W poprzednim odcinku: Colwyn Bay po wyjazdowym zwycięstwie z Corby i przeciętnych meczach u siebie po dziewięciu kolejkach zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli. W ostatnim spotkaniu po bardzo słabym meczu przegrało u siebie z Brackley. Ponadto Mewy wciąż są w grze w Pucharze Anglii i FA Trophy.
Kolejne spotkanie drużyna
Colwyn Bay rozgrywała już 3 dni później, wyjeżdżając do
Harrogate na mecz z drużyną, która w tabeli była na jedenastym miejscu - o jedną pozycję wyżej od ekipy
Dawida. Po klęsce w meczu z
Brackley Dawid zdecydował się na zmianę taktyki i wystawił bardzo ofensywny skład w ustawieniu
4-3-3. Ponadto dokonał paru zmian w składzie (na bramce rezerwowy
Comrie z powodu braku formy
Sanny, powrót po kontuzji do ataku
Hopleya,
Smyth w obronie zamiast
Richardsona) i liczył na to, że tym razem jego zawodnicy zaprezentują się z dobrej strony. Jego plany legły jednak w gruzach już po 11 minutach - idiotyczny i bardzo agresywny faul w środku boiska zaprezentował
Hopley i wyleciał z boiska. Świetny powrót, nie ma co. Gospodarze bezlitośnie to wykorzystali i po kwadransie było już 2:0 po bramkach
Meechana (22') i
Boldera (26'). Mewy jednak nie zamierzały się poddawać, a kontaktowego gola do szatni zdobył
Collins wykorzystując długie podanie
Sinclaira i chwilę gapiostwa obrony rywala. Chwilę po przerwie było już 2:2, a swoją drugą bramkę zdobył
Collins po mocnym uderzeniu z dystansu! Radość gości trwała 10 minut - w 62. fuksiarską bramkę zdobył
Radcliffe - uderzył z narożnika pola karnego, a piłka po rykoszecie wpadła do bramki.
Dawid postawił wszystko na jedną kartę - wprowadził do ataku
Lloyda kończąc mecz w ustawieniu
4-2-3. To jednak na nic się zdało, a wielką dziurę w środku pola bezlitośnie wykorzystali gracze
Harrogate, zdobywając czwartego gola za sprawą strzału
Meechana.
Colwyn Bay przegrywa i znowu traci aż 4 bramki, ale tym razem
Dawid pretensje może mieć tylko do jednego zawodnika -
Hopleya.
Kolejnym meczem było spotkanie w ramach kolejnej rundy
Pucharu Anglii z grającym w
Blue Square Bet South, a więc tej samej klasie rozgrywkowej co
Colwyn Bay, ale w innej części Wielkiej Brytanii,
Staines Town. To było jednak kolejne starcie, w którym
Colwyn Bay zagrało beznadziejnie. Środka pomocy właściwie nie było, a w ataku panował chaos. Do tego jedyną stuprocentową sytuację dla
Mew koncertowo zmarnował
Collins. Goście wykorzystali słabość drużyny
Dawida i wygrali
2:0 po bramkach
Garroda (42') i
Godfreya (88').
Colwyn Bay odpada z
FA Cup.
Dawid cieszył się, że teraz jego zespół miał tydzień przerwy. Miał czas by przeanalizować trzy porażki w trzech ostatnich meczach i zastanowić się jak wyeliminować błędy. Na treningach drużyna pracowała głównie nad grą w ofensywie, gdzie ostatnio było bardzo kiepsko. W kolejnej kolejce na
Llanelian Road przyjeżdżało czternaste
Hinckley i wszyscy w klubie wiedzieli, że ten mecz po prostu trzeba wygrać. Pierwsza połowa była wyrównana i emocjonująca, ale padła tylko jedna bramka, a strzeliło ją
Colwyn Bay - w 28. minucie ładnie piłkę z prawego skrzydła wrzucił
Wilkinson, a wynik otworzył
Goodhall. Przez większość czasu w drugiej połowie
Mewy kontrolowały przebieg meczu i goście cieszyli się, że nie stracili kolejnych trzech bramek. Dopiero w końcówce udało im się przycisnąć gospodarzy, ale w bramce bardzo dobrze tego dnia spisał się
Sanna.
Colwyn Bay - Hinckley 1:0!
Mewy przerywają serię trzech porażek z rzędu i awansują na 11. miejsce.
Kolejka numer 12 i
Colwyn Bay gra wyjazdowe spotkanie z
Gloucester, zespołem o zbliżonych umiejętnościach do drużyny
Dawida. Pierwsza połowa była bardzo dobra w wykonaniu
Mew i udało się to udokumentować jedną bramką - w 19. minucie
Berkeley wykorzystał błąd obrony i strzelił gola po sytuacji sam na sam. Goście mieli kilka innych dogodnych sytuacji, ale żadnej z nich nie udało się wykorzystać. Druga część gry zaczęła się lepiej dla
Gloucester i już po paru minutach było 1:1 - do siatki trafił
Wilson. W 66. minucie strzelec bramki dla gospodarzy obejrzał drugą żółtą kartkę i mógł udać się do szatni. Tej przewagi nie wykorzystali jednak gracze
Dawida i
Colwyn Bay wracało do domu z tylko jednym punktem.
W następnej serii spotkań
Mewy mierzyły się na wyjeździe z przedostatnim
Droylsden i
Dawid liczył na wywiezienie stamtąd pełnej puli. Cieszyło go, że po kontuzji wrócili dwaj bardzo ważni zawodnicy środka pola - odbierający piłki
Mannix i rozgrywający
Breeze. Na liście kontuzjowanych pozostawali już tylko lewoskrzydłowy
Ennis (tydzień do powrotu) i leczący złamaną nogę lewy obrońca
Lea (2-3 miesiące). Najciekawszymi wydarzeniami meczu były jednak czerwone kartki, po jednej dla zawodnika każdej drużyny. Najgroźniejsze sytuacje stworzyły sobie
Mewy - na początku drugiej połowy sam na sam zmarnował
Goodhall, a w jej końcówce po
centrostrzale Wilkinsona piłka uderzyła w poprzeczkę.
Już trzy dni później
Colwyn Bay grało u siebie z ósmym
Bradford.
Dawid wiedział, że w tym meczu może zdarzyć się praktycznie wszystko. Przez 90 minut wszystko w drużynie
Mew wyglądało świetnie - pierwszy raz grający razem od dawna
Mannix i
Breeze rządzili w środku pola, koncertowy mecz na prawym skrzydle rozgrywał
Wilkinson. Przewagę udało się jednak potwierdzić tylko jedną bramką mimo wielu znakomitych sytuacji - w 28. minucie
Mannix bardzo ładnie zagrał na prawe skrzydło do
Wilkinsona, ten zagrał w pole karne, a piłkę do siatki skierował
Breeze. Zawodzili jednak napastnicy, którzy marnowali inne szanse do strzelenia gola. Obrona też spisywała się świetnie, aż do drugiej minuty doliczonego czasu, gdy defensorzy zachowali się jak juniorzy - przy rzucie rożnym dla
Colwyn Bay jakby zapomnieli, że gra się do końca - trzech z nich za daleko wyszło do przodu,
Richardson nie utrzymał linii,
Jackson podał prostopadle do
Marshalla, ten nagle znalazł się w sytuacji sam na sam i nie zmarnował okazji. Kolejne w tym sezonie frajerskie punkty stracone przez
Mewy w końcówce spotkania i trzeci remis z rzędu.
Dawid i jego zespół wciąż na 11. miejscu.
W piętnastej kolejce
Colwyn Bay czekał ciężki wyjazd na mecz z zajmującym sensacyjne szóste miejsce w tabeli
Oxford City. Dawid zdecydował się na defensywne ustawienie
4-1-4-1 i grę z kontry. W ataku kolejną szansę otrzyma
Hopley. Jako defensywny pomocnik
Thomas, a w środku pola z
Breezem tym razem znajdujący się w dobrej formie
McKenna. Pierwsza połowa była nudna jak flaki z olejem i nic się w niej nie wydarzyło. Druga część gry zaczęła się świetnie dla gości - z rzutu rożnego pięknie wrzucił
Thomas, bardzo ładnie główką strzelił
Meadowcroft i gol! 1:0 dla
Colwyn Bay! W 75. minucie było po zawodach - z prawego skrzydła pięknie po ziemi podał
Wilkinson, zaspała obrona, a rezerwowy
Collins z bliska podwyższył na
2:0! Ten wynik utrzymał się do końca spotkania i
Mewy po świetnym meczu wywoziły z trudnego terenu 3 punkty. Jedynym co martwiło
Dawida była kontuzja strzelca drugiej bramki, który w końcówce naciągnął mięsień i nie zagra przez miesiąc. Poobijany był też zdobywca pierwszego gola, ale będzie mógł wystąpić już w następnym meczu.
Kolejnym meczem
Colwyn Bay był wyjazd do ligowych znajomych
Stalybridge w ramach
FA Trophy. Na początku sezonu starcie między tymi drużynami zakończyło się bezbramkowym remisem. Teraz to gospodarze byli lekkim faworytem tego meczu, a
FA Trophy jedynymi rozgrywkami, w których
Dawid planował dać pograć zawodnikom z drugiego planu. I rezerwowi nie spisali się zbyt dobrze - najpierw tuż przed przerwą po błędzie obrony na 1:0 strzelił
Patrick, a w 56. minucie po kontrowersyjnym rzucie karnym prowadzenie podwyższył
Gregory. Po ofensywnych zmianach gra
Mew zaczęła wyglądać dużo lepiej i w 77. minucie kontaktowego gola strzelił rezerwowy
Hopley. To było jednak wszystko, na co było stać tego dnia zawodników
Dawida i
Colwyn Bay odpadło z pucharu i mogąc skupić się teraz na lidze w stu procentach.
A w kolejnej serii spotkań kibiców
Colwyn Bay czekała prawdziwa gratka. Na
Llanelian Road przyjeżdżało rewelacyjnie spisujące się w tym sezonie
Histon (typowane do walki o utrzymanie), które w tabeli zajmuje trzecie miejsce.
Dawida kusiło nastawienie drużyny na grę z kontry, co przyniosło znakomity efekt ze
Stalybridge, ale jednak zdecydował się na ofensywną grę przed własną publicznością. Z boiska jednak wiało nudą i mecz zakończył się wynikiem
0:0. Obie drużyny łącznie oddały zaledwie siedem strzałów. Najlepszą okazję miał tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę
Goodhall, który jednak w sytuacji sam na sam strzelił tuż obok słupka.
Przed kolejnym spotkaniem, wyjazdem do trzynastego w tabeli
Gainsborough, drużyna
Colwyn Bay miała aż dwa tygodnie przerwy. Po szesnastu kolejkach
Mewy znajdowały się na
10. miejscu w tabeli - przewaga nad strefą spadkowa jest spora, natomiast do czołówki
Mewy wcale nie tracą tak wiele - 6 punktów. O zajęcie miejsca w pierwszej piątce premiowane barażami o awans do wyższej ligi będzie jednak piekielnie trudno. Ale kto wie, przecież nie ma rzeczy niemożliwych...