Manifesty użytkownika Pucek przeczytało już 449320 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
O, pieprzeni mędrcy…
Jestem starym, zrzędliwym dupkiem, który od jakiegoś czasu budzi się z przekonaniem, że to ten dzień kiedy wreszcie wstanę, skoczę do pobliskiego sklepu, kupię siekierę i osobiście rozwalę kilku wyjątkowych pajaców. Będę uderzał w ciemnym zaułku, z zaskoczenia. Powoli napawając się chwilą odwołania do najskrytszych zakamarków ludzkiego psyche – fascynacji krwią i cierpieniem. To naturalna reakcja tych, którzy nie są tchórzliwymi patafianami ze spokojem przyglądającymi się temu, kiedy ktoś lub większa liczba ktosiów rozwala twoją świątynię. Nawet nie w imię własnych, cynicznych interesów, ale tej gównianej, zżerającej niekompetencji, braku przygotowania, piłkarskiego syfu, pleśni, długów. Mojej ukochanej nie spotkały jakieś tam porażki; przegrane z gnojkami z Manchesteru albo tymi frajerami z Chelsea. To nie moment kiedy leją nas te islamskie brudasy ze Stambułu, kiedy umierają Chris i Kevin. To chwila kiedy przegraliśmy swoją historię.
Dzisiaj ojciec przyprowadzający swojego chłopca na The Road zmusza go tak naprawdę do oglądania piłkarskiego gówna. Nie jesteśmy pokroju Brentford, Sounthend albo MK Dons. Jednak zmuszono nas do rywalizacji z nimi. Kolejni prezesi, o zgrozo menedżerowie i ci wszyscy piłkarze. Zawodowcy? Cóż to za profesjonaliści, którzy zepchnęli nas w trzecioligowe otchłanie angielskiego futbolu? 30 lat temu strzelałem bramki w błocie, bramkarze bronili gołymi łapami, a nasze koszulki, spodenki i buty wyglądały jak z lumpeksu. W szatniach gdzie się przebieraliśmy i myliśmy po prostu cuchnęło. To był zapach potu, zapach futbolu, piłki na najwyższym ludzkim poziomie. W szatni była krew, bo kiedyś grało się inaczej – łokcie, strzelające kości. Tam już nie tylko walczyłeś o piłkę, o wynik, o honor, ale po prostu o to, żebyś na drugi dzień mógł chodzić. Niedawno brutalem i wariatem obwołano Roya Keane’a, bo złamał nogę jakiemuś patafianowi z równocześnie wypowiedzianym a masz ty pizdo. Cóż z tego, kiedy moja drużyna dzieliła się na tych, którzy strzelają gole i na tych, którzy załatwiają najlepszych piłkarzy rywali. Gdybyś ktokolwiek ośmielił się symulować faul, nie oddać kiedy dostał w mordę na drugi dzień mógłby zająć się hodowaniem kwiatków, a nie przychodzeniem na treningi. Sędziowie wraz z przepisami byli z prawdziwego zdarzenia, teraz razem z tą całą swoją ekipą patałachów po prostu zniewieścieli. Nie ma już miejsca dla rzeźników i twardzieli – wypchnęły ich piłkarskie panienki. Kiedy Niemcy grali z Brazylią było widać, że Niemcy grają z Brazylią. A teraz? Różnią ich tylko koszulki. Tak samo symulują, narzekają nażarci tymi odżywkami, witaminami, jakimś dopingiem. Drużyny tłukły się na boisku, grały o coś więcej, szczególnie u nas w Anglii. Dzisiaj są tylko zbieraniną aktorów odgrywających spektakle, bez czucia, bez cienia siły, męskości. Szczypanie, ciągnięcie za koszulkę – kto o tym myślał? Po prostu waliłeś frajerowi po nogach.
Gdyby wtedy ktoś strącił Leeds z gry w Europie, o mistrzostwo Anglii do rywalizacji z burakami z Walsall mógłby się pakować. Nie, nie do domu. Do ziemi, do trumny. Fani roznieśliby siedzibę klubu razem ze stadionem. Trener byłby wrogiem publicznym numer jeden, piłkarze zostaliby wywiezieni na taczkach z zakrwawionymi łbami od rozbitych kufli i butelek. A dzisiaj co? No spadamy, nie udało się, trudno. Bates to ciota. W ogóle każdy zarząd to zbieranina dupków, którzy trzymają kasę. Kibice zawsze mają ich w dupie, bo wiedzą, że nie zajmują się niczym pożytecznym – przychodzą do loży honorowej i dumnie jak pawie zasiadają na niej grzejąc swoje żałosne kreatury. Nie potrafili grać w piłkę, ani do niej przygotowywać, więc pewnego dnia, gasząc swoje nieustanne pragnienie bycia na sportowym świeczniku wpadają na pomysł, żeby zająć się zarządzaniem klubem. Każdy wie, że są tylko od dawania kasy. Jeśli zaczną wtrącać się w twoją robotę, przychodzić z karteczkami do szatni, sami zabierać się za kupowanie piłkarzy zwykle spotyka cię taka myśl, że jeśli nie wypieprzysz tych mędrców do zacisza gabinetu to jutro wyniki wywalą ciebie. Na bruk. Ciągle zastanawiam się dlaczego Ken (w ogóle co to za pedalskie imię?) zaoferował mi tę posadę? Przecież wie co myślę o tym co stało się z moim klubem. Że to wina takiego szrotu jak on i jego koledzy.
Ale kto jeżeli nie ja? Mało jest jeszcze odpowiednich kandydatów na to stanowisko, którzy pamiętają Reviego i tego pieprzonego wariata i alkoholika Clougha, któremu daliśmy popalić jak nikomu. Wytrzymał z nami 44 dni, ale starał się nas zmienić. Ja teraz muszę zmienić całą drużynę, tylko mentalnie i taktycznie, bo na szalone zakupy ci trzej dyrektorzy, którzy mają nade mną czuwać nie pozwolą. Ale spokojnie, bo i tak się wzmocnimy. Musimy, bo nasze miejsce nie jest tutaj, gdzie dzisiaj przychodzi nam być. To tymczasowy burdel, w którym musimy wydymać wszystkie panienki. Przestrzeń wielkich jest dla wielkich. Zawsze. Mam 64 lata i kolejnego dnia nie spędzę na popijaniu piwka, odbierania emeryturki i patrzeniu jak moja młodość zamienia się w legendę, która już nigdy tutaj się nie powtórzy. Dlatego zamiast marszczyć dumne czoła, o mędrcy z Leeds w antycznych blezerach z guzikami z brązu moje przyjście powinno budzić na waszych twarzach uśmiech jak z reklamy Colgate, bo to znaczy, że nie będę jadł, ani spał dopóki nie usłyszę, że jedyne imię śpiewane w tawernach Yorkshire nad cuchnącym kuflem cuchnącego piwa będzie brzmiało Peter Lorimer, Peter Lorimer uber kurwa alles! Zrozumiano?
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Lubisz to? |
---|
Jeżeli korzystasz z Facebooka, wpadnij na profil CM Rev, kliknij "Lubię to" i bądź na bieżąco ze wszystkim nowościami dotyczącymi świata Football Managera oraz oficjalnej strony serii w Polsce. Jest nas już ponad 12 tysięcy. |
Dowiedz się więcej |