkę. Nie kwapiliśmy się jednak zbytnio ze strzeleniem gola, a uczynił to niezawodny Magic w 52’. Mieliśmy OGROMNĄ przewagę, ale więcej goli już nie padło, bo Martins robił wszystko, by nie trafić w światło bramki.
Ciekawie dzieje się także w Pucharze UEFA...
Nasza młodzież rozniosła swoich konkurentów w rozgrywkach U-18.
Do rewanżu z Anderlechtem jedziemy na Wigan i podejmujemy Everton. Liczę na podtrzy-manie passy meczów bez porażki. W Wigan zadebiutuje wreszcie Costanzo, choć nie mam prawa narzekać na Radka. Inna sprawa, że Majdan jeszcze zagra i to nie raz, gdyż Costanzo grał już w tej edycji Ligi Mistrzów, więc w Europie będziemy mieli polskiego bramkarza. Na Wigan wrócili także Duff i Bramble, co napawa dalszym optymizmem, bo gospodarze zdążyli już nam w tym sezonie spuścić ostre lanie na St. James’ Park. W wypowiedziach dla prasy byłem bardzo agresywny, gdyż za wszelką cenę chcemy zrewanżować się za tamtą klęskę.
Żurawski jest niesamowity. Trzeci mecz pod rząd wygrywamy 1-0 po jego golu. Gdy do tego dodać oba gole z WHU, okazuje się, że Maciek wygrywa nam wszystkie mecze w tym mie-siącu.
Polak zdobył gola tuż po przerwie po akcji SWP. Graczem meczu został jednak Grek, który wraca do wielkiej formy z poprzedniego sezonu. Wyrazem tego jest tytuł zawodnika meczu z Wigan
Jak również tytuł zawodnika miesiąca!
Wdrożyłem też moje plany związane z czystką w kadrze, zmierzającą do poprawy atmosfery. Wyleciały prawie wszystkie mendy.
Niektóre nazwiska mogą szokować, ale rządzę twardą ręką. Najbardziej przekonał się o tym biedny Milner, który na moje naciski rozchorował się...
Moja pozycja jest silna, a dodatkowo wzmacnia ją tytuł drugiego menedżera miesiąca.
Niech ten serial nigdy się nie skończy. Gramy z Evertonem a Maciek znów trafia!!! Coś nie-samowitego. Co mecz to gol. Po przerwie poprawia Emre i znów wygrywamy do zera. Świet-nie bronił Costanzo, który został zawodnikiem meczu. Emre i Denilson zagrali również zna-komicie. Pierwszy mecz od.... nawet sam nie pamiętam kiedy, w wyjściowej jedenastce zagrał Kaźmierczak. Polak był solidny, lecz nie zachwycił. Czwarty mecz bez straty gola stał się faktem. Atmosfera w drużynie znów jest znakomita. Nic dziwnego, awansowaliśmy na siód-me miejsce!
Ważnym wydarzeniem jest zmiana zarządu NUFC. Odszedł wiekowy Freddy Shepherd, któ-rego zmienił na stanowisku prezesa Chris Hockley.
Po wyjazdowym zwycięstwie 1-0 w Brukseli byliśmy dość pewni swego. Nie lekceważyliśmy jednak przeciwnika i w najsilniejszym składzie przystąpiliśmy do meczu z Anderlechtem. Dopiero przy wyniku 3-0 zdecydowałem się na zmiany wpuszczając Matusiaka i 18-letniego Ashley’a Chambersa (OP P, N), który robił furorę w drużynie U-18.
W ćwierćfinale zagramy z Sevillą. Oto pełen zestaw par:
Wydaje się, że znów nie mogliśmy lepiej trafić. Tutaj także mamy sporo szczęścia.
I jeszcze wyniki rewanżów 1/8 Pucharu UEFA, gdzie grają kolejne dwie angielskie drużyny. Premiership to potęga.
Mimo tego, że idzie nam ostatnio znakomicie i nic nie wskazuje na to, by nasza passa miała być (trwale) przerwana, zdecydowaliśmy zgłosić się do Pucharu Intertoto.
Tak na wszelki wypadek. Nie wyobrażam sobie bowiem sezonu bez europejskich pucharów. W tym zakresie ekstremalnie ważnym wydarzeniem będzie nasz kolejny mecz z Tottenhamem. Nasz aktualny rozkład jazdy do końca sezonu wygląda następująco:
Zatem do pierwszego meczu z Sevillą powinno być z górki, choć z drugiej strony będziemy grali z drużynami, które walczą o przetrwanie. Ostatnie cztery mecze ligowe (wyłączając może mecz z Bolton) będą jednak potwornie ciężkie i tam o punkty będzie szalenie trudno.
Ustalając skład na Tottenham rozpocząłem oczywiście od Żurawskiego, któremu będzie part-nerował w ataku Martins przetrzymywany ostatnio trochę na ławce, by od nowa nabrał wigo-ru i chęci do gry z Prestonami, Charltonami i Portsmouthami itp. Zresztą wyjściowa jedenast-ka na Koguty nie ma żadnych niespodzianek ani eksperymentów: Costanzo – Halford, Taylor, Bramble, Grek – SWP, Parker, Emre, Duff – Martins, Żurawski. Gospodarze w swoim dziw-nym ustawieniu z jednym napastnikiem (Keane) i pięcioma pomocnikami. Zagęszczają śro-dek, a my – tradycyjnie – będziemy pociskać skrzydłami.
Początek meczu dla nas, ale od 30 minuty gra się wyrównała. Najważniejsze, że już wówczas prowadziliśmy po golu Martinsa, który wygląda dziś nadzwyczaj dobrze. Zbawienna okazała się kontuzja Duffa, którego w 41 minucie zmienił Denilson. Tenże w drugiej części przypieczętował nasz kolejny sukces „do zera”, z którym wiąże się także kolejny awans w tabeli – na szóste miejsce. Kto by pomyślał pod koniec grudnia, że tak się to wszystko potoczy.
Pozwoliłem sobie na pewną nonszalancję odstawiając od pierwszej jedenastki na mecz z Pre-ston Emre, Martinsa i Halforda. Szansę swoją otrzymali: Cameron, Micola i Boskailo. Czech godnie zastąpił swojego mentora otwierając wynik już w 9 minucie. Przedostatni w tabeli Preston niewiele miał do powiedzenia i wynik 2-0 był dla gości najniższym wymiarem kary. Swojego gola dołożył także Maciek Żurawski, który zdobył swoją 13 bramkę w lidze, a 22 w sezonie. Zdumiewa mnie w tych okolicznościach opinia mojego asystenta o Magicu, że to „użyteczny członek drużyny”. Użyteczny, owszem i to bardzo! My tu gadu gadu, a siódmy mecz bez straty gola stał się faktem. Nie do wiary, jak wyrzucenie dziesięciu zawodników może oczyścić atmosferę w klubie :D. Ostatnią moją ofiarą był Holender Oost, który nie mógł się pogodzić z tym, że po przyjściu SWP definitywnie przesunięty został do drużyny rezerw. Jeszcze Leeds i Charlton, a potem emocje zaczną sięgać zenitu.
Na Charlton wyszedł ten sam skład co na Preston (mecz z Leeds przełożony). Do przerwy z Charlton wszyscy na (7), a Magic oczywiście z golem! Prowadzimy od 16’ i w pełni kontro-lujemy przebieg wydarzeń na boisku. Obity mocno został Grek (asystował przy golu Maćka), więc jemu dam spokój, Dostanie szansę Reed.
Kontrola kontrolą, ale spać nie wolno nawet jak się gra przeciwko Charlton. Gościom wyszła jedna kontra i – tragedia – straciliśmy gola. No tak, defensywa bez Greka, to już nie to samo. Co gorsza mimo licznych prób, wynik nie chce ulec zmianie. Od czego ma się jednak Magica. Była 91 minuta i 1 sekunda, gdy piłka – jednak! – wpadła do siatki gości po raz drugi, choć ci zaklinali się, że był spalony. Świetną asystą popisał się w tej sytuacji Micola.
Żeby nie robić dymu przed najważniejszymi meczami w sezonie, zdecydowałem się szybko dogadać z zarządem w sprawie nowego kontraktu. Zażyczyłem sobie 3 tysiące tygodniowo więcej i obecnie kosił będę 25 tys. funtów tygodniowo.
Trzeba dbać o dobrą atmosferę w zespole i fakty pokazują, że szybkie dogadanie się dobrze wpłynęło na morale zespołu, które – to prawda – i tak jest dość wysokie. Dobrze jednak mieć Martinsa po swojej stronie przed takimi meczami.
Podobnie jak było w przypadku nagród za luty, tak i za marzec zostaliśmy z Grekiem wyróż-nieni. Dimitriadis wyrasta powoli na pierwszoplanową postać ligi jeżeli chodzi o lewych obrońców.
Dobra. Czas na Sevillę. Jak obstawiają buki?
Jakby to powiedzieć... hmmm... nie widzą nas w roli faworytów nawet, gdy gramy u siebie. Największymi gwiazdami Sevilli są Jesus Navas i Argentyńczyk Cesar Delgado. Ze znanych zawodników mamy tu jeszcze: bramkarza Palopa, obrońców: Javi Navarro, Juliena Escude, Marchenę; dwóch znakomitych defensywnych pomocników: Enzo Marescę i Christiana Poulsena; pomocników: Fernando Salesa, Jesuliego oraz napastników: Chevantona, Makukulę, Luisa Fabiano oraz Federica Kanoute. Jest zatem w kim wybierać. A co ja mogę przeciwstawić takiej znamienitej armadzie? W pełni zdrowy i klasowy atak Żurawski – Martins. Najlepszego lewego obrońcę Premiership (Dimitriadis) i zadziornego Halforda na prawej obronie. Taylora i Bramble’a na środku defensywy, przed którymi zagrają nasi „odwieczni” środkowi pomocnicy: Emre - Parker. Shaun Wright-Phillips i Denilson – znakomici skrzydłowi, którzy swobodnie znaleźliby się w wyjściowych jedenastkach wielu znakomitych klubów Europy. Do diabła! – przecież gramy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, więc to my jesteśmy jednym z najlepszych klubów Europy!
Do przerwy badanie przeciwnika, a po przerwie ruszyli... goście. Ruszyli ostro i trafili Maj-dana, który nawet nie zareagował na strzał Kepy. Mieliśmy nie stracić gola, by marzyć o awansie. Teraz nasza sytuacja jest znacznie trudniejsza. Na dodatek nie możemy się otrzą-snąć. Maciek kompletnie niewidoczny. Próbują coś rozkręcić boczni pomocnicy, Parker ładu-je z dystansu, ale Palop jest czujny, tak jak i cała defensywa gości. Czas mija, a wynik się nie zmienia. 60, 65, 70, 75 minuta i nic. W ostatnim kwadransie nasz napór wzrasta, ale Palop broni wręcz nieprawdopodobne piłki. Stosujemy ostry presing na całym boisku. Prawie wszy-scy zawodnicy mają zadania defensywne. Sevilla już się tylko broni, ale wygląda na to, że braknie nam czasu... 85 minuta... 86 minuta.... 87 minuta... 88 minuta... po akcji Denilsona i jego krosowym przerzucie z woleja uderza... prawy obrońca Halford i mamy remis!!! Szybko zmieniam kompletnie wycieńczonego Denilsona i Greka, czyli całą lewą flankę. Puszczam atak lewą stroną na ostatnie chwilę, gdzie weszli wypoczęci Bengtsson i Reed. Zabrakło jed-nak czasu. 1-1. Halford zawodnikiem meczu.
Po drodze do rewanżu z Sevillą jedziemy do Portsmouth. Mało kto myśli jednak o tym meczu i to mimo tego, że grać będzie drugi garnitur. Rezerwowi też przeżywają Ligę Mistrzów jak zawodnicy pierwszego składu. Do Portsmouth nie pojechali w ogóle: Halford (za niego Bo-skailo), Grek (Reed), SWP (Dyer), Denilson (Duff), Emre (Cameron), Parker (Donovan) oraz Martins (Micola). Nie dziwi zatem, że ponieśliśmy pierwszą porażkę od dłuższego czasu, a jedynego gola zdobył dla Portsmouth Bangoura w 6 minucie.
Magic, którego w Portsmouth zdjąłem po pierwszej połowie, bo kompletnie nic nie grał, w 10 minucie meczu Sevilla – NUFC jest Bogiem całej Toon Army. Prowadzimy w Sevilli 1-0, a gospodarze są w kompletnym szoku! Znakomitą asystą popisał się SWP. Świetnie grają także Martins, który non stop absorbuje defensywę gospodarzy, Taylor, który jest nie do przejścia, a także Halford, który ostro zamiata prawą flanką ze wspomnianym już SWP. Mecz ma wy-równany przebieg do przerwy.
Doszedłem do wniosku, że nic nie zmieniam. Szczerze powiedziawszy nie mam nawet kon-cepcji, co by tu ewentualnie poprawić, żeby co innego się nie spieprzyło. Gramy dalej.
Całe szczęście udaje się nam przejąć inicjatywę. „Setkę” ma Martins, a chwilę potem Magic, ale pudłują. Trochę słabo gra środek, ale Emre i Parker zostają. Nie robię zmian, bo wszyscy (poza Majdanem) grają na co najmniej (7). Sevilla dociska w końcówce, ale popłaca gra na czas. Kradniemy przy każdym rogu, aucie, rzucie wolnym. Czynimy to na tyle skutecznie, że dowozimy wynik do końca. Po w sumie wyrównanym meczu wygrywamy 1-0 i jesteśmy w półfinale. Szaleństwo!
Szaleństwem jest także pomeczowe oświadczenie Camerona....
Półfinały Ligi Mistrzów wewnętrzną sprawą angielskich klubów!
Liverpool – Arsenal
Newcastle – Man Utd.
Rewanżowe mecze ćwierćfinałowe w Pucharze UEFA.
Tutaj z kolei Hiszpanie c.a. Aston Villa.
Nasz terminarz obecnie wygląda tak:
Na Reading swój drugi mecz w sezonie w wyjściowej jedenastce zaliczyli Bengtsson oraz Wojtkiewicz. Zadebiutował natomiast Czech Jan Polak, który cały sezon przesiedział na wy-pożyczeniu. Liczę, że w parze z szalonym Cameronem godnie zastąpią duet Emre – Parker.
Dublerzy nie zawiedli. Wprawdzie od 48 minuty przegrywaliśmy 0-1, ale skończyło się na pewnym 3-1. Zawodnikiem meczu został Wojtkiewicz, a Polak z Bengtssonem również za-grali dobre zawody.
Zwycięstwo w Reading pozwoliło nam umocnić się na 6 miejscu w tabeli przez co nasz udział w europejskich pucharach w kolejnym sezonie stał się bardziej realny. Szkoda tylko, że za-pewne nie będzie to już Liga Mistrzów. Niecodziennym remisem zakończył się mecz Charl-ton – Bolton
Czas na Chelsea, która właśnie pokonała 2-0 Wigan w półfinale Pucharu Anglii. Natomiast w meczach 34 kolejki Chelsea pokonała 2-0 Portsmouth, a Man Utd na wyjeździe łatwo wygrał 3-0 z Reading. Wygrał też Arsenal, więc walka o tytuł trwa w najlepsze. Jako, że to my teraz podejmujemy lidera z Chelsea, to od nas zależeć będą losy rywalizacji od mistrzostwo. Wprawdzie za 3 dni gramy z Man Utd w Lidze Mistrzów, ale ligowemu liderowi na pewno nie odpuścimy.
Nie wiem, czy oby nie przesadziliśmy z zaangażowaniem w ten mecz, bo Chelsea znalazła się zwyczajnie na kolanach!
Po przetrzymaniu pierwszej połowy, zdecydowanie zaatakowaliśmy w drugiej i się posypało. Wszyscy byli znakomici z wyjątkiem naszego asa atutowego (Grek), który jest już ewidentnie zmęczony sezonem po rozegraniu ponad 40 meczów. Nie dziwi w tych okolicznościach, że aż czterech zawodników NUFC zostało nominowanych do XI tygodnia.
Bardzo cieszymy się zwycięstwem nad Chelsea, ale najważniejszy mecz sezonu przed nami. Nikt nam nie daje szans, ale wierzę, że sprawimy niespodziankę. Grunt to oczywiście nie stracić u siebie gola.
Marzenia i życzenia to jedno, a brutalna rzeczywistość drugie. Man Utd nie pozostawili nam złudzeń co do tego, kto zagra w finale. Już do przerwy zakończyli praktycznie rywalizację zdobywając dwa gole przy słabej postawie defensywy i Radka Majdana.
Po przerwie nasza sytuacja się dodatkowo skomplikowała po czerwonej kartce dla Denilsona, ale – o dziwo! – od tego momentu zaczęliśmy grać znacznie lepiej, a nawet zdobyliśmy hono-rowego gola. Na więcej jednak nie było nas stać i w sumie dość gładko polegliśmy 1-2.
Do rewanżu zagramy jeszcze na Boltonie i dobrze byłoby ten mecz wygrać przed potyczkami z Liverpoolem, Arsenalem i Leeds, by umocnić się w pierwszej szóstce, która z pewnością gwarantuje osiągnięcie celu postawionego przez zarząd, czyli zajęcia miejsca gwarantującego udział w europejskich pucharach. Mimo tego postawiłem na kilku dublerów (Wojtkiewicz, Polak, Cameron, Micola), którzy generalnie nie zawiedli. O naszym sukcesie przesądziła po-stawa Maćka Żurawskiego (który to już raz), który wszedł na murawę w 62 minucie, a po nie-spełna kwadransie miał już na koncie dwa gole! Mimo przespanej końcówki, pokonaliśmy Bolton 3-2.
Chciałbym coś pozytywnego napisać o rewanżu z Man Utd, ale nie bardzo mam co. Trochę bez wiary przystępowaliśmy do tego meczu, bo trudno być optymistą po porażce domowej 1-2. Powtórzył się scenariusz z Newcastle, gdyż Man Utd szybko wyszli na prowadzenie 2-0 i kontrolowali sytuację, choć mecz miał dość wyrównany przebieg. Martins był jednak bardzo nieskuteczny tym razem, że o Maćku nie wspomnę, którego chyba wyczerpało 30 minut na Reebok Stadium, bo nie grał kompletnie nic.
Pożegnanie z Ligą Mistrzów nie było zatem zbyt okazałe, ale powiedzmy sobie szczerze, że półfinał w naszej sytuacji należy uznać za sukces. W finale Man Utd zagra z Liverpoolem, który po zwycięstwie na Anfield 2-0, uległ Arsenalowi w Londynie, lecz tylko 0-1. Do finału Pucharu UEFA awansowała także Aston Villa, która po gładkim 2-0 w Valencii u siebie po-legła w takim samym stosunku po 90 minutach. W dogrywce gospodarze zdołali zdobyć jed-nego gola na wagę awansu do finału. Przeciwnikiem Villans w finale będzie Atletico Madryt, które w półfinale wygrało derbową rywalizację z Realem (2-1, 1-1).
Fachowcy docenili kwietniowe mecze Wojtkiewicza w wyjściowej jedenastce dzięki czemu załapał się na wyróżnienie.
Lekko sfrustrowani dość gładkimi porażkami w Lidze Mistrzów, nie byliśmy w stanie prze-ciwstawić się Liverpoolowi. Wprawdzie do przerwy było 0-0 po wyrównanej grze, ale po przerwie nie daliśmy rady fizycznie i psychicznie (Dyer).
W przedostatnim meczu pojechaliśmy do zdegradowanego Leeds wypróbować zmienników. Dublerzy spisali się przyzwoicie, choć remis bezbramkowy chluby nam nie przynosi. Naj-ważniejsze, że cały czas utrzymujemy szóste miejsce w tabeli.
Historia lubi się powtarzać. Rok temu nasz mecz z Arsenalem decydował o tytule i w tym ro-ku będzie podobnie, choć jeżeli Chelsea wygra na wyjeździe, to wynik naszego meczu w Londynie będzie bez znaczenia. Wystawiłem najlepszy obecnie skład, ograniczając występy dublerów i juniorów do osoby Jana Polaka, który zagra na środku z Parkerem.
Po 10 minutach mistrzami Anglii są londyńczycy z Arsenalu, który prowadzi z nami 1-0 po golu Fabregasa. Stan taki istniał jednak tylko 120 sekund, gdyż wówczas wyrównał Martins (asysta Costanzo!!!). Od 24 minuty nasz mecz przestaje mieć znaczenie, gdyż Szewczenko zdobywa gola dla Chelsea. Tym niemniej nikt nie myśli o odpuszczaniu. Tym bardziej, że jest szansa przeskoczyć Tottenham, który walczy na Old Trafford. Wyniki do przerwy:
Od 52 minuty nasza sytuacja się pogorszyła, bo Everton wyszedł na prowadzenie w meczu z West Ham, co oznacza, że nie możemy przegrać z Arsenalem, bo w przeciwnym razie za-miast wylądować na 5 miejscu możemy nawet spaść na 7 pozycję. Tottenham dzielnie walczy na Old Trafford niestety, gdzie ma miejsce wymiana ciosów. My słabo. Gol dla Arsenalu wisi na włosku mimo tego, że od 64 minuty tytuł dla Chelsea jest przesądzony, gdyż podopieczni Lippiego prowadzą już 2-0 na Anfield Road. Zmieniłem Polaka na Donovana, a potem Ce-esay zmienił Maćka, który siadł w ostatnim kwadransie. Świetnie broni od pierwszej minuty Costanzo i to jemu zawdzięczamy, że wciąż jest remis. W doliczonym czasie gry mamy nie-oczekiwanie dwie setki, ale obie (!!!) marnujemy. Remis i 6 miejsce. Może być.
Na pewno nie jest to miejsce na które liczyłem. Boli to, że wyprzedził nas Tottenham, czyli klub nie zaliczany do wielkiej czwórki, ale nie ma co histeryzować, gdy wspomnimy, że w grudniu wyglądało nawet na to, że możemy walczyć o utrzymanie. Ostatecznie zdobyliśmy tyle samo punktów co Koguty, a na rozkładzie pokonanych drużyn mamy mistrzów z Chelse-a, którzy zdobyli wkrótce także Puchar Anglii.
Finały europejskich pucharów:
Ogromnym sukcesem Maćka Żurawskiego jest tytuł wicekróla strzelców Ligi Mistrzów!
Nic dziwnego zatem, że stał się ulubieńcem Toon Army
Podsumowanie sezonu:
Najdrożsi w klubie:
I jeszcze o tym, co wkrótce. Najpierw jeszcze pełna lista naszych nabytków w minionym se-zonie:
Wielu z nich już nie ma w klubie. Głównie tych, którzy przyszli za darmo. Najgorszym trans-ferem było ściągnięcie Burkhardta, który okazał się znacznie słabszy niż należało się spo-dziewać. Obecnie gotów jestem oddać go za darmo. Wolniej niż się spodziewałem rozwija się Sean Anderson. Boskailo z kolei dość długo się aklimatyzował, czego rezultatem były dość znaczne wahania formy. Trzech najdroższych, pozyskanych na końcu, powinno mieć miejsce w meczowej szesnastce także w nadchodzącym składzie. Dużo więcej spodziewam się w nad-chodzącym sezonie po SWP.
Przed nowym sezonem przesądzone jest praktycznie przejście następujących zawodników:
Wszyscy od góry do Varynena, to zawodnicy bardzo młodzi, reprezentanci kadr młodzieżo-wych. Ciekawi mnie postawa braci Elm, którzy będą starali się zawojować naszą drugą linią. Z kolei spośród tych, z którymi pertraktuję (Kehl, Ruz, Markel) największe szanse na zatrud-nienie mają dwaj pierwsi. Muszę się jednak jeszcze zastanowić, bo nie chciałbym popsuć at-mosfery w zespole.
W nadchodzącym sezonie na pewno zagramy w Pucharze UEFA:
Na mistrzostwa Europy pojechało trzech graczy NUFC.
Cieszy mnie także informacja o zwiększeniu pojemności stadionu
Awansowaliśmy w rankingu klubów europejskich o trzy miejsca na 13 pozycję.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ