Wakacje są nudne. Człowiek zmusza się do odpoczynku - bo niby tak trzeba. Robi rzeczy, które same w sobie mają tyleż sensu co słuchanie audycji radiowej o 4.30, skoncentrowanej na problematyce wzrostu gospodarczego w miejscowości Papucie Starej Gwizdnęli, spowodowanego nadmierną emigracją ślimaków (wersja dla głuchych). Niewiele tego sensu. Zmuszamy się do odwiedzania starych znajomych, którzy pamiętają jak w latach 90 pożyczali nam kredki na zajęciach z plastyki. Zmuszamy się oglądać powtórkę "Czterech pancernych i psa", bo to kultowy serial. Zmuszamy się chodzić do kina na "Noc Sierotki Marysi" w wersji dla "tych starszych". Zmuszamy się odwiedzić naszą kochaną ciocię, która na każde święta zostawia na naszych policzkach pół kilo tapety i cztery odcienie szminki (buzi buzi Krzysiu!). Zmuszamy się... do niczego nie zmuszać. A jednak, nie zawsze to się udaje. Ostatnio i ja się zmusiłem... Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Żałowałem...
Zmusić się w obecnych czasach do kilkugodzinnej wycieczki po CeeMowych sajtach to jak wypić litr wódki z wnętrza muszli klozetowej w celu upiększenia świata. Po prostu: krok desperata. Cóż... nudziłem się. Zupa chmielowa, wygodny fotel, jakaś stacja radiowa, byle tylko nie "Trzy słowa do ojca prowadzącego". Wędrówkę zacząłem od polskich – a jakże! - stron. Czytając niusy jak to teraz dobrze - że się niby poprawia, aż boję się myśleć (myślenie nieraz boli) jak to było, gdy było źle. Działa pięć stron. Jedna co trzy dni ma awarie techniczne – w sumie to więcej jej nie ma, niż jest. Ostatnio nawet zaczęła mi się przeglądarka wieszać, gdy próbowałem otworzyć owy serwis, to chyba taka wyższa LIGA tych stron, bo ja to już nie wiem.... Druga, dzieło człowieka "legendy". Reaktywował już Playera, tworzył rankingi, kupował laye i... wystarczy pochwał. Nie da się ukryć, że ten sajt po prostu WYMIATA... Trzecie dzieło niestrudzonych twórców i braci polskich graczy to taka techniczna nowalijka, która zmienia się co dwa tygodnie, bo komuś coś nie pasuje. Raz za dużo, raz za krzywo, raz za mało. Ostatnimi czasy krecha na respiratorze ruszyła, ale tętno słabiutkie i klecha już czeka za drzwiami z ostatnim namaszczeniem. Choć w sumie nieraz w historii dochodziło do REWOLUCJI, może i tym razem tak będzie?... Następny w kolejce jest dość znany symbol – sajt polski. Tam w sumie to nawet coś się dzieje, no a przynajmniej to próbują. Tętno zaniżone, trzeba kawkę pić dla polepszenia samopoczucia, żeby nie zasnąć. I żeby być w CENTRUM. Powinno być lepiej, o wiele lepiej. Na zakończenie mamy przynajmniej jasno (pewnie przez to, iż posiadam względnie spieprzony monitor, jasne layouty mi się nie bardzo podobają – a ciemnych nie widzę). Ruch jak w supermarkecie... Po godzinach, ktoś coś tam pisze, gdzieś coś jest, ale to nie te dzwony i nie ten kościół.... Ale jak się ruszą, to w poRE WIWat będzie.
No, ale nic.... Czas udać się na obce landy (tyle choć pozwiedzam). O ile w "polskim kabarecie" zwanym sceną coś tam się dzieje, to w Bushlandzie i u Tonego na wyspach jakoś tak... nieciekawie? Pięciolatek znany bliżej jako The DÓŁgo (coś jakoś tak) czołga się po ziemi, jak - znany skądinąd - padalec. Newsy - tak od święta. A reszta?... Reszty nie ma. Jedynie to jakoś Internauci trzymają. Beznadzieje. Inne sajty, te z teoretycznie górnej półki, jadą na tym samym wózku. CM Gamer, Under Pressure i inne takie zjawiska nudzą już przy samym wejściu. Zero materiału, jakieś pierdoły, próbujące mienić się newsami. Nie wiadomo, w którą stronę uciekać. Zagraniczna scena po prostu zginęła śmiercią naturalną, bo tragedii trudno tu upatrywać. Mi to nie przeszkadza, bo w sumie polskie sajty w czasach największego kryzysu i tak prezentowały się lepiej niż "mocarze" w czasach świetności. Oby tak dalej, co trudne nie będzie....
Desperacja to nie zbyt dobry stan ducha. Człowiek zdesperowany jest jakiś taki... nieobliczalny. Może czymś rzucić, coś kopnąć. Strach się nawet bać. Postanowiłem więc z tym skończyć. Czas usiąść i zastanowić się nad sobą. Desperacje spowodowały wakacje - niebawem się skończą, więc już powinno być lepiej. Pogłębiło jednak ją doznanie wyniesione z penetracji (urocze słowo) CMowych stron. Wyjścia są dwa: olać strony i ich nie przeglądać - troszkę jednak szkoda, bo nieraz zabawnie jest, a śmiech to zdrowie. Wyjście drugie jest bardziej klarowne. Wkurzają Cie marne sajty? Nudzą słabe teksty? Brakuje ci dobrej grafy? Proste - załóż własną stronę! Nic złego się nie stanie, co najwyżej na twoje miejsce desperata, przyjdzie dziesięciu innych....
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ