Manifesty użytkownika Black przeczytało już 49895 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Prowadzący: Witam w dzisiejszym wydaniu Rewolucyjnej Debaty! Dzisiejszego wieczora mamy okazję zapoznać się bliżej z tematem Manifestów Rewolucyjnych. Jak powszechnie wiadomo, w naszym wspaniałym państwie mamy Plac im. Ministra Literatury, na którym każdy z Rewolucjonistów ma możliwość wygłosić swój manifest do Ludu Rewolucji i opowiedzieć o swoich przygodach w zagranicznych organizacjach zwanych Klubami. Jedni robią to częściej, inni rzadziej. Jedni wykrzykują trzy zdania na krzyż, drudzy natomiast produkują się przez parę godzin. Jedni stawiają na swoją retorykę, inni wspierają się płótnami i zdjęciami przyniesionymi ze sobą. Każdy Manifestowicz ma inny styl, inaczej wygłasza swe mowy. A Lud słucha. I ma swoich faworytów i ulubieńców. Jednych słucha chętniej, drugich obrzuca pomidorami. W czym kryje się sedno sukcesu? I czy łatwo jest podążać za tłumem i tworzyć wedle jego zachcianek? Aby odpowiedzieć na te pytania zorganizowaliśmy debatę. Zaprosiliśmy do studia przedstawicieli dwóch stron. O to Manifestowicz i Słuchacz! Powitajmy ich brawami.
Manifestowicz: Dzień dobry.
Słuchacz: Witam, witam.
Prowadzący: Przed nami pierwsze zagadnienie. Długość manifestu. Jaka jest wasza opinia w tej kwestii? Słuchaczu?
Słuchacz: No sprawa jest dosyć prosta. Długo, ale w granicach rozsądku. Osobiście lubię przystanąć dłuższą chwilę i słuchać wypowiedzi Manifestowicza. Tak z parę do parenastu minut. Są ludzie, którzy wypowiadają się minutę i dla nich to wystarczy. Niektórzy to lubią, ale takie streszczenie swej historii w paru słowach wymaga pewnych umiejętności, a i tak może nie spodobać się każdemu. Ale przyznam, że lubię tak codziennie przychodzić na plac i słuchać takich krótkich opowiastek. Bo wiem, że każdego dnia Manifestowicz się pojawi i powie coś nowego. Szczególnie upodobałem sobie takich retoryków jak Rahim czy Metal. Oni potrafili mówić krótko i treściwie. Aż chciało się człowiekowi przychodzić te półtora roku, dzień w dzień. Ich następcy nie mają już takiej umiejętności porwania słuchacza. Czekam na sukcesora z prawdziwego zdarzenia.
Prowadzący: Manifestowiczu, a ty co o tym sądzisz?
Manifestowicz: No z mojego punktu widzenia sprawa jest równie prosta. Mi jest łatwiej pisać takie krótsze wystąpienia. Nie te najkrótsze, te średnie. Ich styl jest prosty i szybko się je pisze. Aczkolwiek zgadzam się z Kolegą-Towarzyszem. Trzeba to umieć. Umiejętność treściwego przekazania informacji to sztuka i niewielu opanowało ją do perfekcji. Ale też niewielu to lubi. Większość z moich kolegów woli pisać dłuższe.
Słuchacz: I dobrze. Dłuższe są lepsze. Ale bez przesady. Słuchałem paru takich autorów jak Młody Trener, Gilbert czy Bolson, którzy potrafią mówić i mówić... Ciekawie mówią, przyjemnie się ich słucha, ale ile można? Czasem ściana słów potrafi zniechęcić. W niektórych wypadkach warto jednak opanować się i zostawić trochę na kolejny raz. Lepiej powiedzieć mniej, a przychodzić częściej. Regularność jest bardzo ważna...
Prowadzący: O tym porozmawiamy potem.
Słuchacz: A, to dobrze. Tak więc podsumowując moją myśl. Każdy lubi co innego, ciekawe są zarówno krótkie wypowiedzi, jak i długie przemówienia na parę godzin. Ale najlepiej zachować umiar. Jak w naturze, najlepiej jest pośrodku.
Manifestowicz: I ja się z tym zgodzę. Takie manifesty głosić jest najłatwiej. Zarówno te krótkie, jak i te przeraźliwie długie wymagają talentu krasomówczego. Więc nie każdy powinien się do tego zabierać.
Prowadzący: A jaki jest Pan-Chodzący-Ideał w tej kwestii?
Słuchacz: Trudno powiedzieć. Teraz większość osób jest ambitna, przemawia po paredziesiąt minut. Ale chyba najbliżej ideału są jaaro25 i Adrianek14. Kiedyś był też Bitek, ale słuch o nim zaginął.
Prowadzący: Dobrze, to przechodzimy do drugiego zagadnienia o którym już wspomniano. Regularność manifestów i ich częstotliwość.
Słuchacz: To ja zacznę. Najlepiej jest, gdy Manifestowicz pojawia się na placu regularnie. Na przykład w każdy wtorek i piątek. Wtedy wiem, kiedy go szukać, a kiedy nawet nie kłopotać się rozglądaniem. I co najważniejsze, mam pewność, że przerwana historia będzie w najbliższym czasie kontynuowana. Marzeniem byłoby codziennie...
Manifestowicz: Wasze marzenie, nasz koszmar. Wiesz ile to wymaga poświęceń? Na takie codziennie głoszenie mogą pozwolić sobie tylko osoby, które nie robią nic innego dla społeczeństwa tylko siedzą w domu i piszą, piszą, piszą. Tylko wtedy się wyrobią.
Słuchacz: A nie możecie na zapas?
Manifestowicz: Możemy, prawda. Tylko to wymaga dużo pracy. I to takiej bez wyraźnych efektów. Bo zanim skończę i nie wygłoszę pierwszego, nic nie będę miał. Ani uznania ludzi, ni wynagrodzenia, ni niczego. Satysfakcją się nie pożywię.
Słuchacz: Więc wedle szanownego Pana lepiej jest nieregularnie?
Manifestowicz: Łatwiej. Zdecydowanie łatwiej. Czy lepiej? Nie. Regularność zmusza do sumienności i samokontroli. Uczy sumienności. No i podoba się ludowi. Ale czasem trudno się wyrobić ze wszystkim. Rodzina, dzieci, praca. W każdym momencie może coś wypaść i możemy nie zdołać przygotować mowy. A wtedy klopsik, nie dotrzymaliśmy terminu.
Prowadzący: Czyli kompromis? Manifestowicze chcą przemawiać regularnie, Słuchacze chcą regularnie słuchać, ale bądźmy świadomi tego, że nie zawsze tak się uda.
Manifestowicz: Dokładnie tak. Tutaj wzorem są Rahim i Metal oraz także Gilbert.
Prowadzący: Zatem czas na trzeci temat. Co z płótnami? Są mile widziane czy nie?
Słuchacz: Oczywiście, że tak. Po prostu jest ciekawiej nie tylko słuchać, ale i oglądać. Niezależnie czy do jest udokumentowanie czynów, czy po prostu ładny obrazek czegoś tam związanego z opowieścią.
Manifestowicz: Teraz ja mam dużo do powiedzienia. Zgodzę się z Tobą, że płótna i inne obrazy urozmaicają nasze manifesty. Ale czy kiedykolwiek pomyślałeś, ile jest z tym roboty? Nie mówię już nawet o namalowaniu go, to nie jest tak dużo pracy. Ale przywiezienie ich na miejsce wygłaszania manifestu, przymocowanie ich do niego. To jest prawdziwa robota. Bardzo żmudna i ciężka.
Słuchacz: Ale gdy potem patrzysz na efekt, nie jest warto?
Manifestowicz: Jest warto. Dobrze zrobione i umieszczone obrazy dają niesamowity efekt, mogą wzmocnić przekaż naszej przemowy. Ale zanim zaczniecie narzekać "Czemu nic nie namalowałeś?" to pomyślcie, jak dużo pracy to wymaga.
Prowadzący: A kogo prace najbardziej sobie cenicie?
Słuchacz: Jaaro25 i Bolsona. Obaj malują dużo i poświęcają temu dużo czasu, by ich prace były dopracowane w każdym aspekcie.
Manifestowicz: A ja wspomnię Zachiego. On także poświęca temu dużo czasu, chyba nawet więcej niż inni.
Prowadzący: Czas na kolejne pytanie. Wolicie same suche przedstawienie swych osiągnięć, czy może jakieś urozmaicenia fabularne? Wiecie, dialogi, opisy etc.
Słuchacz: Fabuła zawsze jest dobra. Milej słuchać o tym jak zagrali piłkarze w meczu, niż tylko słuchać liczb. Rany, jakie to suche. Jeszcze milej jest słuchać właśnie jakichś głębszych elementów. Dialogi? Jasne, z chęcią. Opisy przeżyć? Czemu nie.
Manifestowicz: Zanim się rozkręcisz, to pomyśl ile to wymaga pracy.
Słuchacz: Wiem, dużo. Bardzo dużo.
Manifestowicz: Problemem jest nie tylko ułożenie sobie słów przemowy tak, aby była poprawnieskonstruowana, ale też wymyślenie sposobu na nią. Fabuła to fajna rzecz. Ale trzeba mieć na nią pomysł, żeby po fajnym wstępie nie było wymyślania kolejnych wstawek fabularnych na siłę. Pomysł, to najważniejsze. A słowa potem same przyjdą.
Słuchacz: Muszę przyznać rację. To jest ważne. Bo niektóre fabuły są niskich lotów. Zwłaszcza wstęp. Na co drugim rogu placu słyszę fabułę "Rano obudził mnie telefon od prezesa klubu..." Trochę to żałosne. Nawet jak ktoś nie chcę przemawiać fabularnie, może postarać się nieco bardziej na początku. Naprawdę, oryginalny początek zachęca mnie do słuchania.
Manifestowicz: Oryginalność to duży problem. Osobiście jestem zdania, że jak ktoś nie ma pomysłu na wstawki dodatkowe, to niech lepiej ograniczy się do opisów spotkać z drobnymi elementami fabuły. Bez pomysłu nie da rady, jego trzeba mieć, albo się za to nie brać.
Słuchacz: Jak naprzykład Flame333. On dopiero ma pomysły. Choć i nieco przesadza czasem, dla fabuły ogranicza prawdziwy przekaz manifestów. To, co powinno być w nich najważniejsze schodzi na drugi plan. Przemawia pieruńsko ciekawie, ale zatraca nieco to co ważne. Ale bliski jest ideału. Tak samo Nesete i Młody Trener. Oraz Kolazontha.
Prowadzący: To już ostatnie pytanie dzisiaj. Jaka jest wasza opinia dotycząca humoru?
Manifestowicz: Teraz ja zacznę. To też jest piekielnie trudne. Są rzeczy, które śmieszą, ale są żałosne. Takich właśnie staram się unikać. Owszem, czasem można użyć takich żartów prostych, wręcz prostackich, ale przesadzać nie można. Ile razy można słuchać, jak Pan Menago zwraca się do podopiecznego, żeby ten obiegł parę razy siedzibę klubu?
Słuchający: Tym razem w pełni się z Tobą zgodzę. Dobry humor nie jest zły, ale w rozsądnych ilościach i wtedy, gdy jest smaczny.
Manifestowicz: Więc pełne porozumienie.
Słuchacz: Jasne.
Prowadzący: Proszę państwo, dzisiaj wyraźnie widać, że nie zawsze to czego chce słuchający, jest takie łatwe do spełnienia przez manifestowicza. Obie strony powinni mieć to na uwadze. I tym właśnie stwierdzeniem kończymy nasz dzisiejszy program, Rewolucyjną Debatę! Zapraszam serdecznie na kolejne wydania. I w tym momencie chciałbym uświadomić niektórych. Ten program jest w pełni reżyserowany. Nikt tu nie improwizował, wszyscy dostaliśmy tekst od reżysera - Pana Blacka. Więc wszystkie przedstawione tu opinie są zapewne jego osobistymi odczuciami i poglądami. Pretensje do niego, nie do nas. Zapraszam na kolejny program i do zobaczenia ponownie!
PS. Zdążyłem na styk.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozbudowa bazy treningowej |
---|
Rozbudowa bazy treningowej nie trwa zwykle dłużej niż kilka miesięcy (ok. pięciu), pozwala jednak wskoczyć na wyższy poziom standardów szkolenia w naszym klubie. Jedna rozbudowa równa się jednemu poziomowi wyżej. Najwyższe standardy określane są jako Doskonałe i Najnowocześniejsze. |