Lega Pro Seconda Divisione
Blog użytkownika Rikulec przeczytało już 18990 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Na drugi dzień Alessandro - co było dla niego czymś nowym - wstał z łóżka o siódmej trzydzieści. Miał do przejechania czterysta pięćdziesiąt kilometrów, co dla niego i jego wysłużonego Fiata 500 oznaczało cały dzień monotonnej jazdy wzdłuż wschodniego wybrzeża Italii. Ze względu na dziurę budżetową skorzystanie z publicznych środków transportu nie wchodziło w rachubę. Do walizki spakował jedynie garnitur, który ostatnio miał na sobie na zakończeniu roku szkolnego kilka lat wcześniej, kilka konserw, laptopa i bieliznę na zmianę. Przygotowywał się na krótką podróż, jednak miał nadzieję, że już zostanie w Campobasso. Miał nieco ponad dwadzieścia cztery godziny do najważniejszej rozmowy w życiu.
- Powodzenia, kochanie. Dasz sobie radę. - powiedziała Larissa, machając w stronę wsiadającego do samochodu męża. - Pamiętaj, pozytywne myślenie!
- Jasne, do zobaczenia! - odkrzyknął na pożegnanie Alessandro, po czym zamknął drzwi i ruszył w podróż ku przeznaczeniu. Przez niemal dziewięć godzin jechał na południe drogą krajową A14, nie przekraczając stu kilometrów na godzinę. Czas, jaki spędził na trasie wydawał mu się wiecznością. Minięcie tablicy z napisem "Campobasso" było dla niego wybawieniem. Zatrzymał się na pierwszym napotkanym parkingu na przedmieściach i spojrzał na zegarek. Dochodziła osiemnasta, miał więc kilka wolnych godzin, które przesiedział w samochodzie, próbując za pomocą internetu dowiedzieć się jak najwięcej o drużynie, którą być może będzie mu dane prowadzić. Dowiedział się, że Nuovo Campobasso Calcio to profesjonalny klub założony w 2003 roku. Na jego oficjalnej stronie udało mu się znaleźć pełną kadrę pierwszego zespołu. Prezentowała się ona następująco:
BRAMKARZE:
Rino Iuliano (ITA, 27)
Francesco Falcone (ITA, 20)
Luigi Splendido (ITA, 19)
OBROŃCY:
Pierluigi Scuderi (ITA, 21)
Alessio Fatticcioni (ITA, 19, wypożyczony do końca sezonu z Fiorentiny)
Daniele Marino (ITA, 23)
Carmine Esposito (ITA, 18, współwłaściciel: Juventus)
Mateo (BRA, 24)
Errico Altobello (ITA, 21, wypożyczony do końca sezonu z Bari)
Pietro Varriale (ITA, 30)
Samuele Modica (ITA, 20, współwłaściciel: Livorno)
POMOCNICY:
Cosimo Forgione (ITA, 19, współwłaściciel: Reggina)
Daniele Cirillo (ITA, 21)
Alberto Quadri (ITA, 28)
Medhy Ouchene (ALG, 27)
Diego Cenciarelli (ITA, 19, współwłaściciel: Fiorentina)
Luca Bonfanti (ITA, 35)
Dario Passoni (ITA, 37)
Sergio Cruz (BRA, 23)
Vittorio Triarico (ITA, 22, wypożyczony do końca sezonu z Lecce)
NAPASTNICY:
Piero Baliesteri (ITA, 25, współwłaściciel: Ternana)
Marco de Souza (ITA, 18)
- Młodzi, głodni sukcesów chłopcy i paru starych dziadów. Idealnie. - pomyślał Alessandro. Przed wyłączeniem komputera zrobił jeszcze jedną rzecz - sprawdził dokładny adres siedziby klubu. Uzbrojony w taką wiedzę mógł już z czystym sumieniem zasnąć.
Obudził się przed dziesiątą rano. Ból niemal wszystkich możliwych części ciała dał mu do zrozumienia, że spanie na tylnej kanapie starego, wysłużonego Fiata to nie najlepszy pomysł. Spojrzał na zegarek. Miał ponad godzinę do rozmowy z prezesem. Przejechał dłonią po zaroście i krzywiąc się wygrzebał z walizki wyprasowany i poskładany przez Larissę garnitur. Podziękował jej w myślach, po czym wyszedł z pojazdu założył koszulę, marynarkę i spodnie. Przechodnie nieco dziwnie na niego patrzyli, jednak zupełnie to zignorował. W końcu uruchomił silnik i ruszył. Dotarcie na miejsce nie zajęło mu wiele czasu. Gdy tylko zatrzymał się pod wyznaczonym adresem, rozejrzał się z niedowierzaniem dookoła. Znajdował się w szczerym polu. Kilkakrotnie sprawdził, czy rzeczywiście jest tam gdzie powinien. W końcu niepewnym krokiem wyszedł z samochodu i ruszył w kierunku budynku wyglądającego jak najzwyklejszy dom. Zadzwonił do drzwi.
- Capone, słucham? - usłyszał głos w słuchawce. Odetchnął z ulgą.
- Alessandro Poletti, przyjechałem w sprawie pracy.
- Zapraszam.
Wkroczył na teren posesji i rozejrzał się dookoła. Drzwi domu otworzyły się, a w nich stanął siwowłosy, dziarski mężczyzna nieco po pięćdziesiątce, ubrany w marynarkę, koszulę i krawat. Gestem zaprosił Alessandro do środka. Oczom Polettiego ukazał się... zwykły dom, pełniący jednocześnie funkcję siedziby klubu.
- Proszę, proszę. - powiedział Capone, wchodząc do salonu i siadając na jasnej, skórzanej kanapie. - Kawy, herbaty?
- Nie, dziękuję. - Alessandro usiadł naprzeciw prezesa, wyprostował się. Salon był urządzony w nowoczesnym stylu. Jasne meble kontrastowały z ciemnoczerwoną farbą na ścianach. Jedną z nich niemal całkowicie zasłaniał ogromny, płaski telewizor, który zrobił największe wrażenie na przybyszu.
- Więc chciałby pan objąć stanowisko, nie mając żadnego doświadczenia.
- Zgadza się. - odparł niepewnie Poletti. Ton wypowiedzi jego rozmówcy skłonił go do zastanowienia się, czy faktycznie to, co robi ma jakikolwiek sens. Czy nie porywa się z motyką na słońce.
- Dlaczego miałbym pana zatrudnić?
- Cóż. Mój bardziej doświadczony poprzednik nie sprawdził się najlepiej, a chyba chce pan ochronić drużynę przed spadkiem z ligi.
- Chcę spokojnego miejsca w środku tabeli. Czy uważa pan, że jest pan w stanie mi to zapewnić?
- Myślę, że jeśli da mi pan trochę czasu na zapoznanie się z piłkarzami i ocenę ich umiejętności - tak.
- Jaka jest pana wizja tego zespołu?
- Chciałbym oprzeć kadrę na młodych zawodnikach, przede wszystkim pochodzących z miasta i okolic. Campobasso nie jest duże, a kibice powinni mieć możliwość dobrego identyfikowania się z klubem. Powinien on być jedną wielką rodziną, do której należeliby nie tylko piłkarze, działacze czy trenerzy, ale też fani, bez których nie jestem sobie w stanie wyobrazić przyszłości. Grałem przez kilka lat w piłkę i doskonale wiem, co znaczy doping przez cały mecz.
Capone skinął głową, powoli przechodząc z pozycji pochylonej do wyprostowanej.
- Rozumiem. Czy byłby pan skłonny zaakceptować półroczny kontrakt z pensją tysiąca euro tygodniowo?
Był już w domu. To pytanie oznaczało, że Alessandro zdołał przekonać do siebie prezesa. Teraz kwestią było jedynie wynegocjowanie jak najkorzystniejszych warunków.
- Kontrakt na pół roku nie daje mi komfortu pracy. Tysiąc dwieście za tydzień do czerwca 2013.
- Tysiąc sto. - wtrącił zdecydowanie Capone.
- Stoi. - odparł po krótkim zastanowieniu Poletti.
- O trzynastej na stadionie ma pan spotkanie z członkami sztabu szkoleniowego, o czternastej pierwszy trening, a o wpół do szóstej po południu konferencję prasową. Ma pan do dyspozycji trzydzieści tysięcy euro na transfery oraz trzynaście tysięcy tygodniowo na wynagrodzenia. Proszę mnie nie zawieść.
- Zrobię co należy, panie Capone.
- I jeszcze coś. Planuję zbudować sieć skautingu obejmującą swoim zasięgiem całą Europę Środkową. Pana zadaniem będzie zatrudnienie trójki kompetentnych ludzi.
- Załatwię to.
Spotkanie z trenerami przebiegło szybko i bezboleśnie. Alessandro dowiedział się, że ma pod sobą pięciu ludzi - asystenta, trenera pierwszego zespołu, trenera bramkarzy i dwóch szkoleniowców zajmujących się wyłącznie młodzieżą. Wspólnie omówili najbardziej optymalne ustawienia oraz mocne i słabe strony zespołu. Polettiemu szybko rzucił się w oczy brak fizjoterapeuty, polecił więc swojemu asystentowi - 44-letniemu Sauro Pugnitopo - by ten umieścił w biurze pracy stosowne ogłoszenie. Powierzył mu też zatrudnienie trójki poszukiwaczy młodych talentów. Po krótkim "wprowadzeniu" był gotowy na konfrontację z piłkarzami.
Szatnia prezentowała się bardzo dobrze, była w niemal idealnym stanie. Alessandro spodziewał się ujrzeć obraz nędzy i rozpaczy, więc taki widok pozytywnie go zaskoczył. Kilka minut przed czternastą w pomieszczeniu byli już obecni wszyscy piłkarze pierwszego zespołu plus jeden pomocnik ściągnięty z rezerw, którego Polettiemu polecił jeden z trenerów - był to 19-letni Gianfranco Fassari. Współwłaścicielem jego karty była Reggina. W sumie w szatni znalazło się dwudziestu czterech graczy, Poletti i jego asystent.
- Witam wszystkich. - rozpoczął świeżo upieczony menedżer. - Zapewne mnie nie znacie, więc przedstawię się. Nazywam się Alessandro Poletti, mam dwadzieścia sześć lat i pochodzę z San Marino. Jestem nowym trenerem klubu. Mam nadzieję, że razem uda nam się wyrwać z miejsca, w którym teraz się znajdujemy i wspólnymi siłami zbudujemy mocny klub zdolny powalczyć z najsilniejszymi. Wierzę, że jeśli się zmobilizujemy, będziemy w stanie osiągnąć w tym sezonie wyznaczony nam cel. Mamy wydostać się ze strefy spadkowej i zakotwiczyć w środku tabeli i tak też zrobimy. Teraz chcę wiedzieć tylko jedną rzecz. - Alessandro zawiesił głos, po czym wykrzyknął. - Czy jesteście ze mną?!
- Tak! - odparło mu dwudziestu czterech rozentuzjazmowanych piłkarzy, wyraźnie naładowanych pozytywną energią.
- Świetnie. To teraz bierzcie piłki i chodźcie na boisko. Zobaczymy, co potraficie.
Przez półtorej godziny Poletti chodził w tą i z powrotem wzdłuż linii bocznej boiska na czterotysięcznym Nuovo Romagnoli, uważnie przyglądając się poczynaniom swoich podopiecznych. Po treningu, na którym skupił się głównie na ćwiczeniach z piłką i grze zespołowej, ponownie zebrał zmęczonych piłkarzy w szatni.
- Dobra robota, chłopaki. Teraz tak. Podjąłem parę decyzji. Zaczniemy od kapitana. Dario. - zwrócił się do Passoniego. - Jako najstarszy i najbardziej doświadczony zawodnik w drużynie będziesz nosił na swoich barkach te obowiązki. Musisz umieć zmotywować kolegów do wysiłku i dawać im najlepszy przykład na boisku. Poradzisz sobie z tym?
- Jasne.
Wszyscy zebrani w szatni gracze wydawali się cieszyć z wyboru nowego kapitana. Oprócz jednego. Alessandro odwrócił wzrok w jego stronę.
- Alberto. Ty będziesz wicekapitanem. Wcześniej sam nosiłeś opaskę, ale teraz musisz zaakceptować moją decyzję. Mam nadzieję, że nie będzie z tym żadnego problemu.
- Nie... wcale, ani trochę.
Poletti zignorował ironiczną wypowiedź.
- Sergio Cruz i Vittorio Triarico. Od dzisiaj przechodzicie pod opiekę pana Pugnitopo i będziecie trenować z druzyną rezerw. Przykro mi, nie zaimponowaliście mi dzisiaj. Do pierwszego zespołu awansuje za to Gianfranco Fassari, gratuluję. To wszystko, jakieś pytania? Jeśli nie, możecie się rozejść.
Korzystając z wolnej chwili, Alessandro zadzwonił do Larissy.
- I jak, kochanie? - zapytała, gdy tylko odebrała połączenie.
- Mam pracę! - odparł zachwycony Poletti.
- To świetnie, czyli już nie wrócisz do Faetano?
- Zostaję tutaj do poniedziałku, później przyjadę na tydzień i załatwimy co trzeba. Przeprowadzamy się do Campobasso.
- Przeprowadzamy? Jak to? Przecież nie mamy pieniędzy.
- Tysiąc sto euro tygodniowo, słonko. Sprzedamy stare mieszkanie i jakoś się urządzimy.
- Tysiąc... sto? Poważnie?
- Nie żartowałbym w sprawach finansowych.
- To świetnie! Czekam, pa.
- Pa.
Konferencja prasowa okazała się spotkaniem z jednym dziennikarzem zajmującym się klubowym tygodnikiem. Alessandro wyobrażał to sobie nieco inaczej, jednak nie potrafił odmówić udzielenia wywiadu.
- Zjawił się pan tutaj w roli nowego menedżera zespołu. - zaczął jego rozmówca. - Czy Nuovo Campobasso jest dla pana spełnieniem marzeń?
- Cieszę się, że prezes zdecydował się powierzyć mi tę funkcję. - odpowiedział krótko Poletti, nie wdając się w zbędną polemikę. Zdawał sobie sprawę, że niewłaściwa odpowiedź na to pytanie mogłaby na dzień dobry zrujnować jego wizerunek wśród kibiców.
- Można uczciwie stwierdzić, że póki co Campobasso miało poważne problemy w lidze i prezes doszedł do wniosku, że potrzebna jest zmiana za sterem. Co nowego może pan wnieść do funkcjonowania klubu?
- Mam swoje pomysły na to, jak powinien wyglądać futbol na tym szczeblu rozgrywek i zamierzam sprawić, by zespół grał zgodnie z moimi oczekiwaniami.
- Nowi menedżerowie nierzadko zaczynają swoje rządy od małej rewolucji, więc część pracowników klubu może obawiać się o swoje posady. Czy powinniśmy spodziewać się wielu zmian?
- Dokonam kompleksowego przeglądu zatrudnionej kadry i pozbędę się każdego, kto nie będzie spełniał moich wymagań.
- Jak bardzo zamierza pan się angażować w codzienne sprawy klubu?
- Zamierzam przebudować ten klub od piwnicy po strych.
- Niektórzy menedżerowie starają się mieć absolutnie wszystko pod kontrolą, podczas gdy inni zostawiają swoim piłkarzom trochę więcej wolnej przestrzeni. Jak opisałby pan swój styl prowadzenia drużyny?
- Staram się traktować piłkarzy jak ludzi dorosłych i oczekuję, że tak właśnie będą się zachowywać.
- Czego możemy spodziewać się po panu na rynku transferowym? Woli pan szastać pieniędzmi na lewo i prawo, czy też raczej szuka pan tanich okazji?
- Największy nacisk kładę na sprowadzanie utalentowanych juniorów z myślą o przyszłości.
- Przychodzi pan do klubu w momencie, gdy Nuovo Campobasso zdaje się mieć kłopoty z personelem. Czy zamierza pan się tym zająć?
- Sądzę, że w klubie przydałoby się parę nowych twarzy.
- Jak opisałby pan swoje preferencje taktyczne?
- Musimy dołożyć wszelkich starań, aby zachować równowagę między poszczególnymi formacjami.
- Dziękuję bardzo za wywiad, do zobaczenia.
- Do widzenia.
Zmęczony kilkugodzinną "walką" z klubem, Alessandro wrócił na poprzednio zajęty parking i spędził kolejną noc na tylnej kanapie swojego Fiata.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Śledź przeciwnika |
---|
W analizie pomeczowej zwracaj uwagę na sektory, w których najczęściej tracisz piłkę. Jeżeli odbierają ją boczni obrońcy, nacieraj środkiem, jeżeli środkowi pomocnicy, atakuj skrzydłami. Śledź konkretnych piłkarzy przeciwnika. |
Dowiedz się więcej |