Znowu bez polskiego zespołu, z wieloma faworytami, z niezwykle ciekawą grupą śmierci - ruszają najważniejsze klubowe rozgrywki w piłkarskim świecie, Liga Mistrzów. Na wielkie emocje nie musimy długo czekać, już dziś na Santiago Bernabeu dojdzie do spotkania dwóch drużyn, które reprezentują dwie najsilniejsze ligi w Europie.
Rok temu Liga Mistrzów miała być wewnętrzną sprawą Hiszpanów. Real Madryt i FC Barcelona szły jak burza, teoretycznie najgroźniejsi angielscy przeciwnicy polegli już w fazie grupowej, a los chciał tak, że ekipy Jose Mourinho i Pepa Guardioli miały spotkać się w wielkim finale. Jak było, wiemy doskonale. Real Madryt nie sprostał Bayernowi Monachium, a FC Barcelona nie była w stanie sforsować zasieków obronnych Chelsea. Po niezwykle emocjonującym finale triumfowali Londyńczycy, którzy przez cały sezon rozczarowywali w Premiership, żeby pod koniec sezonu sięgnąć po niezwykle prestiżową nagrodę - najlepszej klubowej drużyny Europy.
W tym roku stawka wydaje się być jeszcze mocniejsza niż rok temu. Barcelona i Real marzą o kolejnych triumfach i mają ku temu solidne podstawy. Wzmocniły się również drużyny na Wyspach Brytyjskich - Manchester United zakontraktował Kagawę i Van Persiego, w Chelsea świetnie spisuje się zakupiony w letnim okienku transferowym Eden Hazard, swoją kadrę uzupełnił również Manchester City. Obiecujący początek w Premiership zanotował także Arsenal. Liga Mistrzów to jednak nie tylko pojedynek między Anglią a Hiszpanią. Groźne będą kluby niemieckie - zachwycający od początku sezonu Bayern oraz Borussia, która zebrała doświadczenia w zeszłym roku i do rozpoczynających się dziś rozgrywek podchodzi lepsza, solidniejsza.
Oczy piłkarskiego świata będą zwrócone również w kierunku Paryża. Wydaje mi się, że mimo wielu znakomitych zawodników, Paris Saint Germain nie będzie w tym roku odgrywać kluczowej roli w Champions League, ale o kilka niespodzianek podopieczni Ancelottiego pokusić się mogą. W podobnej roli wystąpić może Juventus, który w zeszłym sezonie spokojnie wygrał rozgrywki włoskiej Serie A, w trakcie okienka transferowego nie rozsprzedał swojego składu i na pewno przedstawicielom Półwyspu Apenińskiego marzy się, aby kryzys włoskiego Calcio został przesłonięty triumfami Starej Damy. Bacznie spoglądać należy również w kierunku Sankt Petersburga, gdzie miejscowy Zenit poważnie wzmocnił się w przerwie międzysezonowej i na pewno będzie chciał namieszać w gronie faworytów.
Co ważne, nie musimy czekać aż do majowego finału, aby przeżyć pierwsze naprawdę spore emocje. Już dziś na Santiago Bernabeu wybiegną dwie ekipy, które mogą spotkać się ze sobą nawet w wielkim finale. Real Madryt wystartował źle, w Primera Division po czterech kolejkach ma aż osiem punktów straty do liderującej Barcelony. Co dziwne, mimo przeciętnej formy, Królewskim udało się zdobyć Superpuchar Hiszpanii i pokonać odwiecznego rywala. Czyżby w tym sezonie Mourinho zaprogramował swoją maszynę, aby wygrywała mecze absolutnie najważniejsze? A może to początek kryzysu, który po trzech latach pracy Portugalczyka ugodził w Chelsea, a teraz pojawił się w stolicy Hiszpanii? Dzisiejszy mecz powie nam wiele.
Na kolejny ciekawy mecz przyjdzie nam czekać tylko dwadzieścia cztery godziny. Na Stamford Bridge pojawi się ekipa Juventusu i na pewno powalczy o jak najlepszy rezultat.
Wielkie emocje rozpoczną się za kilka godzin. Kto wygra Ligę Mistrzów? Kto zostanie królem strzelców? Który z zawodników okaże się największym bohaterem, a który największym przegranym swojej drużyny? Na te i na wiele innych pytań odpowie nam kilka kolejnych miesięcy.
***
P.S. Pamiętajcie o sondzie z boku :-)
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ