Informacje o blogu

Bez taryfy ulgowej

Coventry City

Sky Bet Championship

Anglia, 2001/2002

Blog użytkownika zachi przeczytało już 289049 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

Ostatnie publikacje

Hicior przewodni




Gdynia. Dzisiaj.

 
  Styczeń przeleciał, luty przebiegł, przyczłapał się marzec, a więc ruszyła wiosenna kopanina w drugiej lidze. W międzyczasie z urlopu wróciła furia w postaci klubowego menago i dokonała arii operowej na kilkanaście kurew oraz innych, równie barwnych i dosadnie przekazanych inwektyw. Chwilę po Zacharowie w Gdyni pojawił się prezes Bałtyku i dorzucił od siebie wiele celnych uwag, błyskotliwych i radośnie wyśpiewanych anegdot na temat kobiet lekkich obyczajów, gdyż cała miniona już afera ze sparingami tyle go obchodziła, co zeszłoroczny śnieg. Nie zrażony tym faktem i brakiem wsparcia Boss kontynuował swoją krucjatę i poleciał Mietkowi po pensji. Kierownik drużyny przyjął ten cios na klatę lecz i tak przybiegł do mnie z płaczem i prośbą o wsparcie, na co ja ruszyłem do Bossa z wyjaśnieniem. Za moją ekspresową interwencję zostałem nagrodzony identycznym prezentem w postaci akcji oczyszczania portfela z nadmiaru szmalu. Wróciłem więc do Mietka i przekazałem mu co ja o tym myślę w kilku dosadnych, żołnierskich zdaniach. Taka karma.

  Cóż tam się jeszcze działo, czyli armaciło... Właściwie to nic wielkiego. Treningi, sparingi, przygotowania do wyjazdowego meczu z Rakowem Częstochowa. Boss uznał, że kilku zawodników z szerokiej kadry Bałtyku należy wypożyczyć do innych klubów, tak więc Gdynię opuścili Minchev i Nawrocki (Cartusia), Dziewulski (Luzino), Włodkowski (Victoria Bartoszyce), Jaroszek (Żuławy Nowy Dwór Gdański) oraz Janus (Kowalewo Pomorskie) - same tuzy. Menago uznał także, iż Bałtyk nie potrzebuje na tę chwilę żadnych wzmocnień, tak więc na rundę wiosenną wychodzimy identyczną ekipą jak na zakończenie jesieni. Moim zdaniem jest to słuszna decyzja, gdyż mamy w czym wybierać a nie ma większego sensu doprowadzać do zwiększonego drenażu kasy klubowej. 

 



XXII kolejka II Ligi Polskiej - Grupa Zachodnia
 
 
  Częstochowa, śliczne miasto i ważny element w historii Polski - jedynie tyranie na miejsce meczu z Gdyni to była istna katorga. Niemalże pięćset kilometrów, około godzin w autokarze, pieszczotliwie nazywanym per Jumbo Jet, który lata świetności ma już dawno za sobą - dramat, ludkowie złoci. Boss całą drogę milczał jak zaklęty, fakt, że pod koniec trasy spał. Jedynie na samym początku wycieczki, tuż za Gdynią kierowca musiał mocniej depnąć w hamulce i cały autokar usłyszał siarczyste bossowe "ożesz ty chuju". Słodkie to zawołanie poprzedziło uprzejmą tyradę na temat cnoty matki kierowcy osobówki, który bezczelnie wymusił pierwszeństwo i sprowokował naszego drajwera do szlifowania hebli. Polskie drogi. Polscy kierowcy. Na szczęście skończyło się na akcji słownej i dalsza trasa przebiegła już bez podobnych atrakcji.

  Częstochowa powitała nas piździawicą oraz przelotnie zacinającym deszczem - ot, pogoda identyczna jak na Wybrzeżu. Świetnie, pomyślałem - wprost idealne warunki dla Bałtyckiej Tyki-Taky Orydżinal (w skrócie BTTT). Boss przebudził się już na miejscu, ocenił sytuację i wycedził jedynie: wspaniałe cegiece, kurwaś.
  - Co miał szef na myśli? - zagadnął mnie Jakub Kiełb, gdy nasz menago skierował sie do szatni.
  - Cegiece? - upewniłem się. - To taki skrót myślowy. Od chłodno, głodno i chujowo.

* * *
 
  - I tak to ma wyglądać - Zacharow zamknął notatnik i rozejrzał się po szatni. - Jakieś pytania? Brak? To świetnie. Panie asystencie, niech pan wyjaśni szczegóły i wygoni bandę na plac za dziesięć minut.
  - Jasne - pstryknąłem w daszek czapki i poczekałem aż za Bossem zamkną się drzwi. - Słyszeli? Słyszeli. To teraz doprecyzujemy temat - spojrzałem w notatki. - Wychodzimy w składzie Yehia, Kozołup, Kokosiński, Wasielewski, Kiełb, Żmijewski, Pietrycha, Bułka, Kurs, Foe i na szpicy Wiśniewski. Ławę podgrzeją pięknie Lewiński, Wallace, Skrzecz, Krajnyk, Rusinek, Borisov oraz Szostek. Na placu ustawiacie się tak jak jesienią, Boss nie życzy sobie żadnych większych kombinacji. Gramy swoje, lecz szanujcie piłkę w miarę możliwości, panowie. Jaką mamy pogodę wiecie już doskonale, piździ jak na Uralu, murawa to bagno, więc nie życzę sobie byście byli błyskotliwi jak karetka na sygnale. Chłodna głowa, przegląd, dokładne jak na panujące warunki podania. I krótko, panowie, krótko za mordy ich trzymać. W Rakowie świetny sezon gra Krzysiu Napora, więc na niego zwracajcie szczególną uwagę, może nam nabruździć. Nie znaczy to oczywiście, że macie robić sianokosy i golić frajerstwo równo z trawą. Boss wyraźnie podkreślił, że piłkę mamy grać, a nie wszystko na jeźdzca bez głowy. Szanować piłkę, powtarzam. Jakieś pytania? - rozejrzałem sie. - Nie? A więc powodzenia panowie, trzy punkty dla nas mają być, pamiętajcie. Nawet prezes sobie zażyczył udanego wejścia w rundę wiosenną. I najważniejsze - nie patrzeć na innych, nie grzebać się w bagnie, tylko robić swoje. Do boju!

* * *
 
  Sędzia mecz rozpoczął punktualnie, jak tokijskie metro. O godzinie piętnastej usłyszeliśmy więc gwizdek i poszły konie po betonie. Zimno trochę, lecz zapobiegawczo wrzuciłem pod dres kalesonki, a i góra została odpowiednio zabezpieczona przed marcową aurą. Początek spotkania to rajdowe zapędy Rakowa i już po czterech minutach nasz golkiper miał na końcie dwie udane parady, prawie jak ruskie wojsko na Ukrainie. Nie będę jednak wchodził w większą politykę, bo to nie czas i nie miejsce, do wyborów majowych jeszcze daleko.
 
  Kolejne minuty to senna już kopanina. Oni na nasze pole, my na ich, wszystko we wspaniałym duchu fair play i przy znikomych gwizdach z trybun, na których zasiadło coś około tysiąca luda. Pierwsze głośniejsze gwizdy pojawiły się dopiero w trzynastej minucie, gdy za idiotyczny faul żółtym kartonem został udekorowany zawodnik Rakowa, Radosław Strzelecki. Sędzia oczywiście otrzymał porcję inwektyw, nasz zawodnik nieco mniejszą, a Strzelecki został nagrodzony brawami. Tendencyjnie.

  Kilka minut później na murawę padł Kamil Kurs i przez dłuższą chwilę się nie podnosił. Podbiegła do niego ekipa lokalnych konowałów oraz nasz prywatny szaman, fizjolog Dawid Jaskólski. Diagnoza - chujwieco, lecz już nie zagra. Dramat zawodnika, z trybun oklaski. Kursa zmienił więc na placu boju Krzyś Rusinek

  W 23 minucie spotkania bezbarwnego Wiśniewskiego zmienił na szpicy Karol Szostek, który już po chwili popisał się ładnym strzałem, lecz niestety przesadzonym o kilka dobrych metrów. Potraktowaliśmy to oczywiście jako typowy strzał ostrzegawczy - pierwszy zawsze w powietrze.

  Pierwsza połowa ciągnęła się jak flaki z olejem, długo i niemiłosiernie boleśnie dla co wrażliwszych znawców futbolu. Kopanina, kilka zaledwie sytuacji strzeleckich i dwa żółte kartony dla gospodarzy spowodowały, że schodzących do szatni piłkarzy pożegnały gwizdy i buczenie. Przez moment poczułem się tak, jakbym się wybrał na spacer po gdyńskim porcie. 
 
* * * 

  W szatni Boss powiedział jedynie, że pierwszą połowę w naszym wykonaniu najchętniej by nagrał na taśmę i porozsyłał po klubach piłkarskich na całym świecie  z tytułem "Jak udawać zaangażowanie i wkurwić Bossa". Resztę odprawy w przerwie zrzucił na moje barki i poszedł marznąć na ławkę, gdyż jak powiedział "nie będę w jednym pomieszczeniu z lewusami przebywał". Jako rzekł, takoż uczynił a ja przez dziesięć minut wytykałem moim łamagom błędy i brak choćby minimalnej ochoty do strzelania goli. Wydaje mi się, że po kilku zdaniach dotarłem do tych topornych łepetyn i na drugą połówkę chłopaki wyszli jak Mietek - ze śpiewem na ustach.
 
* * *

  Druga połowa zaczęła się faktycznie tak, jak to sobie z Bossem wymarzyliśmy przed meczem. Co prawda przykrość, że trzeba było na to czekać prawie pięćdziesiąt minut, ale... Niecelne podanie jednego z zawodników Rakowa przechwycił Bułka, urwał kilkanaście metrów sprintem i następnie wyłożył na osiemnastym metrze piłkę Szostkowi, a ten huknął jak z armaty i wyszliśmy na prowadzenie!

  Była szansa na to, że strzelony gol doda nam mocy, dorobi skrzydeł, wrzucimy piąty bieg, zacznie nam żreć, pójdzie teraz serią, jak z płatka. Dupa, a nie bramy niebios. Po golu zaś wszystko siadło i Boss co kilka minut wyrywał z ławki i darł się na pół boiska. Coś jak dawniej Janusz Wójcik, a jedynie z większym zasobem przeróżnych faków. Szmira trwała by pewnie w najlepsze, gdyby by nie szalejący na skrzydle Foe. 64 minuta to wspaniały rajd, zejście w pole karne i piękna szpila po długim rogu. 2:0! Nawet kibicom gospodarzy szczęki opadły, takaż to była akcja.

  Gol ten sprawił, że moim chłopakom nagle zaczęło się chcieć. I to chcieć nie tylko czegokolwiek, lecz co najważniejsze - chcieć grać i ładować bramy. Całą tę pozytywną energię przejął Karol Szostek, który wrzucił piłkarzom z Częstochowy dwa kolejne gole, w 70 i 77 minucie. W tym momencie z Rakowa nie było już co zbierać. Próbowali co najwyżej kopaniny, nieczystych zagrań, generalnie psiej piłki, co skończyło się jedynie kolejnym, trzecim już żółtym kartonem dla ekipy Rakowa, już w doliczonym czasie gry. Po trzech podnadplanowych minutach arbiter zakończył spotkanie i mogliśmy z czystym sumieniem wykonać Bałtycki Zaciesz, to jest serię niespecjalnie skoordynowanych gibańców na środku murawy.
 

* * *

  W drodze do domu autokar śpiewał. Znaczy się - nie cały, gdyż Boss siedział mocno podminowany i tylko było czekać aż wybuchnie. Zadziwił jednak wszystkich i rozchmurzył się tuż przed Gdynią. Mało tego - pogratulował ekipie zdobyczy punktowej i szybciutko się ulotnił, bo też i pora już była przykra. A więc - mamy kolejne trzy punkty i w następnej kolejce będziemy próbowali oklepać w domu Wartę Sieradz. Mam nadzieję, że tym razem chłopaki zagrają kosmos już od pierwszej minuty meczu.

 


* - Kabaret Potem
[ dawno temu - czyli poprzedni odcinek ] Gdynia. Dzisiaj.     - Co to jest? - zapytałem tuż po tym, jak na moim biurku z hukiem wylądowała foliowa torba, wypełniona po same brzegi czymś co brzęczy, stukocze...
[ poprzedni odcinek ]   Wiosna mija, lato mija, jesień minęła, kac minął - przyszedł grudzień, czas leniwych póki co treningów, oraz - tak, Święta. Święta... Wiecie, ciężkie bywa życie ateisty. W dodatku podrabianego,...
[ w poprzednim odcinku ]   To jeden z tych dni w roku, że wkurwia nawet hałas wydawany przez własne powieki. Gdy spadająca z kranu kropla uderza w zlew i powoduje trzęsienie ziemi. Gdy na głowie siedzi goryl i robi...
[ w poprzednim odcinku ]     Gdynia. Możecie mówić sobie co chcecie, ale to miasto ma swój urok. I według mnie jest pięknym dowodem na to, że warto marzyć i później ciężką pracą owe marzenia przekuć w coś jak...
Zgreda słowo na dzisiaj   Serwus. Zgodnie z moją deklaracją - jest piątek, więc pojawia się na CM Rev kolejny Mietek :). Następny jak życie pozwoli ukaże się w niedzielę, a później środa i znowu piątek, niedziela... I tak...
Serwus. Obiecałem koledze Maciejuszowi poradę związaną z umieszczaniem skrinszotów w manifeście - lecz zamiast słać mejle i donosy prywatnie postanowiłem skrobnąć na szybko taki poradnik - który być może przyda się komuś...

  [ poprzednia seta, czyli jubileusz, znaczy odcinek ]   W domach z betonu nie ma dobrej muzyki   Będę musiał zmienić lokum. Sobota, godzina siódma z minutami - z piętra wyżej nakurwia basem jakieś...
  Od autora - SETNY manif ożeszkurde - trochę łez i wzruszeń na początek   Serwus, ludu czytający CM Rev. Dziś nieco przydługawy wstęp, gdyż właśnie stuka SETA na liczniku moich manifestowych płodów. Tak więc na...
[ w poprzednim odcinku ] Od autora - słowo na niedzielę     Cześć, ludu czytający CMRev. Żeby zupełnie nie zgnuśnieć i Was nie zanudzić - wstęp będzie krótki, jedynie informacyjny. Zdążyliście już poznać głównego...
  Od autora - słowo na sobotę   W poprzednich odcinkach [ tutaj oraz tutaj ] dokonałem szybkiego podsumowania sezonu 2013/14 w III Lidze Polskiej, oraz delikatnego wstępu do sezonu 2014/15 w II Lidze. Głównym...
Słowo na czwartek     Przede wszystkim - dziękuję wszystkim pozytywnym duszom, które sympatycznie zareagowały na mój poprzedni manifest. Świetnie jest wrócić tutaj po dłuższej przerwie i przeczytać, że wciąż są ludzie...
Serwus. Właściwie z owym manifestem to wyskakuję jak diabeł z kuferka, niespodziewanie - po wielu dniach (miesiącach) bez żadnych wpisów (depesz nie liczę) i udzielania się na CM Revolution. Często tak mam - wpadam w sen...

Ze stroną pożegnanie.14.01.2014 17:27, @zachi

Kuźwa. Miał być rysunek znicza - a wyszło logo klubu, który w  Football Managerze 2010 zabrał mi wiele godzin z życiorysu. Tyle lat na CM Revolution ( dołączył: 19.12.2002 ) a nie sądziłem, że ta chwila kiedykolwiek...

Była beta, jest już pełna wersja - a dla innych, albo uboższych finansowo albo ubogich duchem jak ja - jest i demo najnowszej odsłony Football Managera! Rok temu, a dokładniej 27 października 2012 roku, popełniłem tekst w...

Strona

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.